Reklama

Powstańcze opowieści z walk w okolicach Bodzentyna, Woli Szczygiełkowej i Gadki - relacja z wydarzenia historycznego w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Starachowicach, gdzie Grzegorz Bernaciak przedstawił nieznane fakty z powstańczego okresu, m.in. o roli kobiet i 17-letnim wiarusie Jacku. Odkryj h

Grzegorz Bernaciak po raz kolejny zabrał nas w niezwykłą podróż w czasie do okresu Powstania Styczniowego. Znowu mogliśmy doświadczyć wydarzeń z XIX wieku, które rozegrały się w okolicznych lasach.

Historyczny czwartek, 22 lutego w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Starachowicach przeszedł pod znakiem kolejnej odsłony powstańczych opowieści, które ze znaną sobie swadą przekazywał Grzegorz Bernaciak, kustosz Izby Tradycji w Brodach. Tym razem opowiadał o nieznany wątkach walk jakie rozgrywały się m.in. pod Grzybową Górą, Gadką, na Ostrej Górce, Woli Szczygiełkowej, pod Bodzentynem, w okolicach Rataj czy w Wąchocku. 

- Tam były obozy narodowe, one cały czas były czynne, tam odbudowały się oddziały, które prężnie działały w powstańczym okresie - mówił.

Pod lupę wziął m.in. kobiety, które pełniły rolę nie tylko w zakresie zaopatrzenia kuchennego, sanitarnego, ale były również łączniczkami, czy kurierami.  

A o tym, że wspierały mężczyzn, jak mogły, nawet strojem mówiła Matylda Frąk, przebrana w XIX-wieczną kreację.

- Pierwsze akcenty w modzie pojawiały w 1861 roku. Kobiety chcąc oddolnie podkreślić swój udział w zrywach narodowościowych, na co dzień ubierały się na czarno. Miało to być wyrazem wsparcia płci przeciwnej. Były oczywiście za to tępione, by uniknąć mandatów, musiały się okazać dokumentem, że kogoś straciły. Chcąc się jakoś odnaleźć w systemie karania służb carskich, dopinały do czarnego stroju białe elementy - mówiła M. Frąk. - To się rozlało na całą Europe, ta barwa się przyjęła, kobiety do dziś lubią czerń, nie tylko na znak żałoby.

Do powstańczych opowieści wprowadziła nas historia 17-letniego wiarusa Jacka (w tej roli w odpowiedni stroju Andrzej Jacek Tarnowski). 

- Uciekł od rodziców, jako nastolatek udał się do Piotrkowa, nie starczyło mu pieniędzy na dyplom oficerski i udział w wojnie, był za biedny. Ale jego atutem było jedno - z konia strzelał najlepiej i dzięki temu został zabrany do pułku. W 1812 roku trafił na wojnę z Rosją, jego pułk  - 10 pułk Huzarów jako pierwszy wchodził z wojskami Napoleona do Moskwy. Jacek stracił tam konia, był przemarznięty i wycieńczony. Powraca do Wierzbnika, zostaje gajowym w lasach siekierzyńskich, bierze udział w walce o Iłżę. Po bitwie pod Łagowem kapituluje, trafia na walki do Bodzentyn, na Św Krzyż, dołącza do oddziału Czachowskiego. W lutym 1864 roku zostaje na Ostrych Górkach - mówił G. Bernaciak prezentujący powstańczą broń.

Światło dzienne ujrzała m.in. replika armaty drewnianej (wykonana z osiki, oryginalnie z dębu, przez co była bardzo ciężka) używanej u Langiewicza, którą wykonał kowal Ryszard Mazur a która można oglądać w Izbie Tradycji w Brodach.

- W Wąchocku nie używano armat, one przyczyniły się do zwycięstwa na Św. Krzyżu, było ich trzy, w tym dwie żelazne - dodał prelegent mówiąc również kosach i lancach bojowych, które wymyślili Polacy z 7 pułk ułanów. - 2-metrowe lance zakończenie ostrzem i chorągiewką budziły postrach, potem w ich miejsce pojawiła się kosa...

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do