Reklama

Heroiczna walka strażaków z żywiołem

Ponad 50 jednostek straży zawodowej i ochotniczej, 300 strażaków zaangażowanych do akcji, hektolitry wody i trzy dni heroicznej walki z żywiołem - tak można podsumować drugi pożar, do którego doszło w ciągu ostatnich dwóch tygodni na granicy Wąchocka i Starachowic. Mieszkańcy pytają, kto jest odpowiedzialny za ten "smród", z którym mamy do czynienia dosłownie i w przenośni?


Nie minęło dwa tygodnie, kiedy w tym samym miejscu doszło do kolejnego pożaru. Na granicy Wąchocka i Starachowic przy ul. Elaboracji w poniedziałkowy poranek (26 września) stanęło w ogniu kilka tysięcy ton zbelowanych tekstyliów. Pożar pojawił się w trzecim miejscu składowania odpadów przeznaczonych do utylizacji.

- Za pierwszym razem paliły się dwie hale o pow. ok. 5 tys. mkw. w odległości ok. 130 m. Tym razem ogniem objęte zostało trzecie miejsce składowania tekstyliów - hałda o pow. 4800 m.kw. na której znajdowało się ok. 30 tys. m3 odpadów do recyklingu czy utylizacji - mówi Tadeusz Kępa, zastępca komendanta Straży Pożarnej w Starachowicach, z którym rozmawiamy trzy dni po zdarzeniu.

- Czy sytuacja została opanowana, bo w poniedziałkowy poranek wyglądało to naprawdę groźnie?

- Dziś rano zakończyliśmy nasze działania. Przez trzy dni pracowaliśmy non stop i w dzień i w nocy. Do akcji zaangażowany był również sprzęt ciężki z firmy pana Kasperskiego, który pomagał przy przelewaniu zgromadzonych materiałów wodą oraz usuwaniu pozostałości tekstyliów.

- Znane są przyczyny?

- Możemy tylko przypuszczać. Z naszego punktu widzenia było to prawdopodobnie podpalenie, bo trudno przyjąć inny scenariusz. Kiedy dojechaliśmy na miejsce zdarzenia 1/3 hałdy stała w ogniu, który momentalnie rozprzestrzenił się na pozostałą część.

- Zdaniem mieszkańców, można było to przewidzieć, patrząc na pozostałą hałdę zbelowanych szmat po pierwszym zdarzeniu.  

- Nikt nie zakładał takiego scenariusza. Do nas należy udział w akcjach ratowniczo-gaśniczych. Trudno byłoby postawić stróża, który by tego pilnował. My możemy jedynie kontrolować obiekt pod względem przepisów przeciwpożarowych.

- Wszystkie wymogi pod tym względem były spełnione?

- Po pierwszym pożarze niewiele mogliśmy zrobić, gdyż sprawą zajęła się prokuratura. Na pewno nasze działania w pierwszej akcji były przeprowadzone do końca, kompleksowo. Służby straży oceniały to również na miejscu po akcji. Właściciel nie miał pozwolenia na prowadzanie działalności, tylko składowanie materiałów. Z warunków jakie miał do spełnienia (obciążenie ogniowe, dostęp do wody, odległość od lasu), w zasadzie tylko do jednego można było się doczepić - brak sieci hydrantowej. Droga dojazdowa, plac manewrowy i odległość od lasu nie budziły zastrzeżeń. 18 ha w posiadaniu właściciela to teren przemysłowy. To, że do pożaru doszło w bezpośredniej styczności od drzew nie oznacza, że było w styczności do terenów Nadleśnictwa. To się działo prywatnym terenie.

- Nie da się ukryć, że brak sieci hydrantowej utrudnił wam akcję?

- Potrzeba było ogromnych ilości wody. Do pierwszego pożaru poszło 2 tys. m3 wody zarówno z hydrantów, jak i zbiorników naturalnych. Podobnie było tym razem. Posiłkowaliśmy się wodą z miejskiego wodociągu, ale również ze zbiornika pożarowego pod Tychowem oraz z hydrantów z Tychowa Starego.

- Kto za to zapłaci?

- Tak naprawdę my wszyscy. Za wodę kosztami zostanie obciążona gmina, na terenie której doszło do zdarzenia (w tym przypadku Wąchock). Działania straży zawodowej to koszty Państwowej Straży Pożarnej. A udział ochotników, paliwo do samochodów gaśniczych - to koszty gmin, z który OSP uczestniczyły w akcji.

- O pieniądzach, jakie rzędu mówimy?

-   ..........

 

 

Pożar na Elaboracji w liczbach

26 września, godz. 4.21 - starachowicka straż otrzymuje informację o pożarze na Elaboracji.

godz. 8.00 - kłęby dymu unoszą się na Starachowicami, wiatr niesie dym w kierunku Wąchocka

godz. 9.00 - pierwsze interwencje z ul. Radomskiej o nieprzyjemnym zapachu w mieście. Sebastian Staniszewski, zastępca burmistrza Wąchocka apeluje by bez wyraźniej konieczności nie wychodzić z domów i pozamykać okna. Służby kryzysowe w mieście apelują o zamykanie okien i nie uruchamianie wentylacji.

