Reklama

Opowieść o Wandzie Pomianowskiej ps. "Warta" w 20. rocznicę śmierci.

Jest taka legenda o polskiej księżniczce Wandzie, córce Kraka, która skrótowo ujmując, nie chciała Niemca. Czerpiąc z mitów i legend dostrzegam pewną analogię i śmiało stwierdzam, że Wanda Pomianowska również go nie chciała. Z całych sił pragnęła przepędzić do wszystkich diabłów butnego Niemca spod znaku swastyki.

Duch w dworku Pomianowskich

3 września 1939 roku Wanda pisze poruszający wiersz pt. "Ojczyzna woła" wzywając rodaków do obrony ojczystej ziemi odzyskanej z takim trudem po 123 latach niewoli. Ma 20 lat i od razu angażuje się w działalność konspiracyjną. Jej postawa jest oczywista, ukształtowana przez patriotyczne tradycje panujące w domu rodzinnym. Wyrazistym symbolem tego klimatu jest pielęgnowany od 1918 roku zwyczaj zawieszania na czubku bożonarodzeniowej choinki orła w koronie. Nie bez znaczenia jest też biblioteka państwa Pomianowskich, imponujący zbiór patriotycznych publikacji, kronik ilustrujących historię Polski i ksiąg sławiących sukcesy polskiego oręża. Polski duch panuje niepodzielnie w całym domu!

Gość w dom Bóg w dom

Od samego początku rodzina aktywnie wspiera rodzący się ruch oporu przeciwko niemieckiemu okupantowi.

Dom w Radkowicach zwany dworkiem jest punktem kontaktowym , miejscem spotkań i szkoleń żołnierzy Związku Walki Zbrojnej a później Armii Krajowej. W izbie zwanej pokojem partyzanckim chłopaki z lasu mogą przez chwilę zapomnieć o trudach życia w lesie, otrzymać opierunek, wyżywienie, zmienić zawszoną odzież. W dworku tym gości legendarny cichociemny Jan Piwnik ps. "Ponury" a nawet sam generał Emil Fieldorf ps. "Nil" - dowódca Kedywu Komendy Głównej AK. Po dramatycznych wydarzeniach w młynie Cioka "Nil" umykając niemieckiej obławie czeka u Pomianowskich na przerzut do Warszawy. Tylko Bóg raczy wiedzieć dlaczego ożywionego życia w dworku nie przeciął niemiecki "kocioł".

W wartkim nurcie

Myśląc o losie Wandy Pomianowskiej nie możemy zapominać, że wpisany w okrutny scenariusz wojny i okupacji naznaczony został z jednej strony szlachetnym nakazem patriotycznego obowiązku, a z drugiej zwykłym pragnieniem młodziutkiej dziewczyny by przeżyć piekło wojny. Tym bardziej jej odważne, zdecydowane działania budzą podziw. Po złożeniu przysięgi Wanda przyjmuje pseudonim "Warta" i zostaje łączniczką. Początkowo tylko na trasie Starachowice - Radkowice - Tarczek. Przenosi meldunki, rozkazy, amunicję, broń. Wędrówki nie są łatwe. Położony wysoko na wzgórzu Tarczek wymaga wspinaczki i kondycji fizycznej więc kurierski szlak pokonuje konno. Gdy galopuje wierzchem "lecą za nią dwa warkocze". Tak opowiadają w barwnych słowach świadkowie tamtych wydarzeń.

Na prośbę "Ponurego"

W 1943 roku "Ponury" tworzy w lasach suchedniowskich jedno z największych zgrupowań partyzanckich w okupowanej Europie. Dziś trudno orzec czy dowódca leśnego wojska sam dostrzegł niezwykłe przymioty młodej łączniczki - odwagę, spryt, dojrzałość - czy też ktoś mu o tym opowiedział. Faktem jest że łączniczce zaproszonej do partyzanckiego obozu na Wykusie Komendant osobiście zaproponował funkcję kuriera między Zgrupowaniem a Komendą Główną AK. "Warta" propozycję poczytuje jako wielki honor i wyróżnienie. Bez zastanowienia zgadza się okazując żywiołową, rzadko okazywaną radość.

Raz kozie śmierć

Rychło "Ponury" powierza jej bardzo trudne zadanie. Ma przemycić z Warszawy do lasu kilkadziesiąt map sztabowych bardzo potrzebnych w partyzanckim dowodzeniu. Wiele osób przed nią próbuje wykonać to zadanie ale wszystkie próby kończą się niepowodzeniem. Wyjeżdża do stolicy i nawiązuje kontakt z por. Janem Rogowskim ps. "Czarka", który dostarcza pokaźną liczbę map i walizkę z podwójnym dnem. W przewiezieniu drogocennego ładunku ma jej pomóc oficer "Ponurego" Jerzy Wojnowski ps."Motor" dysponujący samochodem i "bezpiecznymi" papierami. Na szczęście Wanda znacząco spóźnia się na spotkanie. Przysłowiowy łut szczęścia? A może ręka opatrzności? "Motor" okazuje się bezwzględnym agentem gestapo i przyczynia się do śmierci "Czarki", "Robota", żołnierzy poległych w październikowej obławie na Wykusie i wielu innych osób. W nowej sytuacji amplituda emocji u "Warty" przekracza wszelkie granice ale jest zdeterminowana wykonać zadanie samodzielnie. Postanawia jechać pociągiem do Skarżyska i czyni to z "duszą na ramieniu". Dociera szczęśliwie do stacji bez niespodzianek. Sama też taszczy walizkę do lasu. Niebezpieczny kurs powtarza jeszcze raz bo map jest zbyt wiele (blisko 400) by przewieźć je za jednym razem. Ten niesłychanie odważny czyn nagrodzony zostaje Krzyżem Walecznych a w extra prezencie od "Ponurego" coltem z magazynkiem.

Nie błaha blacha

Gdy "Ponury" zostaje odwołany i odchodzi z lasu bardzo to przeżywa ale kontynuuje współpracę. Nowy dowódca, cichociemny, przyjaciel "Ponurego" por. Eugeniusz Kaszyński ps."Nurt" docenia jej poświęcenie, pozytywny upór i dojrzałość w działaniu. "Warta" pełni dalej funkcję kuriera i wykonuje inne ważne zadania. Przyczynia się między innymi do produkcji w warunkach leśnych pistoletów maszynowych KIS zdobywając cenną blachę. Tym pozornie błahym przedsięwzięciem przyczynia się po trosze do zwycięstwa naszych żołnierzy w krwawych bojach pod Lipnem i Chotowem. Pistolety świetnie sprawdzają się w walce.

Niczym niedźwiedź w gawrze

O tym jak wielkim zaufaniem darzy Wandę Pomianowską "Nurt" świadczy ich spotkania w 1945 roku w Krakowie. Ona ukrywa się przed Urzędem Bezpieczeństwa, a on ze swoim adiutantem Leszkiem Popielem ps. "Antoniewicz" oczekują w zakonspirowanej melinie na przerzut do Londynu. Na prośbę dowódcy "Warta" spisuje historię Zgrupowań w oparcie o ich relacje. Zaszywa się w zaciszu meliny niczym niedźwiedź w gawrze i z kronikarskim zacięciem opisuje ważne zdarzenia, fakty i osoby. Ma talent ku temu. Jej praca podoba się Kaszyńskiemu. Jeden egzemplarz "Kroniki Partyzanckiej" zabiera ze sobą do Londynu i przekazuje do Studium Państwa Podziemnego.

Ostatni "rozkaz"

Żegnając się z "Wartą" w Krakowie "Nurt" za jej pośrednictwem wydaje ostatnie polecenie swoim podkomendnym. Zapisuje je na małej karteczce, która zachowała się do dzisiaj. Nakaz zawarty w słowach: "Okazicielce niniejszego przekazać wszelkie notatki, fotografie, wspomnienia związane z działalnością Oddziału Ponurego i Nurta." Wanda Pomianowska bierze sobie do serca i z zadania wywiązuje się należycie. Po wojnie z niesłychaną determinacją jeździ po Polsce, dociera do wielu żołnierzy i wszystko co udaje jej się zgromadzić przesyła w 40 listach za pośrednictwem Czerwonego Krzyża do Londynu, na adres Leszka Popiela.

Łączniczka wielu serc

O Wandzie Pomianowskiej ps. "Warta" można pisać bardzo dużo i bardzo pięknie ale nie sposób wyczerpać wszystkich aspektów jej pracowitego życia, przybliżyć choć w części liczne osiągnięcia na polu zawodowym i społecznym. 24 listopada w Radkowicach, w Publicznej Szkole Podstawowej noszącej imię Wandy Pomianowskiej odbył się niezwykły Wieczór Pamięci. Były piękne słowa, wspomnienia, wiersze, tańce. Patrząc, 20 lat po jej śmierci, na niesłychaną rzeszę ludzi obecnych na spotkaniu myślę o Niej z dumą i satysfakcją. Była naszym żołnierzem! Była członkiem Środowiska, które mam zaszczyt reprezentować! W dzisiejszych niespokojnych czasach jest wielką przyjemnością pisanie o kimś takim. Ta niezwykła, nietuzinkowa kobieta, darzona życzliwością i szacunkiem "Ponurego" i "Nurta" - znalazła klucz do serca wielu ludzi.

hm. Anna Skibińska Środowisko Świętokrzyskich Zgrupowań Partyzanckich AK "Ponury – Nurt"

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do