Reklama

(Pod)Miejskie historie okiem Anety Marciniak. Szlakiem Stefana Żeromskiego cz.2

W środę o 10 u furtki, do lasu nie mam odwagi przyjść i nie mogę na tak długo z domu oddalać się...

Liścik o takiej treści znajduje młody Stefan Żeromski w pniu drzewa, które było świadkiem wielu miłosnych uniesień zapisanych drżącymi rękami. 

Gdybym mógł z miłości tej wyssać szczęście (...) Znalazłszy ów skrypcik, tak szczęśliwy, że o mały włos nie powiesiłem się za nogę na suchej sośnie. Ach ty jasnooka... 

Tak nasz romantyk reaguje na propozycję spotkania z... Nie, nie z Heleną z którą ćwiczy się w miłosnych zapasach. Wtedy o Helenie nie będzie już pamiętał. 

Stefan kochanek 

Helena Radziszewska to zamężna siostra macochy Stefana. Jest żoną naczelnika stacji w Mińsku 9dziś Mazowieckim) i matką dwójki dzieci. Miłość do starszej o 10 lat kobiety jest burzliwa i budzi w Stefanie ogromne emocje. 

Miesiąc temu byłem w Mińsku. Pamiętam dobrze jedną chwilę - wskakuję do wagonu (...), świst lokomotywy długi i bolesny. Widzę ogród, zza drzew wychyla się jakaś postać, miga sukienka niebieska. Senny obrazek szczęścia, a potem to już tylko marzenia ściętej głowy. praca i baterie butelek wina, likieru i wina. (...) Hela pisała. Nigdy jej bardziej nie kochałem, jak dziś - pisał rozedrgany Stefan 

A potem...

Zaczęło się od ucałowania nóżki, usiadania jej na moich kolanach. Od stópki ręka sama kierowała się do kolanka - następował kierunek dośrodkowy. Dziś Helena leżała cały dzień w łóżku, wszystkie więc moje lubieżne marzenia przeszły w czyn.... Krew bałwani mi się w skroniach... - zanotował w "Dziennikach". 

Jakże było jej nie kochać, gdy jest ona piękna najniebezpieczniejszą pięknością. Jak ona prześlicznie wygląda za białą woalką. Te oczy, te oczy, te białka biało niebieściuchne, rózowe od wiatru jesiennego policzki (...) i to moje, moje wszystko. 

Ale to przecież nie wszystko. 

Helunia, Hela, Helutka, Heluta, Heluśka, Halka, Hellenisko, Hella, Helena, Helena, Helena... - pisał jej imię na kartach "Dzienników" odmieniając na wszystkie możliwe sposoby. 

Ale i on nie był jej obojętnym. 

Jedyny mój Stefanie! Życie bez Ciebie wydaje się tak strasznie pustym i bezcelowym. 

Wybuch uczucia nastąpił między parą w 1884 roku, sześć lat później Stefan napisze: 

Dwa lata temu szalałem za nią, a dziś nareszcie, po tylu cierpieniach widzieć ją będę obojętnie mając w pamięci Natuchnę. 

Tak, w sercu Stefana mieszkała już inna kobieta. Po miłości bez granic do Heleny nie została nawet garść popiołu. A tak na marginesie to "ciotuchna" chcąc uniknąć rozstania wymyśliła chorobę macochy Stefana, a swojej siostry - znów go zwabić w swoje ramiona. Ale ani róży, ani miłości, ani żalu nawet nie ma... po Heli naszej (...) - pisał młody Żeromski.  

Stefan na Podlasiu 

Stefan Żeromski podobał się kobietom i kolejnych damskich ramion nie uniknął także w Łysowie, gdzie trafił do domu Anieli Rzążewskiej. Miał 25 lat i podjął pracę guwernera syna kobiety wykształconej i starszej od naszego pisarza o osiem lat. Czarnooka wdowa,  inteligentna i bywająca w świecie zafascynowała młodego Żeromskiego, który zaczął w końcu szukać natchnienia w jej ramionach. Trzeba przyznać, że znalazł, bo to właśnie ona była pierwowzorem Laury z "Przedwiośnia".

Płomienne uczucia, jakimi ją obdarzył, przelał na papier. W intymnych notatkach czytamy m.in.:

Przeszedłem przez sztachety dzielące ogród od podwórza i znalazłem się w tyle dworu, gdzie nigdy jeszcze nie byłem. [...] Dały się słyszeć cichutkie kroki: poznałem jej kroki. Drzwi się otwarły i stanęła w nich moja Angela - cała w płomieniach. Weszliśmy na korytarz, gdzie stałem, a stamtąd do jakiegoś pokoiku mającego małe i osłonięte okienko. Nie było tam ani łóżka, ani nawet stołka. Usłałem posłanie z mojego futra, jak w chacie Eskimosa, i rzuciliśmy się na nie z radością, że jest nareszcie i takie. Świeca stała na ziemi. Aniela broniła się przez chwilę, potem oszalała niemal w tym uścisku. Jak żyję na tym padole płaczu i bałamucę cnotliwe niewiasty, nie widziałem i widzieć nie będę takiej namiętności, takiej boskiej namiętności. Co za bezwstydność w pieszczeniu, co za szepty i pocałunki, jaka sztuka dla sztuki!

Wszystko między nimi zaczyna się od pewnej rozmowy, niemal zaraz po przyjeździe Stefana do Łysowa. 

- Czy widział pan kiedy "kwiat lotosu"

- Powieść panny Rodziewicz? 

- Nie... "kwiat lotosu"? pan nie wie, co to znaczy w przenośni?

- Nie wiem... 

- Ha, ha. Musi być pan wielce wrażliwy.

No a potem to już działo sporo, a nawet więcej. 

Kilka dni temu zaproszony zostałem na pogrzeb staruszki, której nie znałem nawet. Jechałem z panią Anielą w zakrytym szczelnie powozie. Ach, jakaż to wesoła była jazda. 

Burzliwy romans ucichł równie szybko, jak się rozpalił. 

Po jakiego diabła człowiek się babrze w takie rzeczy? Jest w człowieku jednak ogromny kawał świni - pisał Stefan, nieco już znużony bliskością. Pani Aniela kochała go bowiem do znudzenia, do egzaltacji, robiąc Stefanowi sceny zazdrości o doktorową. Słusznie zresztą, bo kolejnym celem Stefana została... siostra Anieli, Natalia zwana przez naszego "ładnego chłopca" Natuchną. 

 Tkwił w pisarzu kawał świni - jak sam się przyznawał - i pewnie ta świnia popchnęła go w ramiona kolejnej kobiety. Mężatki, mąż Natuchny leczył Stefana Żeromskiego z gruźlicy. 

O tym, co było dalej następnym razem. 

Aneta Marciniak

 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do