Reklama

Pomocy! Nie mogę wyjść z mieszkania!

Dłużej nie mogli już czekać, podejmując w ułamku sekundy decyzję o siłowym rozwiązaniu. W minioną sobotę (30 marca), starachowiccy policjanci, a także ratownicy z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej interweniowali w jednym z prywatnych mieszkań przy ul. Majówka. W środku miał znajdować się mężczyzna, który nie miał zamiaru wypuszczać kobiety. Jak zakończyła się ta historia?


Hałas, krzyki oraz wołanie o pomoc. Była godz. 20.30, kiedy zaniepokojeni całą sytuacją sąsiedzi, postanowili na ratunek wezwać stróżów prawa. - Z relacji osoby zgłaszającej wynikało, iż z mieszkania miały dochodzić niepokojące sygnały. Słychać było głos kobiety, wołającej o pomoc – mówił w rozmowie z TYGODNIK-iem mł.bryg. Marcin Nyga, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej, która pełniła rolę służby pomocniczej. Akcją dowodzili bowiem policjanci.


Rzeczywiście, w momencie kiedy nasi funkcjonariusze pojawili się na miejscu, w mieszkaniu były dwie osoby - poinformował podinsp. Aleksy Hamera, naczelnik wydziału prewencji Komendy Powiatowej Policji. Do mieszkania nie można się było dostać, a kontakt z przebywającymi w środku był utrudniony. Strażacy zdecydowali się na siłowe rozwiązanie. Wyważono drzwi. - Policjanci pod wskazanym wcześniej adresem wylegitymowali mężczyznę, który jak się później okazało był właścicielem mieszkania. Wraz z nim była również kobieta, która krzyki słychać było wcześniej – dodał nasz rozmówca.


Oboje byli pod wpływem alkoholu. Mężczyzna został zatrzymany do wyjaśnienia i przewieziony do starachowickiej jednostki. Śledczy przypuszczali bowiem, iż właściciel mógł w sposób bezprawny przetrzymywać tam kobietę. Następnego dnia, po tym jak kobieta wytrzeźwiała, pojawiła się w Komendzie. - Oficjalnego zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa jednak nie złożyła. Wyjaśniła sytuacje i doszła do porozumienia z mężczyzną. Opisała również przebieg zdarzenia – zaznaczył naczelnik wydziału prewencji.

W rozmowie z funkcjonariuszami oświadczyła, że tego dnia byli umówieni z mężczyzną na spotkanie. Najprawdopodobniej doszło między nimi do sprzeczki, która zakończyła się tym, że obojgu nie udało się znaleźć klucza do drzwi, a co za tym idzie opuścić bezpiecznie lokum. Na tym sprawa się jednak nie zakończy. - Wyjaśniamy okoliczności zdarzenia – powiedział podinsp. Hamera.

Zdaniem śledczych sobotniego wieczoru, doszło do naruszenia przepisów wynikających z art. 51 Kodeksu Wykroczeń (kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym,podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny). - Czynności prowadzone będą w tym kierunku – zakończył naczelnik.

 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do