Reklama

Reprezentant Wikinga do kraju wróci z brązowym medalem

Ten transfer okazał się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę – mogą powiedzieć wszyscy ci, którzy śledzą poczynania podopiecznych Arkadiusza Staszewskiego na zawodach w Polsce i poza jej granicami. Jacek Spychała, który do Wikinga Starachowice dołączył pod koniec ub. roku, ponownie potwierdził swoją klasę. W miniony czwartek, podczas mistrzostw Starego Kontynentu w klasycznym trójboju siłowym w estońskim Tartur, doświadczony zawodnik zakończył rywalizację w kategorii 83 kg na najniższym stopniu podium. Jako piąta zawody kończyła Klaudia Rusztyn (kat. 52 kg), druga z reprezentantów Wikinga.


Spychale, który zapomniał już o przepychankach ze swoim byłym klubem do wywalczenia trzeciej lokaty wystarczył wynik 722,5 kg. Faworytem w jego kategorii był Rosjanin, jednak ku zaskoczeniu wielu ekspertów, końcowa kolejność na podium, okazała się inna niż przypuszczano. – Warto podkreślić nie tylko sam sukces w postaci brązowego medalu, ale przede wszystkim fakt, iż było to jego pierwszy, tak poważny sprawdzian formy, już w barwach starachowickiego klubu – podkreślił Arkadiusz Staszewski, szkoleniowiec Wikinga i architekt osiągnięcia Spychały. To właśnie Staszewski był jedną z tych osób, która wierzyła w siłacza.

- Występ był udany. Jacek postanowił zaatakować rekord świata. Szkoda, że nie udało się dźwignąć tego ciężaru. Co nie zmienia faktu, iż w porównaniu do startu w kraju, Spychała poprawił się. Musiało tak być, jeśli oczywiście myślał o tym by stanąć na podium. Swoje zrobiło także zmęczenie, związane z co by nie powiedzieć daleką podróżą – relacjonował trener Staszewski, który walkę o najważniejsze laury mistrzostw Europy na pomoście w Estonii śledził za pośrednictwem internetu.

Zdaniem naszego rozmówcy, Spychałę stać było na więcej. – Jacek trenuje u siebie w domu. Sukces cieszy, tym bardziej jeśli weźmie się pod uwagę to, że w klubie z Pułtuska było sporo problemów – zaznaczył szkoleniowiec Wikinga.

Broniła medalu


Spore nadzieje i apetyty sympatycy Wikinga wiązali ze startem Klaudii Rusztyn. Podopieczna A. Staszewskiego w kategorii 52 kg miała bronić tytułu wywalczonego przed rokiem. Miała, bo rzeczywistość zweryfikowała plany. Rusztyn z Estonii wracała jako piąta zawodniczka czempionatu Starego Kontynentu. – Klaudia jeszcze kilka tygodni temu dawała podstawy do tego, by myśleć w jej przypadku o medalu. Przed mistrzostwami stwierdziła, że w treningu nie wszystko przebiega po jej myśli. Nie mogła się pozbierać – mówi klubowy szkoleniowiec Wikinga.

Rusztyn nie tak dawno studiowała w Białej Podlaskiej. Uczelnia za osiągnięcia i wyniki przekazywała jej stypendium sportowe. Po zmianie uczelni i przeniesieniu się do Częstochowy, w nowym miejscu Rusztyn musiała zrozumieć, że ważniejsze od trójboju siłowego jest podnoszenie ciężarów. – W międzyczasie zmienił się jej trener. nie jest łatwo nagle przestawić się z podnoszenia ciężarów na trójbój. W najbliższych miesiącach bardziej postawi na pierwszą z wymienionych konkurencji. Trójbój nie będzie w jej przypadku tak ważny – dodaje Staszewski.

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do