Reklama

Pożar zabrał im to, na co pracowali latami

Wtorek, zbliża się godz. 10. Do Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Starachowicach dociera zgłoszenie o pożarze domu w Adamowie. Na pomoc ruszają pierwsze zastępy. Szczęście w nieszczęściu polega na tym, że w środku nie ma nikogo.

- Kilkanaście minut wcześniej opuściliśmy budynek. Pożar zauważył sąsiad, który zadzwonił po straż. Wróciliśmy szybko – relacjonuje jedna z mieszkanek domu. Ogień pojawił się na szczycie budynku. Zawodowi ratownicy, w pierwszej kolejności musieli wygrać walkę z żywiołem, który trawił dach i poddasze, w dalszej kolejności radząc sobie z pozostałą częścią budynku.

- Na górze znajdują się trzy pokoje. W środku m.in. meble. Spłonęło praktycznie wszystko. Zostały tylko zgliszcza – podkreśla jedna z poszkodowanych. Pożar okazał się na tyle niebezpieczny, że gdyby nie interwencja ratowników, z domu mogłoby niewiele pozostać. Dramat rozgrywał się na oczach pogorzelców, którzy byli świadkami akcji gaśniczej.

- Najgorszy był widok, wynoszonych z domu przedmiotów, które wyrzucano na zewnątrz. Nie było łatwo na to patrzeć – twierdzi kobieta. Wraz z matką miały sporo szczęścia, w ludzkiej tragedii, której nawet komuś złemu nie powinno się życzyć. - Dobrze, że nie było nikogo na górze – dodaje nasza rozmówczyni.

Dom nadaje się tylko i wyłącznie do remontu. - Podstawa to dach. Poddasze było ocieplone wełną. W środku były panele, które łatwo się paliły – opowiada mieszkanka powiatu starachowickiego, do której mimo iż od zdarzenia minęło kilkanaście godzin, nadal nie może dotrzeć to, co się stało we wtorkowy poranek. Dom był budowany przez wiele lat. Dla poszkodowanych, miał nie tylko wartość materialną, ale przede wszystkim sentymentalną.

- W tym momencie najważniejsze jest odbudowanie dachu – zauważa nasza rozmówczyni. Zadania z pewnością nie ułatwiają trudne warunki atmosferyczne (padający śnieg, a także ujemne temperatury, które synoptycy zapowiadają także na kolejne dni lutego).

Potrzeb, jak się okazuje jest wiele. Począwszy od materiałów budowlanych, poprzez panele czy blachę. - Będziemy wdzięczni za każdą oferowaną pomoc – podkreślają. Wsparcie zaoferowali już sąsiedzi pogorzelców. - Kiedy weszliśmy do środka, po zakończeniu akcji gaśniczej, w mieszkaniu czuć było jeszcze wysoką temperaturę. Strażacy sprawdzili dom przy użyciu kamery termowizyjnej, po to by wykluczyć kolejne ogniska ognia – dodaje kobieta.

Przyczyny pożaru nie są jeszcze znane.



Ze strażackich raportów
Działania strażaków polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia, odłączeniu dopływu prądu, a przede wszystkim ugaszeniu palącej się konstrukcji dachu. Ratownicy zabezpieczeni w specjalistyczny sprzęt ochrony dróg oddechowych przeszukali pomieszczenia. Na miejsce przybył zastępca komendanta powiatowego PSP st.bryg. Tadeusz Kępa, który zapoznał się z sytuacją i przejął dowodzenie. Strażacy usunęli mienie, rozebrali nadpaloną konstrukcję oraz zabezpieczyli budynek przy pomocy plandek. Mieszkańcy palącego się domu na czas zapewnienia lokali zastępczych przez Urząd Gminy Brody znaleźli schronienie u rodziny. Akcja trwała ponad 6 godzin i była utrudniona przez padający śnieg, niską temperaturę oraz duże zadymienie.



 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do