
Tak, "kiedyś" to jest ciekawe słowo. Niby precyzyjne, a takie nieco rozmyte. Niewiadome. Lubię je, bo mówi o tym, że "kiedyś" będzie dobrze, ale i że "kiedyś" było lepiej. No i my dziś o tym drugim "kiedyś". Trochę przekornie, bo Wy znacie to, o czym ja piszę, a dla mnie to fantastyczna przygoda odkrywcza. No to lecimy z tym miejskim kalendarium, bo tym żyły Starachowice.
Rok 1958 (moja mama ma 5 lat).
Miejska Rada Narodowa uchwala lokalną normę zagęszczenia mieszkań czyli 9 metrów kwadratowych powierzchni użytkowej na osobę. W tym czasie na jedną izbę mieszkalną w Starachowicach przypada średnio 2,3 osoby.
Kilka miesięcy później Radomskie Przedsiębiorstwo Budownictwa Mieszkaniowego dokonuje wykopów pod fundamenty kolejnej szkoły podstawowej - to placówka przy ulicy Kieleckiej, która dziś straszy pustymi korytarzami.
Na Orłowie ma miejsce wmurowanie kamienia węgielnego pod Państwowy Dom Rencistów, a w rejonie ulicy Partyzantów trwa wyrąb drzew pod osiedle o nazwie Las, którego budowniczymi mają być pracownicy zorganizowani w międzyzakładową spółdzielnię mieszkaniową FSC.
Załoga Fabryki Samochodów Ciężarowych przekazuje przedstawicielom Ministerstwa Obrony Narodowej i Ministerstwa Przemysłu Ciężkiego pierwszą serię wozów terenowych STAR 66
Rok 1959
Zakończenie budowy osiedla Żeromskiego - do dziś jednego z najładniejszych i najbardziej zielonych. A w dodatku zamieszkałego przez najfajniejszych ludzi Starachowic :) . A tak na marginesie, to właśnie przy ulicy Żeromskiego (która uchodziła za najbezpieczniejszą ulicę w mieście) wprowadzono miejską innowację pt. "rozkratowanie" sklepów. No cóż, szybko okazało się, że Żeromskiego aż tak bezpieczne nie jest i kraty na witryny sklepowe wróciły migiem.
Miejska Rada Narodowa przejmuje od FSC teren pomiędzy ulicami Bohaterów Stalingradu (dziś Radomska) , a Krywki (dziś Pileckiego) i rozpoczyna prace, które doprowadzą do powstania Parku Miejskiego im. Stefana Żeromskiego. Starachowiczanie polubią to miejsce i tłumnie będą tam spacerować, szczególnie w letnie wieczory.
A propos lata, to w lipcu tego roku (czyli 1959) otwiera się dom wczasowy FSC w Łebie. Co ciekawe, pracownicy niezbyt chętnie chcą korzystać z wypoczynku tamże - na pierwszy turnus urlopowy decyduje się wyjechać 30 osób, z czego tylko jedna z nich to pracownik fizyczny.
Przy ulicy Bohaterów Stalingradu powstaje pierwszy w mieście sklep samoobsługowy.
Personel oddziału położniczego starachowickiego szpitala odebrał 1.552 porody, dokonano również 267 zabiegów przerwania ciąży, 1.329 razy odmówiono łóżka niedoszłym pacjentom z powodu braku miejsc.
Rok 1961
Powstaje Towarzystwo Miłośników Starachowic, które od początku skupiało najsympatyczniejszych mieszkańców i nic się do dziś nie zmieniło. Nadmienię, że należę, dziś to oczywiście Towarzystwo Przyjaciół Starachowic, w którego szeregi serdecznie zapraszam.
W tym właśnie roku rusza Państwowy Dom Rencisty, szkoła przy Kieleckiej, otwiera się stadion sportowy przy ulicy Radomskiej. No i największe wow - ulice Bohaterów Stalingradu i Dr. Anki (dziś Konstytucji 3 Maja) jako pierwsze w mieście otrzymują oświetlenie jarzeniowe.
Sprzed Domu Kultury ruszają pierwsze osobowe taksówki.
W roku 1962 największym potentatem handlowym jest PSS Społem - posiada 73 sklepy. Ocenia się, że zaopatrzenie Starachowic jest zadowalające, chociaż można się przyczepić do faktu, że dywany, chodniki podłogowe i cerata są sprzedawane na podstawie rozdzielnictwa.
Miejska Rada Narodowa podejmuje starania o zaopatrzenie Milicji Obywatelskiej w motocykl i radiowóz, co ma zwiększyć operatywność patroli.
Starachowiczanie odkrywają świat - w mieście działają 503 odbiorniki telewizyjne, 7.111 odbiorników radiowych i 969 głośników radiofonii przewodowej.
W 1964 roku przy Fabryce Samochodów Ciężarowych zaczyna działać koło PTTK, pewnie miej więcej w tym okresie zaczyna funkcjonować również Koło Miłośników Opery.
Po raz pierwszy w Nowej Słupi odbywają się Dymarki Świętokrzyskie.
...
Wydarzenia z historii miasta to nie tylko inwestycje i podnoszenie się miasta z ruin wojny, ale to przede wszystkim ludzie. A Ci, po prostu, żyją i mierzą się z problemami dnia codziennego. Niektórych zżera zazdrość, jak obywatelkę Marię C., która doszła do przekonania, że jej małżonek zdradza ją z dziewczyną o imieniu Lidia. W zacietrzewieniu, podtrzymywanym przez przyjaciółki - a jakże - pani Maria postanawia się zemścić. Dopada domniemaną kochankę wiarołomnego małżonka pod Piątą Bramą i na oczach licznych świadków wymierza dziewczynie kilka ciosów. W tle pojawiają się obelgi. Pretensje napadniętej znalazły finał w sądzie, a Maria musiała owe oszczerstwa odwołać i zapłacić 500 złotych kosztów sądowych.
Kroniki kryminalne lat temu dziesiąt były bardziej rozbudowane i pisane stylem, w którym zdecydowanie bym się odnalazła.
Tak, "kiedyś" było... inaczej :). Tym żyły Starachowice.
Aneta Marciniak
fot. z archiwum Aleksandra Pawelca
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie