Spalarnia w Starachowicach ma być bliżej ludzi niż podano...

Nieprawidłowości dotyczące wykazanych odległości planowanej spalarni od zabudowań, co może negatywnie oddziaływać na mieszkańców okolicznych domów mają znajdować się w prawomocnej decyzji środowiskowej warunkującej powstanie Instalacji Odzysku Energii przy ul. Ostrowieckiej w Starachowicach - poinformował pełnomocnik mieszkańców dodając, że ZEC został zobligowany do wyjaśnień w tej sprawie...

Do tematu spalarni wrócili członkowie Stowarzyszenia Inicjatywa Dla Starachowic, którzy od początku nie ukrywali negatywnego nastawienia do planowanej w mieście inwestycji pn. Instalacja Odzysku Energii. Przeciwnikiem tych zamierzeń jest m.in. Edward Płusa, lokalny przedsiębiorca, który mieszka w sąsiedztwie ul. Ostrowieckiej, gdzie ma być zlokalizowana  swoista elektrociepłownia, w której stosowanym paliwem byłyby odpady komunalne, nie nadające się do recyklingu.

- Przytaczane przez mnie argumenty nie znajdują oddźwięku we władzach lokalnych miasta. To nasze pisanie i zgłaszane postulaty pozostają bez echa. A spalarnia będzie ogromnym zagrożeniem. W Starachowicach nie ma na ten temat z kim rozmawiać, nie ma specjalistów w ZEC od energetyki a sam prezes spółki z ciepłownictwem ma niewiele wspólnego - mówi przedsiębiorca, na wniosek którego za pośrednictwem pełnomocnika złożono do Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska odwołanie od prawomocnej już decyzji środowiskowej warunkującej powstanie spalarni.

- Mamy odpowiedź na nasze odwołanie. Zakład Energetyki Cieplnej jako inwestor został wezwany do wyjaśnienia podnoszonych przez mieszkańców wątpliwości - poinformował adwokat Piotr Capała, pełnomocnik mieszkańców domów zlokalizowanych obok inwestycji. - To o czym mówiliśmy w ub. roku znalazło potwierdzenie. Odległości wskazane w raporcie środowiskowym, który stanowił podstawę do wydania decyzji środowiskowej, nie pokrywają się z rzeczywistością. Tam jest mowa o ponad 200 metrach odległości a faktycznie jest to 70 metrów, przez co hałas i wibracje mogą powodować uciążliwości dla mieszkańców. Ustalono, że teren inwestycji znajduje się bliżej niż podał to ZEC. Zastrzeżeń dotyczących raportu jest sporo. Obszar oddziaływania inwestycji został źle zakreślony przez ZEC, przez co mieszkańcy zostali wyłączeni ze sprawy, która toczyła się w Warszawie i Kielcach a na mocy której wydano decyzję środowiskową. ZEC ma czas na uzupełnienie raportu do 28 lutego.

Zdaniem adwokata decyzja zawiera uchybienia, które należało naprawić zanim przystąpiono do realizacji inwestycji.   

- Latem ub. roku apelowaliśmy o wstrzymanie inwestycji. Pytaliśmy prezydenta, czy i jaki jest plan B na wypadek, gdyby GDOŚ uchylił decyzję środowiskową? Odpowiedź była następująca: "nie ma przygotowanego takiego wariantu, gdyż np. w Krakowie spalarnia została wybudowana na nieprawomocnych decyzjach i działa bez zarzutu. Nie zakładamy negatywnego scenariusza. Gdy się pojawi, pomyślimy, co robić dalej" - odpowiedział prezydent.

W tej sytuacji pełnomocnik mieszkańców apeluje do Zarządu ZEC o wstrzymanie się z decyzjami, które mogą skutkować koniecznością akustycznego zabezpieczenia mieszkańców na etapie budowy spalarni i po jej uruchomieniu.  

- My mieszkańcy wzdłuż rzeki Kamiennej nie mamy żadnego interesu, by ta spalarnia powstała. Wytwarzane tam ciepło nie będzie nam służyło a może negatywnie na nas oddziaływać. Ta spalarnia jest niepotrzebna - mówi E. Płusa.

- Jako mieszkańcy domagamy się rzeczywistej analizy tego przedsięwzięcia, jak również analizy finansowej, która pokaże perspektywę, jakie będą z tego tytułu obciążenia dla mieszkańców - mówi Jarosław Łyczkowski dodając, że ZEC wydatkował 2 mln zł na budowę kotłowni kontenerowych (dwóch kotłów gazowo-olejowych), inwestując nie tylko w spalarnię, ale również w te źródła energii, z których pan prezydent rzekomo chce rezygnować.