Reklama

W pożarze zginął 63 - letni mężczyzna

Był jedną z ostatnich osób, która widziała się z bratem przed śmiercią. - Narzekał na zdrowie, ale miał się nim kto opiekować - nie może uwierzyć w to, co stało się w miniony czwartek we Wzdole Stara Wieś (gmina Bodzentyn) 71-latek Janusz. Ciało jego młodszego o 8 lat brata, podczas gaszenia pożaru domu odnaleźli strażacy. TYGODNIK był na miejscu zdarzenia.

- Niech pan rzuci okiem na dach. Niewiele z niego zostało – zaczepia nas mieszkaniec Wzdołu Stara Wieś. Jest kilka minut po godz. 14. Od ponad 120 minut strażacy działają na miejscu. Wczesnym popołudniem otrzymali zgłoszenie o domu, który stanął w płomieniach. Szybko okazuje się, iż w środku był 63-letni właściciel. Po wstępnym opanowaniu pożaru strażakom, udaje się odnaleźć ciało mężczyzny. Stan w jakim się znajduje nie pozwala niestety na przeprowadzenie akcji reanimacyjnej.

Miał problemy ze zdrowiem


Wiadomość o tragicznej śmierci 63-latka szybko dociera do jego najbliższych. Jako jeden z pierwszych na miejscu dramatu pojawia się brat, Janusz. - Trudno jest w takiej sytuacji cokolwiek wydusić z siebie. Straciłem przecież człowieka, z którym spędziłem wiele wspólnych chwil – mówi ze łzami w oczach w rozmowie z TYGODNIK-em 71-latek. Nie może uwierzyć w to, co stało. - Był pozytywnie nastawiony do życia. Śmiał się, lubił żartować – wspomina.

Mężczyzna w mieszkaniu, który stanął w płomieniach był sam. - Mieszkam również na terenie gminy Bodzentyn, więc dość często mieliśmy okazje się widywać. Rzadziej z siostrą, która jest już na emeryturze i przebywa w Warszawie – podkreśla 71-latek. - Brat, mimo kłopotów ze zdrowiem nie był zdany sam na siebie. Dwa razy dziennie odwiedzała go opiekunka, która m.in. podawała mu leki – wyjaśnia. Tego dnia, kobieta była ostatnią osobą, jaka widziała się z 63-latkiem.

Zostawił żonę i syna


- Był osobą, która nigdy nikomu nie wadziła. Nie miał wrogów, ani zatargów – twierdzi brat tragicznie zmarłego. Pamięcią sięga głębiej. - Pamiętam jak opowiadał mi by iść z nim razem na grzyby. Warunki atmosferyczne ku temu sprzyjały. Nie zdążyliśmy jednak... - opowiada łamiącym się głosem.

- Brat mimo problemów zdrowotnych, nie byłby sobą gdyby nie postawił na swoim. Nie należał do ludzi, którzy uskarżaliby się z byle powodu – dodaje. W jaki sposób mogło dojść do tragedii? - Wiem, że w ostatnich dniach nie palił w mieszkaniu – zaznaczył. Skąd jego zdaniem mógł pojawił się ogień w domu? - Kuchnia, łazienka i pokój są blisko siebie. Dzielił je niewielki korytarz,. Być może brat miał świadomość tego, co się dzieje i chciał uciekać. Tego nie wiemy – opowiada. - Kiedy wiedzieliśmy się po raz ostatni, włączyłem mu radyjko. Już więcej nie będzie nam dane wspólnie go słuchać... - kończy 71-latek

*******************

Trzy pytania do...

STARACHOWICK.EU: Czy możemy już mówić o przyczynach pożaru?

MŁ.BRYG. PIOTR WITOŃ, ZASTĘPCA DOWÓDCY JEDNOSTKI RATOWNICZO-GAŚNICZEJ NR 1 W KIELCACH: - Na razie za wcześnie na stawienie takiej tezy. Pewne jest, że w pożarze budynku mieszkalnego zginął mężczyzna. Kiedy na miejsce zdarzenia dotarły pierwsze jednostki, w tym OSP ze Wzdołu Rządowego okazało się, iż pożar objął trzy pomieszczenia. Ogień i dym wychodziły na zewnątrz. Z dwóch stron budynku podane zostały prądy wody, dzięki czemu na początku udało się zażegnać niebezpieczeństwo. W trakcie przeszukania domu, znaleźliśmy ludzkie zwłoki. Osoba znajdowała się w jednym z pomieszczeń. Z informacji uzyskanych od sąsiadów wynika, że mieszkał tu sam.

Czy oprócz mężczyzny, którego ciało znaleźliście, był ktoś jeszcze w środku?

- Z pierwszych informacji, jakie do nas dotarły nie wynikało by był ktoś jeszcze. Po otrzymaniu sygnału, na miejsce zadysponowane zostały nie tylko jednostki OSP, ale także jednostka z Kielc. W sumie pięć zastępów, łącznie ok. 20 ratowników. Takie siły potrzebne były nie tylko do gaszenia ognia, ale także  rozbiórki dachu, którą rozpoczęliśmy zachowując wszelkie względy bezpieczeństwa. Z naszych ustaleń wynika, iż pożar przedostał się na strych, który był nieużywany. Z uwagi na elementy konstrukcyjne, które mogły się zapalić, podjęliśmy decyzję by rozebrać poszycie dachowe. Chociażby w części po to, by przelać je wodą.

W domu znajdowały się materiały łatwopalne?

- Nie. Dom wyposażony był m.in. w meble, szafy. Na górze, na strychu znajdowały się deski, ubrania, elementy mebli. Według naszej oceny nie wpłynęły na rozwój pożaru. Miejscowym strażakom-ochotnikom dość szybko udało się zlokalizować źródło ognia i opanować go. Oprócz nas, na miejscu działali również policjanci pod nadzorem prokurator ze Starachowic, wraz z biegłym sądowym z zakresu pożarnictwa. Ich czynności powinny dać więcej odpowiedzi na pytania.



Zdaniem policji
MŁ.ASP. MARIUSZ BEDNARSKI, ZESPÓŁ PRASOWY KWP KIELCE: - W tym momencie trudno mówić o realnych przyczynach tragedii. Na miejscu, pracowali policyjni technicy, którzy zabezpieczyli materiał, jaki poddany zostanie analizie laboratoryjnej. Scenariusze zdarzenia mogły być różne: od podpalenia do nieszczęśliwego wypadku, który dla 63-latka zakończył się śmiercią.



 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do