Reklama

Tłuste koty w starachowickim samorządzie, tłusta kocica w stowarzyszeniu. Jest odpowiedź prezydenta miasta

Głośnym echem w lokalnym środowisku samorządowym odbiła się zorganizowana na początku lutego konferencja prasowa stowarzyszenia Twój Samorząd Teraz (TST), które pod lupę wzięło uposażenie prezydenta Starachowic za czas sprawowanej funkcji oraz szefów podległych mu jednostek. Na odpowiedź ze strony włodarza miasta nie trzeba było długo czekać. We wtorek, w trakcie spotkania z przedstawicielami lokalnych mediów padły słowa o tłustej kocicy. Kogo miały dotyczyć?

Zorganizowana przez członków stowarzyszenia TST Jarosława Łyczkowskiego i Martę Szperlich Kosmalę konferencja prasowa odbyła się pod nośnym hasłem "Tłuste koty w starachowickim samorządzie". W jej trakcie przedstawiciele organizacji pozarządowej podsumowali pod względem finansowym kadencję samorządu miejskiego i powiatowego.

- Pochwalimy, co się udało w tej kadencji zrobić, jakie sukcesy finansowe odnieśli ludzie z otoczenia Marka Materka - mówił J. Łyczkowski. - Obecnie rządzący szli do wyborów ze sztandarami o obniżeniu kosztów za wodę, ciepło. Prezydent na starcie obniżał pensje szefom spółek miejskich, by obniżyć koszty ich funkcjonowania - uzupełniał.

- Tymczasem sam prezydent od czasu objęcia urzędu prezydenta zarobił 1,7 mln zł, od kiedy zaczął zasiadać w Radach Nadzorczych tylko z tego osiągnął 249 tys. zł. W 2022 r. po podwyżce ustawowej zarobił 243 tys. zł pensji - aktualnie jego wynagrodzeni wynosi 18.044 zł miesięcznie - wyliczała Szperlich-Kosmala. 

Stowarzyszanie TST pod lupę wzięło ponadto zarobki prezesów miejskich spółek (m.in. szefa Zakładu Energetyki Cieplnej Marcina Pochecia oraz szefa Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji Jerzego Miśkiewicza). Według wyliczeń stowarzyszenia, pierwszy z wymienionych prezesów w czasie zajmowania stanowiska miał zarobić 1,4 mln zł. Prezes Miśkiewicz niewiele mniej, osiągając dochód na poziomie 1,3 mln zł w okresie swojego urzędowania.

Różnica w zarobkach

Do kwot i słów, jakie zostały wypowiedziane podczas wspomnianej konferencji odniósł się sam zainteresowany – prezydent Marek Materek.

- W ostatnich latach nie starałem się odpowiadać na różnego rodzaju ataki na moją osobę, ze strony stowarzyszeń. Było to spowodowane głównie brakiem czasu i pracą na rzecz mieszkańców. Większość z przedstawionych jak dotąd informacji miała niewiele wspólnego z rzeczywistością. Weszliśmy w specyficzny okres kampanii wyborczej. Postaraliśmy się zweryfikować to, co padło podczas konferencji prasowej stowarzyszenia TST – zaznaczył we wtorek prezydent Materek.

Jak podkreślił, zarobki prezydenta ustala Rada Miasta. - Moje wynagrodzenie jest na zbliżonym poziomie, a nawet najniższe, niż prezydentów miast ościennych. I na przestrzeni lat wyniosło zdecydowanie mniej niż 1,7 mln zł, o czym opowiadają na konferencjach prasowych członkowie stowarzyszenia. Jeszcze ciekawiej sytuacja wygląda w przypadku wynagrodzenia zarządów spółek wodociągowych i ciepłowniczych. Zarząd PWiK jest jednoosobowy, a prezes wodociągów zarobił w latach 2019-2022 ok. 692 tys. zł a nie jak podano 1,3 mln zł. Łączne wynagrodzenie zarządu ZEC, w latach 2019-2022 wyniosło nieco ponad 800 tys. zł - stwierdził Materek.

Kto ile zarobił w radzie nadzorczej?

Jak poinformował, członkini organizacji pozarządowej Marta Szperlich Kosmala znalazła się w radzie nadzorczej Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

- Otwarte pozostaje zatem pytanie: jakie doświadczenie zawodowe i jakie kompetencje posiada pani Szperlich Kosmala w zakresie ochrony środowiska oraz gospodarki wodnej? Jesteśmy ciekawi, co spowodowało, że znalazła się we wspomnianej radzie? - pytał Materek. Gospodarz miasta nad Kamienną przytoczył informacje prasowe, dotyczące wynagrodzenia pobieranego przez członków rad nadzorczych WFOŚ.

- Biorąc pod uwagę kwotę miesięcznego wynagrodzenia, a wynosi ona ok. 4-4,5 tys. zł brutto śmiem przypuszczać, iż pani Szperlich Kosmala ma ochotę zostać tłustą kocicą – zaznaczył. Jak dodał, jego współpracownicy powiedzieli sprawdzam, weryfikując to co zostało powiedziane podczas konferencji stowarzyszenia TST.

- Pan Jarosław Łyczkowski, doskonały działacz i społecznik swego czasu był prezesem PWiK. Jednocześnie w 2015 r. aplikował o stanowisko szefa spółki wodociągowej w Starachowicach. Konkursu nie wygrał. Mam wrażenie, że chciałby wrócić w miejsce, które doskonale zna. W 2006 r. zarabiał 9 tys. 908 zł brutto. Po tym jak zostałem prezydentem prezesi Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji zarabiali ok. 10 tys. zł. W kolejnych latach ok. 11 tys. zł, czyli niewiele więcej niż wówczas pan Łyczkowski. Dla porównania warto dodać, iż w tej chwili prezes zarabia ok. 15 tys. zł brutto miesięcznie – wyliczał prezydent, który w czasie wtorkowej konferencji w Urzędu Miejskim postawił jeszcze jedno pytanie.

- Czy badacze społeczni: pan Łyczkowski i pani Szperlich Kosmala świadomie i celowo wprowadzają w błąd opinię publiczną w okresie wyborczym, po to by szkalować dobre imię prezydenta oraz jego współpracowników? Czy robią to celowo i specjalnie? - mówił.

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    fakty - niezalogowany 2024-02-13 14:56:51

    Kwoty wynagrodzeń są w oświadczeniach majątkowych wymienionych osób więc są prawdziwe. Co tu dementować ... Tu chodzi bardziej o styl rządzenia, ściąganie tzw. spadochroniarzy na gminne stanowiska praktycznie bez żadnych procedur tak jakby Starachowice były miastem bez żadnego potencjału intelektualnego.. Na to nie ma odpowiedzi...

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do