Reklama

Pacyfikacja Boru Kunowskiego: Prawdziwa historia II wojny światowej - dramatyczne wydarzenia 4 lipca 1943 roku, masakra 42 mieszkańców.

Świętokrzyska ziemia krzyżem się mierzy... Trudno nie przyznać racji tym słowom, szczególnie jeśli w mamy w pamięci martyrologię polskich wsi - Michniowa i wcześniejszą Boru Kunowskiego.

Malowniczo położona wioseczka, bór szumiący cichuteńko swą pieśń bez słów, czterystu mieszkańców i sześćdziesiąt gospodarstw. Miejscowa ludność pracuje przy wyrębie okolicznych lasów i prowadzi spokojne życie rolników, tę sielską atmosferę przerywa bezlitośnie II wojna światowa.

Datę 4 – go lipca i Bór Kunowski łączy wspólny mianownik, to pacyfikacja tej niewielkiej śródleśnej osady. Minął kolejny rok od wydarzeń, które zmiotły czterdzieści trzy istnienia, w tym 7 kobiet i 9 dzieci. A zaczęło się to tak...

 Wszyscy mieszkańcy tej wsi aktywnie wspierali polski ruch oporu i partyzantkę, w samym Borze Kunowskim stacjonowała dwudziestoosobowa grupa AK, która wyszukiwała i zbierała broń porzuconą w gęstych lasach przez rozbite oddziały polskiego wojska. Ponieważ wieś była ulokowana w głębi lasu, Niemcy wzięli Bór Kunowski pod obserwację, a w 1943 roku doszli do wniosku, że należy zaostrzyć terror wobec niepokornej wiejskiej ludności. Doszło do pacyfikacji. Istotnym faktem, który rzutował na pacyfikację Boru Kunowskiego przez Niemców było to, że 2 lipca polscy partyzanci zabili lokalnego komendanta niemieckiej żandarmerii w Iłży. Szef nadleśnictwa Marcule wezwał na przesłuchanie sołtysa Boru Kunowskiego, Józefa Klepacza, który pojawił się tam wraz ze swoim zastępcą, Janem Listkiem, gajowymi Arciszewskim i Czajką oraz leśniczym Mączką. Oskarżył ich o nie doniesienie niemieckim władzom, że w Borze Kunowskim mieszkają "bandyci". Mączkę i Czajkę pozostawiono w nadleśnictwie, a sołtysa, jego zastępcę i Arciszewskiego sprowadzono na posterunek niemieckiej policji w Brodach. Pozostali oni tam aż do ranka, 4 lipca. Kiedy nie wrócili oni do swoich domów na noc, wywołało to niepokój czujnych mieszkańców wsi, część mężczyzn z Boru Kunowskiego nie chciało ryzykować wizyty Niemców i dla pewności postanowiło nocować w okolicznych lasach.

 Ta noc minęła jednak spokojnie, w przeciwieństwie do następnej, z 3 na 4 lipca 1943 roku.

 Morderstw w Borze Kunowskim dokonało czterystu funkcjonariuszy niemieckiej policji i żandarmerii, zwiezieni tam dwudziestoma samochodami ze Skarżyska-Kamiennej i od strony Iłży. Zanim dotarli jednak do samego Boru Kunowskiego natknęli się w lesie na tych mężczyzn, którzy nie wrócili do domu, otworzyli do nich ogień i zabili trzech braci z jednej rodziny, Klepaczów. Zginął Jan Karwacki, Mieczysław Sajór oraz Tadeusz Listek. Jeden z chłopów, Zygmunt Aplaz oszukał Niemców ponieważ udawał trupa. Pozostałym udało się uciec.

 Dochodzące z lasu odgłosy dotarły do uszu mieszkańców, we wsi wybuchła panika, część mężczyzn salwowała się ucieczką do lasów otaczających wieś. Bór Kunowski został otoczony szczelnym kordonem, którzy wkroczyli do wsi i ogniem broni palnej mordowali każdego napotkanego człowieka. Niejednego zatłuczono kolbami karabinów Mieszkańców mordowano także ręcznie – tak zginął Wojciech Sikora, organizowano także szybkie egzekucje i zabijano ludzi strzałem w tył głowy.

 Leśniczy Kruger, ten sam, który wzywał mieszkańców boru na przesłuchanie, przedstawił Niemcom listę osób podejrzanych o aktywne wspieranie polskich partyzantów i ruchu oporu. Nie bez powodu Niemcy wchodzili od razu do tych wskazanych domów. udawali się właśnie do domów wskazanych na liście Krugera. To dzięki niemu 23 osoby, w tym kilkanaście kobiet wraz z własnymi dziećmi, zostało spalonych żywcem. Zagoniono ich bowiem do stodoły, a Niemcy przypuścili zmasowany ogień karabinowy na stodołę, a następnie podpalili ją.

 Masakrę udało się niemal cudem przeżyć Stanisławowi Saletrze, który uciekł z łapanki i ukrywał się trzy dni w okolicznych lasach dożył sędziwego wieku.

 Z 42 zamordowanych w wiosce ludzi 39 osób było jej mieszkańcami, z poza Boru Kunowskiego pochodził Jan Karwacki, który tej nocy odwiedzał swoją dziewczynę, jak i trójka młodych chłopaków. 

 W listopadzie 1967 roku w samym Borze Kunowskim odsłonięto pomnik postawiony ku pamięci i czci pomordowanych w pacyfikacji osób. Niektóre miejsca śmierci ofiar zostały oznaczone krzyżami przez ich rodziny. 7 lipca 1985 roku miejscowość Bór Kunowski została odznaczona Krzyżem Partyzanckim. 

Aneta Marciniak

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Grzegorz Klepacz - niezalogowany 2024-07-09 16:19:40

    Wszystko było by prawdą gdyby nie pomyłka z jednym nazwiskiem . Otóż chodzi tu o Wojciecha Sikorę ,tego nazwiska niema na liście pomordowanych , natomiast ten zatłuczony kolbami na swoim podwórku to muj dziadek Wojciech LIBOR.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Dorota - niezalogowany 2025-08-10 01:50:22

    gdzie mozna znaleść listę pomordowanych w Borze Kunowskim moj ojciec tam się urodził i rodzina tam mieszkała w tych czasach

    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do