
Miniony tydzień zaowocował licznymi interwencjami w zakresie podstawowej opieki zdrowotnej, która należy się wszystkim osobom ubezpieczonym. Swoimi doświadczeniami podzielili się mieszkańcy miasta i powiatu. Choć już od blisko dwóch lat zmagamy się z pandemią trudności z dostaniem się do lekarza pierwszego kontaktu nie ustają...
Z interwencją zwróciła się do nas blisko 70-letnia pacjentka z osiedla Południe w Starachowicach. Kiedy w weekend źle się poczuła, zadzwoniła w poniedziałkowy poranek do przychodni, by umówić się na wizytę do lekarza. Po wielu próbach kontaktu telefonicznego, otrzymała informację, że lekarz zadzwoni z teleporadą w środę między godz. 8.00 - 14.00.
- W środę cisza, w czwartek podobnie. W piątek zadzwoniłam ponownie. W rejestracji usłyszałam, że doktor wyszła wcześniej w środę, a teraz ma dużo pacjentów. Po tygodniu leczenia na własną rękę tym, co dostępne w aptece, jakoś mi przeszło. Ale do czego to podobne, by człowiek w tym wieku leczył się sam! Przecież nie wiadomo czy na płucach lub w oskrzelach nic nie zostało. Lekarz powinien zbadać pacjenta.
***
Jak to się ma do nowych przepisów, które zakładają, że lekarz ma obowiązek przeprowadzić bezpośrednie badanie pacjenta powyżej 60. roku życia, u którego potwierdzono COVID-19. Jak o zwykłą wizytę nie można się doprosić? Lekarze boją cię covida i unikają spotkań z pacjentami? Dokąd będzie trwać ta chora sytuacja? - pyta nasza Czytelniczka. Kolejna interwencja jest z gminie wiejskiej, gdzie odmówiono badania 85-letniej pacjentce.
- Jednego tygodnia zadzwoniłam do przychodni. W rejestracji usłyszałam, że lekarz nie przyjmuje osobiście, tylko teleporada. Tą drogą, na podstawie wywiadu przepisano antybiotyk. Po tygodniu, kiedy leki się skończyły, a kaszel nie ustępował, próbowałam ponownie umówić mamę na wizytę. Tylko teleporada wchodzi w grę. Tłumaczę, że osoba starsza ma ucisk w klatce piersiowej, może trzeba EKG zrobić albo inne badania. Nie, bo covid. Dodaję, że wynik testu antygenowego na koronawirusa jest ujemny. Nikogo to nie przekonuje. Tereporada w takiej sytuacji jest bez sensu. Dlaczego inne przychodnie w Starachowicach przyjmują pacjentów a tu taki opór? - pyta Czytelniczka.
***
Zgłoszenie dotyczyło również nocnej i świątecznej opieki w Starachowicach. Na dyżur zgłosiła się pacjentka z osobą towarzyszącą, bo nie najlepiej się czuła.
- Zanim weszłam do budynku zderzyłam się ze ścianą, a raczej przeszklonymi drzwiami, przez które odbywała się rozmowa z panią a ochrony. Ona w masce, my w maskach. Pani poleciła zadzwonić na numer podany na drzwiach. Kiedy tłumaczyłam, że już dzwoniłam stwierdziła, że nikt jej nie przekazywał. Próby wyjaśnienia przypominały sceny z filmu Barei, bo pani sama niemal wrzeszcząc krzyczała, żeby nie krzyczeć. Tymczasem podniesiony ton głosu wynikał tylko z jednego - komunikacja przez przeszklone, zamknięte drzwi w maseczkach była naprawdę utrudniona. Ostatecznie, choć u lekarza nie było nikogo zostałam wpuszczona sama - dodaje pacjentka, która czułaby się lepiej z osobą bliską pod ręką.
***
Podobnych przykładów i sygnałów ze strony pacjentów w ostatnim czasie otrzymujemy wiele. Ludzie są już zniecierpliwieni sytuacją, która trwa od blisko dwóch lat.
- Liczy się tylko covid i nic więcej. Rozumiem powagę sytuacji. Nie wolno jej bagatelizować, ale na tyle już poznaliśmy tą chorobę, że można w jakiś racjonalny sposób próbować żyć w tych zwariowanych czasach. Tymczasem ludzie bez dostępu do służby zdrowia, chorują poważnie a nawet umierają, nie z powodu covida. To jest najbardziej przykre - zaważa Czytelnik.
NFZ radzi
Służby Narodowego Funduszu Zdrowia sugerują, by w przypadku, gdy pacjent ma zastrzeżenia do organizacji pracy przychodni, a zwłaszcza dostępności do świadczeń medycznych, w pierwszej kolejności złożyć skargę do kierownika/dyrektora placówki.
- Jeżeli jest to niemożliwe czy wyjaśnienie nie zadowala pacjenta, może interweniować i złożyć skargę do NFZ opisując dokładnie jak wyglądała sytuacja i kiedy miała miejsce (adres: Świętokrzyski Oddział Wojewódzki NFZ, Al. Jana Pawła II 9, 25 - 025 Kielce) - podaje Beata Szczepanek, rzecznik prasowy NFZ w Kielcach. Pracownicy Oddziału wnikliwie rozpatrują każdy sygnał, natychmiast podejmują interwencję i pisemnie informują o sposobie jej załatwienia.
Jeżeli zarzutów i skarg pod adresem jednej placówki jest dużo i powtarzają się systematycznie Fundusz może przeprowadzić kontrolę i w zależności od jej wyników na przykład nałożyć na przychodnię karę finansową, a w drastycznych przypadkach nawet wypowiedzieć umowę.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Jeden wielki bajzel za który pośrednio odpowiada starosta, który całkowicie nie panuje nad sytuacją w służbie zdrowia. Znowu lekarze robią co im się podoba i najlepiej jakby do nich zgłaszali się ...zdrowi pacjenci. Tu powinien być pozew do sądu a nie skarga do NFZ, bo to nic nie pomoże....
Lekarze przyjmuja teraz jedynie zdrowych, chorych się boją. Inna kwestia prywatnie. Tam się niczego nie boją
Ja myślę że oni wciąż za mało zarabiają
Większość POZ na terenie powiatu kiepsko działa od lat, to i z zasady się dostało gabinetowi doraźnej opieki przy szpitalu. To chyba tak dla zasady musiało być ujęte w artykule jak i zdjęcie ilustracyjne.
Bylismy nie dawno z synkiem w Skarżysku na sorze. Kazali nam przejść do lekarza świątecznej i nocnej opieki. Karteczka na drzwiach : lekarz przyjmuje od godz 18. Bylismy 18.15, Pani poinformowała nas ze lekarza juz dzisiaj nie ma. Wróciliśmy na Sor i otrzymaliśmy odpowiedź ze musimy się udać do Kielc bo z pediatrii nikt synka nie zbada, jedynie mogą od razu przyjąć na oddział. Służba zdrowia to TRAGEDIA