Ktoś się na mnie powiesił...

- Powiesiłem swoje plakaty wyborcze na specjalnie przygotowanych stelażach. Dwie godziny później na moim wizerunku pojawił się plakat innego kandydata. Dlaczego akurat w ten sposób, ktoś zamierza prezentować swoją osobę? Zostało moje nazwisko, a jego twarz. Komu i czemu ma to służyć? Nie rozumiem tego. Niech się promuje, nikt nikomu nie broni, ale nie moim kosztem. To szkodzenie mojej osobie - mówi Stanisław Stanecki. 

Odebraliśmy też interwencje Marzeny Bernat z gm. Brody, oburzonej niszczeniem jej materiałów wyborczych.

Sprawa została zgłoszona na policję. Jak do tej pory, miejscowa komenda odnotowała dwa przypadki związane z niszczeniem banerów wyborczych, cztery z umieszczaniem ich w miejscach niedozwolonych oraz jedną kradzież banera.

- Najczęściej niszczenie dotyczy przecinania, malowania oraz zrywania plakatów wyborczych. W zależności od wartości strat czyn ten stanowi wykroczenie, za które grozi kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywna nawet do 5000 zł, bądź przestępstwo, gdy wartość strat przekracza 420 zł, za które grozi nawet do 5 lat więzienia. W przypadku napisów, które stanowią słowa obraźliwe zastosowanie ma art. 212 kodeksu Karnego dotyczący zniesławienia - wyjaśnia Monika Kalinowska, rzecznik prasowy policji.

W Kodeksie Wyborczym znajduje się przepis mówiący, że umieszczanie plakatów i haseł wyborczych na ścianach budynków, przystankach komunikacji publicznej, tablicach i słupach ogłoszeniowych, ogrodzeniach, latarniach, urządzeniach energetycznych, telekomunikacyjnych i innych bez zgody właściciela lub zarządcy nieruchomości, obiektu albo urządzenia jest zabronione i podlega karze grzywny. Tej samej karze podlega również pełnomocnik wyborczy, który w terminie 30 dni po dniu wyborów nie usunie plakatów i haseł wyborczych oraz urządzeń ogłoszeniowych ustawionych w celu prowadzenia kampanii.