Reklama

Niezwykły

Wkrótce przypada okrągła 50 rocznica zgonu inż. Władysława Rogowskiego. Wspominamy go jako osobę niezwykłą i godną szacunku. Był tym, któremu w głównej mierze zawdzięczamy, że starachowickie hutnictwo osiągnęło przed wojną standardy europejskie.

Urodził się 27 kwietnia 1875 roku we wsi Czaplin w byłej guberni grodzieńskiej. Po ukończeniu szkoły górniczej w Dąbrowie Górniczej, w 1896 roku rozpoczął praktykę w Hucie Bankowej, gdzie po dwóch latach awansował na majstra.

Nie znamy okoliczności które sprawiły, że w roku 1900 znalazł się w Starachowicach. Wiemy natomiast, że powierzono mu tu odpowiedzialne funkcje przy uruchomieniu i obsłudze instalowanych wówczas pieców martenowskich.

Lata 1905-1907, czas ruchów rewolucyjnych protestów i żądań, nie sprzyjał jednak jego stabilizacji życiowej. Setki osób, a wśród nich on, zostało wówczas pozbawionych pracy. Wtedy – jak napisał w swym życiorysie – ruszył w świat w poszukiwaniu zajęcia gdzie indziej. Znalazł je najpierw w Ostrowcu Świętokrzyskim, w którym do roku 1910 pełnił funkcję starszego mistrza stalowni. Potem przez cztery lata był zatrudniony w Juzówce (później Donieck) na terenie carskiej Rosji. Ale gdy doszły go słuchy, że objawy kryzysu minęły, i że Starachowickie Zakłady Górnicze mają zamiar wznowić produkcję, niezwłocznie do nich powrócił.

Okres międzywojenny to czas jego szczytowych osiągnięć zawodowych. Gdy obok tradycyjnych uruchomiono w latach 1931-32 nowoczesne piece stalownicze, najpierw łukowy a potem wysokiej częstotliwości, na niego przede wszystkim została zwrócona uwaga kierownictwa.

Jednak w tym przypadku także on potrzebował uzupełnienia swych wiadomości.

Skierowano go więc na praktykę do hut czeskich, potem także niemieckich i szwajcarskich. W roku 1936, gdy zbliżał się termin doprowadzenia do Starachowic rurociągu gazu ziemnego z Podkarpacia, i gdy zamierzano ten gaz użyć do opalania martenów, wysłano go także na konsultacje do Stanów Zjednoczonych Ameryki. Starachowicka stal gatunkowa, dzięki takim jak on specjalistom, należała wówczas do najlepszych w kraju.

Podczas drugiej wojny światowej nadal, z konieczności, pracował w starachowickiej stalowni, starając się pomagać swym pracownikom również w sprawach osobistych. A miało się okazać, że gdy zaszła potrzeba nie był w stanie pomóc swym najbliższym. Jego pierwsza żona, prowadząc w latach 1916-1918 akcję humanitarną wśród głodujących i chorych, zaraziła się tyfusem i zmarła. Podobny los spotkał jego drugą żonę i syna. Za działalność niepodległościową podczas następnej wojny zostali oni zesłani do obozu koncentracyjnego Auschwitz, skąd żadne nie wróciło.

Po roku 1945 Władysław Rogowski uczestniczył w uruchamianiu starachowickiej huty, stanowiącej tym razem zaplecze metalurgiczne FSC.

Gdy liczył już 71 lat spotkało go szczególne wyróżnienie. W uznaniu jego rozległej wiedzy zawodowej i doświadczenia, kierownictwo krakowskiej AGH nadało mu tytuł inżyniera zawodu w dziedzinie metalurgii.

W końcu lat 40 ub. stulecia naczelny dyrektor FSC inż. Józef Koszutski powołał go na stanowisko Szefa Zespołu Wielkopiecowego, a następny dyrektor, Henryk Czajka, utrzymał w mocy to postanowienie.

W 1964 roku, odchodząc w stan spoczynku, liczył 89 lat! Niebywałe.

Mawiano, że w ostatnich latach życia, gdy wyglądał z okien swego mieszkania (w budynku utworzonego później Muzeum PTTK na terenie parku miejskiego), po zabarwieniu dymu z kominów hutniczych bezbłędnie oceniał prawidłowość wsadu.

Starość rozjaśniały mu wizyty pozostałych dwojga dzieci - syna, córki oraz wnuków.

Część w/w szczegółów uzyskałem od pani Ewy Drycz, wnuczki inż. Rogowskiego, która mieszka w Warszawie.

 

Aleksander Pawelec


Listopad 2016r.

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do