3 - doby trwa akcja gaszenia i dozorowania miejsca pożaru

28 września, godz. 16.00 - prace na miejscu kończy sprzęt ciężki

29 września, godz. 9.00 - definitywne zakończenie akcji gaśniczej

34 - jednostki straży zawodowej z województwa świętokrzyskiego brało udział w akcji gaszenia (za wyjątkiem powiatów: pińczowskiego i kazimierskiego)

18 - jednostek OSP ze wszystkich gmin powiatu starachowickiego zaangażowano do akcji

121 - strażaków ochotników i 180 strażaków zawodowych uczestniczyło

4800 m.kw - na takiej powierzchni był drugi pożar

- 2 mln litrów wody zużyto do gaszenia pierwszego pożaru

 

 

Sztab kryzysowy w powiecie

27 września starosta starachowicki zwołał Powiatowy Zespół Zarządzania Kryzysowego. Z obawy przed dalszym niekontrolowanym zagrożeniem, powiat będzie domagał się od Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska wydania decyzji o natychmiastowym wstrzymaniu działalności zakładu przy ul. Elaboracji.

- Zgodnie z decyzją starosty starachowickiego (17 listopada 2014 r.) mogło być tam zbierane 31 rodzajów odpadów, innych niż niebezpieczne (głównie tektury oraz tekstyliów), ale wyłącznie w kontenerach na placu lub w hali magazynowej, a ich magazynowanie, podobnie jak izolingu (produkt powstały z przetwarzania odpadów) mogło odbywać się tylko w hali po uzyskaniu pozwolenia na użytkowanie obiektu - informuje Anna Ciesielska, rzecznik prasowy powiatu. - Właściciel uzyskał też pozwolenia w Urzędzie Marszałkowskim w Kielcach na gospodarowanie odpadami w związku z eksploatacją zakładu przetwarzania sprzętu elektrycznego i elektronicznego oraz instalacji do produkcji izolingu, na mocy którego mógł zbierać aż 826 rodzajów odpadów, w tym też odpady niebezpieczne. Podczas akcji strażacy znaleźli na miejscu ok. 120 beczek z bliżej niezidentyfikowaną substancją.

Ani służby starosty ani też inne podmioty nie sygnalizują, że doszło do skażenia czy też katastrofy ekologicznej.

- Oba zdarzenia (16 i 26 września) uznać należy za poważną awarię w myśl ustawy Prawo Ochrony Środowiska, a nie wypadek, jak próbuje je kwalifikować WIOŚr. Zgodnie z  ustawą o odpadach to właściciel odpadów ponosi koszty gospodarowania nimi i jest odpowiedzialny za ewidencję oraz właściwe i bezpieczne dla ludzi i środowiska ich gromadzenia i magazynowanie. Wobec braku informacji o rodzajach i ilości magazynowanych odpadów nie można mówić tu o wypadku - dodaje Ciesielska.

 

 

Okiem mieszkańca

To katastrofa ekologiczna

Smród, smog i potworne uczucie, że każdy wdech to trucie własnego organizmu - takie odczucia towarzyszyły mieszkańcom zaraz po zdarzeniu.

- Okna w domu rzecz jasna pozamykane, ale czy coś to da...? Postanowiłem pojechać na miejsce pożaru. Mógł tam wjechać - jak się okazało - każdy, kogo ów widok i przebieg akcji gaśniczej interesuje. Góra szmat, tli się w najlepsze emitując nowe porcje gryzącego, mającego "chemiczny" zapach, czarnego dymu. Strażacy przywożą kolejne hektolitry wody, której ciśnienie w naszej sieci wodociągowej dramatycznie - mam wrażenie - spadło. Wszystko to jest wlewane w górę płonących szmat, dym bucha w niebo, a jego chmura przemieszcza się wprost nad Orłowo - dzieli się swoimi uwagami Dariusz Białoń ze Stowarzyszenia Nasze Ekologiczne Starachowice. - Mam wrażanie, że podobnie, jak po pierwszym zdarzeniu, wszyscy siedzą cicho, udając, że nic się nie stało. Liczą, że jakoś to będzie. A przecież ktoś jest za to odpowiedzialny. Kto zapłaci za całą tę akcję ratowniczą i działania straży straży pożarnej? Ile kosztować będzie woda do gaszenia szmat, które szumnie nazwane zostały przez właściciela firmy, surowcem do produkcji "izolingu"? Czy nas stać na ekstrawagancję pt. posiadanie na swoim terenie "zakładu recyklingu"? Dlaczego mieszkańcy Starachowic, pracujący tu i tu płacący podatki jesteśmy traktowani mocno przedmiotowo w kwestiach związanych z lokowaniem na terenie miasta różnych firm? Osobiście, jako mieszkaniec miasta żądam, by zapewniono nam prawo do życia a to prawo jest łamane. Nie zgadzam się na trucie odpadami niewiadomego pochodzenia. Nie zamierzam też z tytułu czyjejkolwiek lekkomyślności płacić więcej za wodę. Ktoś wydał na to zgodę mimo naszych ostrzeżeń. Pozostał skażony materiał i smród, który będzie nam jeszcze długo towarzyszył.

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do