Reklama

Mieszkańcy kamienicy w Wąchocku przeżyli chwile grozy

- Nie można tego nazwać inaczej, niż szczęście w nieszczęściu – mówią mieszkańcy Wąchocka, który - nie bez kozery - od dawna nazywany jest miastem cudów. Właśnie o cudzie, może mówić 6-osobowa rodzina, którą z łóżek, w nocy z czwartku na piątek zerwał potężny huk. Ważące kilkanaście ton, ciężarowe iveco ścięło barierkę przy drodze, zsunęło się z przydrożnej skarpy, a zatrzymało dopiero na drzewie i murowanym budynku gospodarczym.

- Nie można tego nazwać inaczej, niż szczęście w nieszczęściu – mówią mieszkańcy Wąchocka, który - nie bez kozery - od dawna nazywany jest miastem cudów. Właśnie o cudzie, może mówić 6-osobowa rodzina, którą z łóżek, w nocy z czwartku na piątek zerwał potężny huk. Ważące kilkanaście ton, ciężarowe iveco ścięło barierkę przy drodze, zsunęło się z przydrożnej skarpy, a zatrzymało dopiero na drzewie i murowanym budynku gospodarczym.


Ciężarówka z naczepą poza jednią, policjanci kierujący ruchem i kilka osób, które przyglądają się, temu co wydarzyło się piątkowej nocy na ul. Kieleckiej w Wąchocku. Jadące co rusz w kierunku Starachowic lub Skarżyska-Kam. Pojazdy zatrzymują się, by przyjrzeć się temu, co się stało. Taki widok zastaliśmy ok godz. 8 rano.

- Niech pan spojrzy, podwórko wygląda jak po wojnie – zaczepia nas jeden z mieszkańców gminy Wąchock, który z daleka przygląda się ciężarówce, wiszącej na skarpie.

Jak wynika ze wstępnych ustaleń, kierowca ciągnika siodłowego z naczepą stracił panowanie nad autem. Siła, okazała się jednak na tyle duża, że twarda barierka przy drodze została w ułamku sekundy ścięta. Ciągnik zgiął się do środka, a naczepa uderzyła w murowaną wiatę, położoną na terenie prywatnej posesji. Do wypadku doszło ok. godz. 2 w nocy.

- Zerwaliśmy się z łóżek by zobaczyć co się stało. Uderzenie było potężne. Słyszeliśmy przerażający huk – relacjonuje mieszkaniec piętrowej kamienicy, który z żoną z dziećmi spał na górze. - Wyszedłem przed dom. Zobaczyłem, że naczepa zatrzymała się na drzewie i na naszym budynku gospodarczym. Obok niego znajduje się blaszany garaż, który w tym momencie nadaje się do naprawy - podkreśla. Murowane fragmenty budynku i gruz poleciały na garaż. Na szczęście nikomu z domowników nic się nie stało.

- Kiedy zerwaliśmy się z łóżek, widziałem jak kierowca auta opuszczał ciągnik siodłowy. Nie stało mu się nic groźnego. W tym czasie powiadomione zostało pogotowie ratunkowe i straż pożarna – opowiada w rozmowie z TYGODNIK-iem, jeden z domowników. Podobnie jak pozostali członkowie rodziny był w szoku, kiedy zobaczył w jakim stanie znalazła się posesja. - Strażacy, którzy pojawili się na miejscu, poprosili nas abyśmy opuścili dom. Istniało ryzyko, że naczepa zsunie się jeszcze bardziej w dół i uderzy w dom – dodaje nasz rozmówca. Na zdjęciach widać, jak niewielka była odległość do tego, by ciężarowy iveco wbił się w kamienicę.

Od balkonu do naczepy jest ok. 2 metrów. To tylko pokazuje jakie niebezpieczeństwo wisiało nad domownikami. - Oka nie zmrużyliśmy nawet na moment. Każdy z nas przeżywa to z osobna. Rano zaprowadziłem dzieci do szkoły – opowiada mężczyzna. Naczepa załadowana była materiałami budowlanymi, siła maszyny ogromna. - Minęło kilka godzin i nadal czekamy na to, by w Wąchocku pojawił się ciężki sprzęt. Potrzebny będzie nie tylko dźwig, ale także holownik – dodaje rozmówca.

Rafał Roman


Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do