
Środowisko niezależnych mediów lokalnych z wielkim wzburzeniem, od kilku sejmowych kadencji zwraca uwagę posłom, senatorom, premierom i ministrom na patologię życia społecznego w postaci gazet, internetowych portali, czy nawet telewizji, wydawanych przez samorządy i ich placówki, za pieniądze podatników. Media te udają prawdziwe, niezależne.
Rozpowszechnioną w Polsce praktyką jest wydawanie przez wójtów, burmistrzów, prezydentów, starostów i marszałków wszelkiego rodzaju cyklicznych publikacji podszywających się pod niezależne media. Żeby zamieszać czytelnikom w głowach, produkcję propagandowych materiałów często zlecają podległym sobie instytucjom: domom kultury, bibliotekom, itp. W ten sposób próbują sprawić wrażenie, że nie są to tuby włodarzy. A są.
Posłuszni podwładni, opłacani naszymi wspólnymi pieniędzmi, piszą laurki dla swoich szefów, pokazują tylko lukrowane fasady, zamykając oczy na próchniejące strony rzeczywistości. W niektórych przypadkach gminne "media" potrafią zamieścić na 24 stronach gazetki 33 fotografie wójta! Próżno szukać tam jakiejkolwiek krytyki działań rządzących, polemicznych głosów, pokazywania opinii z różnych stron, zwykłej rzetelności dziennikarskiej. A takie obowiązki na prasę nakłada Prawo Prasowe.
W Starachowicach np. jest gazeta wydawana przez Park Kultury, która w ładnej szacie graficznej, rozdawana za darmo, jest jednak klasycznym przykładem propagandy sukcesu władz. Pokazuje miasto przez różowe okulary: wszystko jest super, coraz ładniej i bardziej kolorowo. Niczego nigdzie nie brakuje, lubimy zmieniać Starachowice...
Wielkie wydatki na sfinansowanie takiego "medium" skryte są w budżecie placówki kultury. Ale to nie jedyny sposób finansowania. Systematycznie do gazety władzy dopłacają miejskie spółki zarabiające na obsłudze mieszkańców. Zamieszczają tam swoje "ogłoszenia", które de facto są wyłącznie finansowym wsparciem propagandy.
Uważamy, że nadszedł czas podsumowania tematu przez rady gmin i miast naszego powiatu. Komu potrzebne są takie propagandowe gazety? Ile płacą za nie podatnicy? Ile bezpośrednio z budżetu, a ile przez gminne spółki i agendy? Czy w dobie darmowego, powszechnie dostępnego Internetu, zwykła przyzwoitość nie nakazuje ich po prostu zamknąć?
Redakcja
W styczniu br. Rada Miasta w Trzebini podjęła uchwałę, w której wyraziła intencję pilnego zaprzestania druku Biuletyn Gminnego z Serca Trzebini, wydawanego przez Miejską Bibliotekę Publiczną. Wykonanie uchwały powierzono burmistrzowi.
W uzasadnieniu radni napisali, że: ... w obliczu zbliżających wyborów samorządowych należy zastosować inną zasadę przejrzystości wydatków publicznych, aby nie dopuścić do faworyzowania kogokolwiek w wydawnictwach firmowanych przez jednostkę gminy, a zwłaszcza obecnego Burmistrza Miasta Trzebini.
Wydawanie prasy przez jednostki samorządu terytorialnego niesie ryzyko zakłócenia funkcji mediów w społeczeństwie demokratycznym - społecznej kontroli władz. Dochodzi bowiem do zaburzenia konkurencji na lokalnych rynkach mediów i informacji oraz utrudnienia sprawnego funkcjonowania mediów niepublicznych, z czym wiążą się ograniczenia w korzystaniu z wolności prasy.
Obawy te wiążą się z tym, że samorządy mogą wydawać swoje tytuły prasowe w oderwaniu od zasad rynkowych, z pomocą środków publicznych oraz przy wsparciu zatrudnionych urzędników, którzy redagują ich treści w ramach obowiązków służbowych - napisał Rzecznik.
Jak zauważa, prasa wydawana przez jednostki samorządu terytorialnego jest często rozprowadzona bezpłatnie, a zatem jest pozbawiona ważnego - standardowego dla prasy prywatnej - źródła finansowania, które jest uzupełnianie ze środków publicznych. (Z pisma do Ministra Kultury z VIII 2022 r.)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie