
Sporządzeniem stosownej dokumentacji, a przede wszystkim skierowaniem wniosku o ukaranie do Sądu Rejonowego zakończyła się podjęta przez stróżów prawa z Komendy Powiatowej Policji interwencja. W Wigilię Bożego Narodzenia, na terenie szpitalnego oddziału ratunkowego w Starachowicach doszło do nieprzyjemnego incydentu. Mężczyzna był agresywny w stosunku do personelu medycznego. Sytuacja została opanowana w momencie, w którym na miejscu pojawili się mundurowi.
W jaki sposób tam trafił? Mężczyzna znalazł się na SOR starachowickiego szpitala po domowej interwencji. Do zdarzenia doszło kilka godzin wcześniej, w sobotni wieczór, 23 grudnia. W Wigilię, przed południem funkcjonariusze Komendy Powiatowej Policji zostali zaalarmowani przez personel placówki medycznej o agresywnie zachowującym się mężczyźnie. Doszło do awantury. Ze strony pobudzonego pacjenta miały paść m.in. groźby słowne. Policjanci, którzy podjęli interwencję przebadali mieszkańca Starachowic na zawartość alkoholu w orgazmie. Był trzeźwy.
W związku z zajściem, stróże prawa sporządzili natomiast dokumentację i wniosek o ukaranie do Sądu Rejonowego. Starachowiczanin najprawdopodobniej będzie odpowiadał z związku z wykroczeniem opisanym w art. 51 KW.
Czytamy w nim, że: kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu (orzekanej w wymiarze od 5 do 30 dni), ograniczenia wolności (trwa 1 miesiąc) albo grzywny (wymierzanej w wysokości od 20 do 5000 złotych). Jeżeli wspomniany czyn ma charakter chuligański lub sprawca dopuszcza się go, będąc pod wpływem alkoholu, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Wychodzi brak właściwego zaangażowania miejscowych funkcjonariuszy, zamiast od razu zgarnąć delikwenta na dołek, to trzeba wozić jednego z drugim karetką do szpitala. A później i tak do niego kolejni policjanci, tym razem na SOR. Tak się zwiększa koszta obsługi pijanych itp " klienteli".
Po narkotykach jest również niebezpieczny ,ale nie zamykają na domek bo jest trzeźwy co to za prawo.Musi dojść do tragedii to wtedy może służby uznają narkomana za niebezpiecznego .
A może personel soru zasłużył na takie traktowanie?
Byłem na sor jakiś czas temu i jestem za tym panem co robił syf bo doskonale go rozumiem . To najgorszy sor w Europie. Personel chamski arogancki.mysla że to my jesteśmy dla nich a nie oni dla nas
Pozdrowienia dla " bohaterskich" policjantów