Reklama

Mieliśmy nadzieję, że Bóg ma syna w opiece

Policja, znajomi, rodzina, sąsiedzi i wiele osób postronnych przez kilka godzin szukali bezskutecznie młodego mieszkańca gminy Pawłów. Chłopiec, kilka dni temu bez słowa opuścił rodzinny dom i udał się w nieznanym kierunku. Nikt nie wiedział dokąd poszedł oraz w jakim celu. - Tylko nadzieja i wiara w to, że Michałek żyje utrzymywała nas przy sobie. Modliliśmy się do Boga, by wrócił cały i zdrowy – mówi w szczerej rozmowie z TYGODNIK-iem matka 13-latka. Jaki finał miała ta historia?


TYGODNIK: W jakich okolicznościach doszło do zaginięcia?

MATKA POSZUKIWANEGO, 13-LETNIEGO MIESZKAŃCA POWIATU STARACHOWICKIEGO: - Syn mieszka z nami od urodzenia. Wcześniej zdarzało się, iż wychodził z domu. Za każdym razem jednak wskazywał miejsce pobytu. Nie mieliśmy wielkich powodów do zmartwień. I tym razem wyszedł z domu. Kiedy po kilku godzinach, nie było go z nami, nie mogliśmy czekać długo. Postanowiliśmy powiadomić policję, która rozpoczęła akcję poszukiwawczą i kierowała działaniami. Mieliśmy nadzieję, że przed wieczorem Michałka ujrzymy ponownie. Zaczęło się ściemniać. Pojawiły się obawy. Z mężem nie mogliśmy go nigdzie odnaleźć. O zdarzeniu poinformowaliśmy także rodzinę. W poszukiwania włączyli się znajomi, przyjaciele. Postawiono wiele osób w stan gotowości.

Syn mówił w jakim kierunku miał się udać lub do kogo?

- Nie. Nigdy również nie dopuszczaliśmy do takiej sytuacji. Pojawiał się na terenie naszego gospodarstwa, ale za każdym razem wiedzieliśmy gdzie jest i za ile wróci. Tym razem stało się inaczej. Dlaczego? Sami próbujemy do dziś odpowiedzieć na tak postawione pytanie. Najgorsze jest to, że jednoznacznej odpowiedzi nie mamy. Byliśmy bardzo zaniepokojeni takim obrotem sprawy. Poszukiwania na własną rękę nie dawały żadnych rezultatów.

Dzień wcześniej nic nie wskazywało na to, że może opuścić dom i pójść w sobie tylko znanym kierunku?

- Z pewnością nie. Michałka w domu po raz ostatni wiedzieliśmy ok. godz. 9.30. Przypuszczaliśmy, że być może udał się do kolegi. Dopiero kiedy mąż sprawdził, że go nie ma, nie mogliśmy czekać z założonymi rękoma. Kilkanaście godzin wcześniej zachowywał się normalnie. Nic nie wskazywało na to, że wyjdzie z domu. Przez cały czas był pod naszą opieką. Zawsze mówił: - Mamo, idę na pole, albo mamo, idę do kolegi. Powiedziałam do męża: to nie są żarty. Byłam w Brzeziu i Michałka nie było. Dochodziła godz. 16. Czas płynął nieubłaganie. Trzeba było reagować natychmiast. Przez głowę przechodziły różne myśli. Najbardziej obawiałam się tego, że mógł wpaść do studni, bagna albo zbiornika z wodą. Sercem i modlitwą do Boga byliśmy z nim. Rodzina trzymała kciuki, by wszystko skończyło się happy endem. Obawialiśmy się, iż ktoś kogo nie zna mógł zrobić mu krzywdę. Z Michałkiem był pies, którego uwielbia. Są nierozłączni. Przy suczce zawsze się wyciszał. Nadziei nie traciliśmy.

Pozytywne informacje dotarły do państwa dopiero wieczorem.

- Ok. godz. 21.30 otrzymaliśmy informację, że syn jest cały iż zdrowy. Odnalazł się w Starachowicach. Policjanci przywieźli go do domu. Wiele osób podobno widziało go jak szedł od Rzepina w kierunku Starachowic. Pokonał ponad 10 kilometrów. Szedł drogą prowadzącą przez las. Nikt jednak nie zwrócił na niego uwagi. To przykre. Niektórzy mówili nam, iż był widziany w Pawłowie i Kałkowie. Trudno wskazać dokładne miejsce. Kiedy dotarł szczęśliwie do domu był ekstremalnie wycieńczony. Nie był w stanie powiedzieć nawet gdzie był i co robił. Policja powiadomiła pogotowie ratunkowe. Nie miał siły z nami rozmawiać. Pomogłam mu się wykąpać, zjadł kolację, napił się i położył spać. Cały czas jest pod moją opieką. W czwartek byłam z drugim synkiem na rozpoczęciu roku szkolnego. Kiedy wychodziłam z mieszkania powiedział: - Mamo nie martw się. Zostanę z babcią. Bardzo pomaga mi teściowa.

W poszukiwania zaangażowani byli nie tylko policjanci czy rodzina, ale także mieszkańcy gminy.

- Za pośrednictwem TYGODNIK-a wszystkim tym osobom chciałbym serdecznie podziękować. Straż pożarna, policja, znajomi, przyjaciele jeździli z nami i szukali Michałka. Tylko my wiemy, co przeżywaliśmy tego dnia. Dopiero w środę powoli doszliśmy do siebie. Nie mogliśmy nawet przyjmować posiłków. Stres był wielki. Różnie człowiek myślał. Najważniejsze, że jest cały, zdrowy i żyje. Nikt nie zrobił mu krzywdy.



KPP Starachowice relacjonuje
Blisko 50 policjantów i strażaków brało udział w poszukiwaniach zaginionego 13–letniego mieszkańca gminy Pawłów. Do starachowickich policjantów dodzwoniła się zaniepokojona kobieta. Z przekazanych informacji wynikało, że jej syn wyszedł z domu na spacer ze swoim psem. Jednakże pomimo upływu kilku godzin nie powrócił. Natychmiast na miejsce zostali skierowani policjanci, przewodnik z psem tropiącym oraz strażacy i strażacy ochotnicy. Łącznie z poszukiwaniach zaangażowanych zostało blisko 50 funkcjonariuszy, którzy wspomagali się jedynie rysopisem zaginionego i fotografią z wizerunkiem jego brata. Podczas prowadzonych działań mundurowi ustalili, iż młodzieniec około godziny 14 był widziany na trasie Rzepina do Starachowic. Od razu we wskazany rejon udali się policjanci i strażacy. Przed godz. 21 do stróżów prawa zadzwonił pracownik jednej ze starachowickich firm. Mężczyzna powiedział, że jakiś czas wcześniej rozmawiał z policjantami na temat zaginionego chłopca, którego najprawdopodobniej widzi w centrum miasta. Po chwili na miejsce dojechali funkcjonariusze i okazało się, że na wskazanej ulicy przebywał zaginiony 13–latek z psem. Dzięki odpowiedniej reakcji mieszkańca Starachowic i zaangażowaniu służb ratunkowych chłopiec, który znajdował się 12 kilometrów od swojego domu wrócił do rodziców cały i zdrowy.



 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do