Reklama

Spłonęły mercedesy za kilkaset tysięcy złotych

Choć dziś zarówno nikt formalnie nie ogłosi tego, co mogło być przyczyną niebezpiecznego zagrożenia, nieoficjalnie mówi się o trzech wersjach zdarzenia. Pierwsza to podpalenie, druga nieostrożność w warsztacie, która mogła doprowadzić do zaprószenia ognia. Trzecia, zakłada zwarcie instalacji elektrycznej, co mogło w konsekwencji doprowadzić do jeszcze większej tragedii.

- Wczesnym rankiem, ok. godz. 5.30 doszło do pożaru w warsztacie samochodowym przy ul. Krańcowej w Starachowicach. Po otrzymaniu telefonicznego zgłoszenia oficer dyżurny starachowickiej straży pożarnej skierował na miejsce cztery zastępy z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej – relacjonował mł.bryg. Marcin Nyga, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Starachowicach. Płonęła wiata magazynowa. Pożarem objęte były również trzy samochody osobowe. Na działanie wysokiej temperatury narażony był budynek warsztatowy, w którym znajdowały się: komora lakiernicza i 500-litrowy zbiornik z olejem napędowym.

- Strażacy podali prądy gaśnicze na pożar oraz w obronie zagrożonych obiektów. Po kilkunastu minutach ogień został opanowany. W działaniach, poza zastępami z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Starachowicach uczestniczyły ochotnicze straże pożarne z Michałowa, Lubieni i Brodów – dodał Nyga.

Jak dowiedział się TYGODNIK, niemal całkowitemu spaleniu uległy trzy auta, w tym dwa mercedesy. Ich wartość szacuje się nawet na ok. pół miliona złotych. Na terenie starachowickiego warsztatu znajdowało się również kilka innych pojazdów. W tym m.in. rover, seat toledo, toyota yaris oraz bmw. Wszystkie w wyniku pożaru także uległy uszkodzeniu.

Za słabe ciśnienie


- Głównie karoseria aut, które znajdowały się w bliskiej odległości od siebie. Uszkodzenia wynikały przede wszystkim z wysokiej temperatury i oddziaływania płomieni na samochody – powiedział oficer prasowy KP PSP. Strażacy mówią o tym, że straty właściciela warsztatu mogłyby być jeszcze większe, gdyby pożar objął swoim zasięgiem zbiornik z olejem napędowym. Na szczęście do tego nie doszło. Nie trudno wyobrazić sobie, z jakimi konsekwencjami wówczas byłoby do czynienia. - Pożar zbiornika z olejem napędowym byłby niezwykle niebezpieczny dla ratowników, którzy prowadzili na miejscu zdarzenia działania – stwierdził mł.bryg. Marcin Nyga. Co ciekawe wsparcie ochotników ze wspomnianych jednostek było niezbędne. Na miejscu okazało się, iż pojawił się problem z ciśnieniem wody. - Dowódca akcji zwrócił się o pomoc zastępców OSP, których rolą było dostarczanie wody – dodał oficer prasowy KP PSP.

Właściciel warsztatu, z którym udało nam się skontaktować pod koniec minionego tygodnia, wolał uniknąć odpowiedzi na szczegółowe pytania dotyczące przyczyn pożaru i okoliczności.

- Na chwilę obecną nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie, co dokładnie stało się w warsztacie – zaznaczył. Po zakończeniu strażackiej akcji, czynności w tej sprawie wykonywali stróże prawa z Komendy Powiatowej Policji w Starachowicach.

- Prowadzimy obecnie czynności zmierzające w kierunku art. 82 pkt. 1 Kodeksu Wykroczeń (kto dokonuje czynności, które mogą spowodować pożar, jego rozprzestrzenianie się, utrudnienie prowadzenia działania ratowniczego lub ewakuacji polegających na niedozwolonym używaniu otwartego ognia, paleniu tytoniu i stosowaniu innych czynników mogących zainicjować zapłon materiałów palnych podlega karze grzywny, aresztu albo karze nagany - przyp.red.) - mówi asp. Monika Kalinowska, oficer prasowy KPP.

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do