Reklama

Ościenne szpitale (nie)obciążone

Czy i jak przekształcenie starachowickiej lecznicy w jednoimienny szpitala zakaźny wpłynęło na funkcjonowanie ościennych szpitali? Jak dyrektorzy placówek i personel medyczny radzą sobie w tej niecodziennej dla wszystkich sytuacji?


Krzysztof Grzegorek, zastępca dyrektora szpitala w Skarżysku-Kam. (wypowiedź z środy, godz. 10.00)


Pracujemy normalnie, choć na pewno mamy więcej pracy w związku z tym, że pacjenci starachowickiego szpitala kierowani są do nas. Mamy z tego powodu dwa razy więcej pacjentów, gdyż obsługujemy pacjentów z powiatu starachowickiego i skarżyskiego. Zdecydowanie więcej trafia do nas pacjentek do porodu. Personel pracuje w nieco okrojonym stanie kadrowym, gdyż część osób, zwłaszcza kobiet skorzystała z możliwości opieki na dzieci. Jednak krachu, jeśli chodzi o opiekę medyczną nie ma, nie odsyłamy pacjentów z kwitkiem i nie każemy im szukać pomocy po całym świecie. Odwołane zostały planowe zabiegi, te z którymi można było poczekać. Ci, którzy trafiają do szpitala są weryfikowani pod kątem ewentualnego wyeliminowania zagrożeń dla pozostałych pacjentów (przechodzą wywiad epidemiologiczny i mają mierzoną temperaturę). Niestety przy takiej liczbie osób to ryzyko jest duże. Jedyna obawa jest taka, że jak nadal będzie się utrzymywała ta tendencja, że do szpitali jednoimiennych będą trafiać pojedyncze przypadki osób chorych, to te szpitale będą wolne od koronawirusa a pozostałe, takie jak np. nasz będą zainfekowane.


Niestety czarny i przewidywany przez doktora Grzegorka scenariusz potwierdził się bardzo szybko. Jednoznacznie pokazała to sytuacja, do której doszło w połowie tygodnia, kilka godzin po naszej rozmowie z zastępcą dyrektora skarżyskiej lecznicy. Wystarczyła jedna zakażona osoba, by sytuacja zmieniła się diametralnie. Natychmiast po potwierdzeniu zakażenia koronawirusem u pielęgniarki oddziału neurologicznego, zamknięto oddział. 65 osób spośród pacjentów i personelu poddano badaniu. Próbki okazały się pozytywne u siedmiu osób. Jeden z pacjentów zmarł. To przysporzyło wiele pracy i wprowadziło niemało zamieszania w funkcjonowaniu skarżyskiej placówki zdrowotnej.


Adam Karolik, zastępca dyrektora ds leczniczych szpitala w Ostrowcu Św.
- Nie narzekamy na nawał pracy w związku z przekształceniem szpitala w Starachowicach. Liczba pacjentów z powiatu starachowickiego nie przekracza dziennie 15 osób. To w żaden z sposób nas nie dezorganizuje. Choć nie ograniczamy przyjęć planowych naszych pacjentów, oni sami rezygnują z planowych zabiegów i operacji, jeśli nie są one konieczne. Chętni szukający u na pomocy na pewno ją u nas znajdą. Jako ginekolog-położnik zachęcam panie do porodów w naszym szpitalu.
Oczywiście jak wszyscy odczuwamy niepokój. Ale taki wybraliśmy zawód, choć to dla nikogo nie jest łatwe musimy sprostać wyzwaniu, być może narażając niekiedy zdrowie i życie. Trochę zamieszania wprowadziła specustawa dając możliwość 14-dniowej opieki na dziecko do 8. roku życia. Skorzystało z tego ok. 40 pracowników na 600 osób zatrudnionych. Ale dzięki przesunięciom kadrowym dajemy radę i na razie wszystko działa jak należy. Gorzej byłoby, gdyby ktoś z personelu konkretnie zachorował, to zmieniłoby diametralnie sytuację, ale póki co na szczęście powodów do obaw nie ma.
Pacjenci zachowują się zdyscyplinowanie i odpowiedzialnie, bliscy stosują się do zakazu odwiedzin. W obliczu takiego zagrożenia, jak pracuję 40 lat stanęliśmy wszyscy po raz pierwszy. To dla wszystkich służb nowa sytuacja, z którą musimy się zmierzyć i mam nadzieję, że z czasem się to dotrze a ryzyko zachorowania będzie się sukcesywnie zmniejszać.Dr n. med. Wojciech Przybylski, dyrektor Szpitala Specjalistycznego im. Św. Łukasza w Końskich

- Sytuacja dla wszystkich jest trudna i odmienna od tej warunków w jakich pracujemy na co dzień. W związku z przekształceniem starachowickiego szpitala w szpital zakaźny nie odczuliśmy wzmożonej liczby pacjentów. Na ten moment nie ma u nas nikogo z powiatu starachowickiego. Zmniejszyła się liczba pacjentów zgłaszających się do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego (o połowę), mniej jest przyjęć planowych. Z strony personelu medycznego jest strach i obawy są, ale wszyscy jakoś musimy się z tym zmierzyć. Uczymy, jak odpowiedzialnie i z rozwagą do tego podchodzić. Generalnie, co cieszy, pacjenci potraktowali sprawę poważnie, stosują się do zaleceń. Ci z lekką gorączką biorę leki i zostają w domu. Jak tylko pojawia się duszność, należy bezwzględnie zgłaszać to służbom medycznym. Nie wolno tego bagatelizować i lekceważyć, gdyż w szpitalu mamy różne przypadki, osób po udarach, zawałach, dla nich taki wirus może być zabójczy. Bywają przypadki, jak np. pacjent pod wpływem alkoholu, który wywołał niemało zmieszania. Twierdził, że spożywał alkohol z osobami, które przyjechały z Niemiec. Musieliśmy zweryfikować te informacje w miejscu spożywania alkoholu. Okazały się nieprawdziwe - "pacjent" został przebadany, wynik był ujemny. Pandemia koronawirusa pokazuje też, jakie są faktyczne potrzeby jeśli chodzi o przyjęcia do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego czy do lekarzy podstawowej opieki medycznej. Okazuje się, że wiele rzeczy da się załatwić na telefon, uzyskać poradę czy wypisać receptę.




 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Fik - niezalogowany 2020-03-31 18:15:16

    Z pewnością lekarze z innych sorow wypychają ludzi jak mają trochę podwyższoną temperaturę do Starachowic

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do