
Górzysty krajobraz i małe miasteczko. Tu każda uliczka ma jakąś historię, i budynki i podziemne zakamarki, ale też ludzie żyjący w tym labiryncie dziesiątek kilometrów ulic. Niektóre z nich aż się proszą, by je opowiedzieć lub zwyczajnie przypomnieć. Nie mogły trafić lepiej, prawda?
Historia targów
Jednym ze zdjęć, które przewijają się dosyć często w mediach jest to z targiem na Rynku. I chociaż różne daty są podawane w jego kontekście, to dla nas nie ma to znaczenia. Dziś nie o tym "kiedy", ale "jak".
Wierzbnik
Na płachtach powystawiane na sprzedaż rzeczy, które zdają się krzyczeć, że wyrwano je z mieszkalnych wnętrz, pstrokacizna i nędza. Wszystko tu brzęczy i szumi, a słowa giną w ogólnym zgiełku nawoływań. Ten i ów kogoś szarpnie, gdzieś splotą się przekleństwa, ale nie brak i dzieci, które szukają swoich skarbów, w ich oczach odbijają się fujarki, koguciki, piszczałki, lizaki, wata cukrowa, obwarzanki, gliniane figurki... - ot, życie.
Nawet jeśli zdaje się, że wszystko to jest poza jakąkolwiek kontrolą, to istniał regulamin korzystania z targowiska. Władze Miejskie Wierzbnika wydają go w 1930 roku.
- Produktów spożywczych nie wolno kłaść wprost na ziemi a na czystych podstawkach
- Kupujący nie mogą dotykać rękami mięsa, ryb, kiszek, pieczywa, cukierków, ciastek - wymieniać tu można do woli.
- Jednocześnie świętym prawem nabywcy jest możliwość skosztowania towaru w celu poznania smaku i oceny jakości. Produkt musi być podany w czystym naczyniu lub na patyczku, jeśli kupujący wszystkiego nie zjadł - resztki należy bezwzględnie usunąć.
Pamiętając, że jesteśmy w czasach, kiedy sporo jest w Wierzbniku problemów natury sanitarnej - regulamin stanowił więc pewne zabezpieczenie przed zakażeniami czy chorobami. Inna rzecz, że wokół targowiska, jak i w całym Wierzbniku nie było wodociągów i kanalizacji, a odkryte ścieki spływały wprost do rzeki. Zawartość szamb wywożono furmankami w pole mimo tego, że Zakłady Starachowickie posiadały już wtedy samochody asenizacyjne, zdaje się jednak, że niechętnie z nich korzystano. Czyżby chodziło o pieniądze?
Z ciekawostek dodajmy, że pierwszą powojenną inwestycją miasta był zakup wozu z parą koni do wywozu nieczystości. Natomiast do najpoważniejszych osiągnięć inwestycyjnych międzywojnia należy wybudowanie szkoły przy ulicy Kościelnej i łaźni przy Radoszewskiego.
Targowe mrowisko, ale i samo miejskie życie podglądał Bolesław Rachtan - pracownik kancelarii wierzbnickiego Magistratu, który z racji pracy całkiem sporo wiedział o mieszkańcach miasteczka. On informuje nas, że w okresie międzywojennym w Wierzbniku występował deficyt miejsc pracy dla kobiet i to głównie było podłożem pojawienia się w Wierzbniku prostytutek. Było ich zarejestrowanych 12 - w tym jedna pochodzenia żydowskiego. W budżecie miejskim z tamtego okresu widnieje zapis o wysłaniu ich na przymusową kurację (leczenie), co znacznie obciążyło kasę miasta.
***
Biedne jest to nasze miasteczko, a i ludzie różni i niepokorni. Czasem marudni, żądni zmian, to i tamto im się nie podoba, a i niechętni do płacenia podatków, bo w sumie kto to lubi. Gdybyśmy na przykład spotkali takiego Jana Brokowskiego, to poskarżyłby się pewnie na Urząd Miejski, gdzie mało empatyczni urzędnicy odrzucili prośbę mieszkańca o umorzenie podatku od psa. Pan Jan motywował prośbę tym, że pies nie jest uwiązany na stałe i wciąż się gdzieś wałęsa.
Ci sami pewnie urzędnicy walczyli z nielegalnym ubojem bydła, które odbywało się ze szkodą dla kasy miejskiej. A że wcale nie byli w tych poszukiwaniach skuteczni, to urząd obiecał 10 zł nagrody dla tego, kto miejsce uboju wskaże.
Rozrzutny był nieco, biorąc pod uwagę fakt, że wciąż szukano oszczędności. Był czas, gdy Rada Miejska uchwaliła zastosowanie reżimu oszczędnościowego i zdecydowała, że od czerwca do września zamknięte będą ochronka, łaźnia i wyłączone oświetlenie uliczne. Zmniejszono także płace pracowników pomocniczych UM o 10%.
Na pewno musieli się ucieszyć.
***
Kiedy zniknął targ z wierzbnickiego Rynku, a raczej Pl. gen. Świerczewskiego? W 1960 roku powstał projekt przebudowy tego miejsca, który (oprócz usunięcia stąd targowiska) zakładał także usunięcie bruku, zakrycie studni, urządzenie skwerów i pokrycie asfaltem jezdni obwodowych.
Czy z korzyścią dla Rynku i krajobrazu?
Aneta Marciniak
fot. z archiwum Aleksandra Pawelca
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie