
- Pojawia się człowiek nie wiadomo skąd i kupuje działkę, którą dzierżawiłam ponad 30 lat. Tym samym rujnuje cały dorobek i spokój na jesień życia - nie ma co do tego wątpliwości pani Teresa, mieszkanka Starachowic, która nigdy nie sądziła, że urzędnicy zgotują jej taki los...
O bezduszności miejskich urzędników opowiedziała pani Teresa, mieszkanka ul. Topolowej w Starachowicach, która do kilku miesięcy bezskutecznie próbuje się porozumieć z magistratem w temacie działki, którą dzierżawiła od miasta ponad 30 lat.
- Od 1991 roku płacę za to podatek z tytułu dzierżawy, teren jest ogrodzony moim ogrodzeniem, tymczasem nie wiadomo skąd pojawia się facet, który kupuje ten teren, przez co rujnuje mój cały spokój i pozbawia moją posesję dojazdu do nieruchomości - mówi pani Teresa, która przy ul. Topolowej mieszka od 1977 roku. - Mój mąż mieszkał tu od zawsze, był inicjatorem budowy tego osiedla. Wspólnie z sąsiadami zagospodarowywali trudne pokopalniane tereny pod budownictwo wielorodzinne, chcąc odciążyć państwo, nie czekając, na przydział mieszkania w bloku. Nieruchomość od zawsze znajdowała się przy ul. Topolowej. Kiedy pobudowano nasz dom, ul. Kalinowej w ogóle nie było. Z czasem zaczęto budować domy po przeciwnej stronie. Ponieważ ci ludzie musieli mieć dojazd do swoich posesji, mąż oddał część swojej działki na rzecz budowy ul. Kalinowej. W zamian urząd przydzielił kawałek od strony ul. Topolowej (od strony południowej). Mąż miał na to umowę dzierżawy, płacimy za to od ponad 30 lat dzierżawę. Co więcej, za zgodą urzędu teren został ogrodzony. Tak było przez lata. Dla urzędników to jednak nic nie znaczy. Działaka o pow. ok. 240 m.kw. została wystawiona na sprzedaż w drodze przetargu. Odbyły się dwa przetargi, do których nie przystąpiłam, bo ceny były zaporowe - 50 tys. zł. Poza tym w tym czasie pochowałam męża i kompletnie nie miałam głowy do takich transakcji. 19 lutego zostałam zaproszona do negocjacji. Ku mojemu zdziwieniu na tych rokowaniach nie byłam sama. Pojawił się facet nie wiadomo skąd, który złożył swoją ofertę, wyższą od mojej o niespełna 1.700 zł i tym samym ma być nabywcą działki, której nawet nie widział przed transakcją. Niby wszystko odbyło się zgodnie z prawem, ale ta cała sytuacja wydaje się bardzo dziwna. Trudno, żeby ktoś coś pobudował na 200 m.kw. W jakim celu to kupił, jakie ma plany z tym związane, nie wiem. Wiem na pewno, że zablokuje nam wjazd na posesję od ul. Topolowej, gdzie jest brama i furtka i przy której zgodnie z adresem znajduje się dom. To jest zamknięte osiedle, rozumiem prawo, ale gdzie w tym wszystkim jest człowiek? Ktoś z buciorami wchodzi w nasze życie, na co ma przyzwolenie urzędników. Którzy sugerują byśmy wycieli cały drzewostan od strony Kalinowej na potrzeby wjazdu. Ktoś jedna decyzją rujnuje dotychczasowy spokój i przekreśla nasz dorobek życia. Troska o mieszkańców jest tylko czczą przedwyborczą gadaniną.
Co na to gmina?
Jak informuje Leszek Kowalski, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Starachowicach pani Teresa posiada bezpośredni dojazd do swojej nieruchomości od strony ul. Kalinowej.
- Akt notarialny z nabywcą działki nie został jeszcze podpisany (termin nie został jeszcze ustalony) - dodaje. - Dzierżawcy w świetle przepisów ustawy o gospodarce nieruchomościami, nie przysługuje pierwszeństwo w nabyciu dzierżawionego gruntu. Natomiast na podstawie Uchwały Nr IX/20/2003 Rady Miejskiej w Starachowicach z dnia 1 grudnia 2003 r. nieruchomość w trybie bezprzetargowym może nabyć dzierżawca, który dzierżawi nieruchomość na podstawie umowy zawartej na co najmniej 10 lat jeżeli nieruchomość została zabudowana na podstawie pozwolenia na budowę. Działka dzierżawiona przez mieszkankę ul. Topolowej nie jest zabudowana, lecz dzierżawiona na ogródek przydomowy.
Urząd nie posiada wiedzy, w jakim celu nabywca ma zamiar nabyć działkę. Przedmiotowa działka znajduje się na terenie, dla którego brak jest miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Jak widać Urząd sprzedaje wszystko jak popadnie nie interesując się co nabywca ma zamiar z tym zrobić i czy to nie spowoduje konfliktu z mieszkańcami..Liczy się tylko kasa...