
Historie prawdziwe zapisane we wspomnieniach, z opowieści Babci i Mamy J. Przeniosło...
Jako dziecko przyjeżdżałem z bratem do Babci w Mircu, gdzie jedyną atrakcją oprócz spotkania z Babcią były wyprawy do kopalni Czerwona, której część areału była własnością dziadków, który po 1945 roku został łaskawie wydzierżawiony dawnym właścicielom przez ówczesne władze. Na tym obszarze, w zagajnikach z sosnowych samosiejek były nasze/moje, brata i rówieśników z sąsiednich domostw/zabawy. Doskonale przypominam sobie dużą ilość poziomek, których smak zapamiętałem do dzisiaj. Również zbieraliśmy okruchy rudy przeróżnych kształtów a później była licytacja kamyków czyj kamyk jest najpiękniejszy.
Dziadkowie z dziećmi podobnie, jak inne rodziny ze Starachowic razem z maszynami z jakiejś hali zostali wywiezieni do Kamieńskoje nad Dnieprem (ale który to był rok?) i tam oddzielono dzieci od rodziców wywożąc je do innej miejscowości na pobyt w internacie (rodziców widziały tylko w niedzielę). Babcia znając biegle niemiecki i rosyjski była tam zaopatrzeniowcem/intendentką. Ponieważ rewolucja była już bardzo blisko a czas niepewny więc Dziadek ze swoim szwagrem - bratem Babci, który był Zawiadowcą Stacji w Kowlu wymyślili spotkanie familijne. Chodziło tylko o przesiadkę do innego pociągu i tym sposobem znaleźli się ponownie w Mircu wraz ze starą maszyną do szycia, którą ze sobą zabrali z Mirca na nieplanowaną tułaczkę. Po powrocie zastali dom w opłakanym stanie - wyczyszczony z wszystkiego co tylko stanowiło jakąś wartość, ale życie toczyło się dalej.
W internetowym materiale wspomniana jest ul. Piłsudskiego 40 lub jak kto woli ul. Marszałkowska 40 - zabudowania pod tym numerem to dawne posiadłości dziadków. Połowę drewnianego domu do ulicy wynajmował Żyd /jubiler/ a moja mama Wiesława jako dziecko często bawiła się w podwórku z córką Lustmana lalkami "szmaciankami". Zabawy ponoć nigdy nie miały końca. Mała Wiesia była pupilką ojca - mojego dziadka Franciszka - Ksawerego i bardzo często zabierał ją na spacery. Podobno na spacerze odwiedzał herbaciarnię (jak to inaczej nazwać?) i wypijał filiżankę mocnej herbaty. Spotykał się z przyjaciółmi rozmawiając na różne tematy a mała Wiesia dostawała w nagrodę, żeby siedziała cicho "żabkę" - było to jakieś ciastko. Po przyjściu do domu i zdaniu relacji przez dziecko - Babcia bardzo strofowała Dziadka.
Dużo historii jest z opowiadań mojej Mamy i Babci, do których to zasłyszanych wieści zbytnio nie przywiązywałem wagi w przeciwieństwie do mojej siostry ciotecznej Małgorzaty Willaume (nieżyjącej już prof. z Katedry Historii na UMCS w Lublinie).
Rodzina była bardzo wyczulona na sprawy patriotyczne. Zachowały się zdjęcia (m.in. to, które dołączam np. z Wyjazdu na Sypanie Kopca na Sowińcu w 1935 roku.
Dziadek zmarł w czasie wojny w 1942 roku. Był wtedy w Mircu, dano znać że będzie zatrzymany, czekano w domu do późna. Tak jak w każdej grupie ludzie mają swoich sympatyków jak i nieświadomych przeciwników. Po północy przyszli po niego. Dzięki temu, że dom w Mircu był obszerny (było troje drzwi wyjściowych) uciekł do ogrodu w sierocińcu w dawnym dworze Prendowskich. Do domu już nie wrócił, zmarł w Krakowie. Pochowany został w Wierzbniku przy ul Zgodnej. Obecnie On i ciotka z tej mogiły oraz Babcia Władysława spoczywają w Bochni.
Dom, o którym wspomniałem też miał swoją ciekawą niepowtarzalną historie - niestety "spalił się" latem 1974 roku. W obecnych mapach zagospodarowania miejscowości na próżno szukać śladu działki po dawnych zabudowaniach.
***
Z końcem sierpnia 2014 roku nawiązałem kontakt z Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach. Chodziło o przekazanie oryginału mapy z 1936 roku Pola Górniczego "TERESA" w Małyszynie i popielniczki z żeliwa z napisem na kołnierzu TOWARZYSTWO STARACHOWICKICH ZAKŁADÓW GÓRNICZYCH. W rewanżu otrzymałem opracowania książkowe o tematyce starachowickiej.
J. Przeniosło, Bochnia 4.02.2024 rok
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie