
Dziś to tylko nazwiska, w dodatku dla wielu mieszkańców nic nie znaczące. A przecież za każdym z nich stał konkretny człowiek, konkretny plan, konkretne działanie. Przypominaliśmy już kilku, czas na kolejnych.
Przypomnijmy, że ostatnim burmistrzem, którym się zajęliśmy był Władysław Miernik. Jego miejsce zajął Antoni Góralczyk, który także nie był stąd. Przybył do Wierzbnika z Sosnowca w okresie I wojny światowej w towarzystwie mamy i siostry. Był kawalerem, ze zdjęcia które mam przed sobą spogląda przystojny, lekko uśmiechnięty około 30 letni mężczyzna. Wiemy, ze miał protezę prawego oka. Przy zachodniej ścianie rynku prowadził malutki sklepik z galanterią. Aresztowany i wywieziony do więzienia w Lublinie za udział w starciu z wojskiem austriackim w obronie rekwirowanej żywności.
Do Rady Miejskiej powołany został w roku 918 reprezentując PPS (Polska Partia Socjalistyczna). Burmistrzem był krótko, stanowisko objął po nim jego zastępca Władysław Sokół.
Zmarł z powodu gruźlicy w 1928 roku, w wieku 41 lat. Po jego śmierci matka i siostra burmistrza wróciły do rodzinnego miasta. Po Antonim Góralczyku pozostało zdjęcie, które ze wzruszeniem przechowywała pewna mieszkanka Wierzbnika.
Aleksander Pawelec zanotuje, że owa pani przyznała się do bycia narzeczoną burmistrza i to ona przekazała zdjęcie Andrzejowi Soboniowi, on zaś naszemu mistrzowi pióra. Dlaczego do ślubu nie doszło, tego niestety nie wiem. Wierze, ze na przeszkodzie stanęła choroba, a nie na przykład jakaś kłótnia czy polityczne upodobania burmistrza.
Władysław Sokół był burmistrzem, który funkcję swoją sprawował najdłużej, bo od 1923 roku do 1925, potem zaś od 1928 do 1939 roku. Właściwie to nawet, gdy burmistrzem nie był to i tak wpływ na to, co się w mieście dzieje miał, bo piastował zwykle urząd wiceburmistrza.
Władza Władysława Sokoła była przerywana rządami inżyniera Jana Karczewskiego i Jana Korzeniowskiego. Pierwszy był burmistrzem komisarycznym czyli narzuconym przez władzę powiatową. Po trzech miesiącach zrezygnował, przeznaczając część poborów na cele charytatywne. Z ciekawostek dodajmy, że w wyborach do Sejmiku Powiatowego uzyskał tylko jeden głos.
Jan Korzeniowski włodarzył przez dwa lata. Prowadził rozmowy z Zakładami Starachowickimi w sprawie dostaw prądu do Wierzbnika z elektrowni przy Wielkim Piecu. Przyczynił się również do aktywizacji drobnych zakładów rzemieślniczych i powstania Cechu Rzemiosł.
Mieliśmy także burmistrzów wyznaczonych przez Niemców - byli to Polacy przesiedleni tu z terenów III Rzeszy i znający język niemiecki - Stanisław Nowak i Alfons Waniorek z Inowrocławia. Pierwszy zmarł po kilku miesiącach urzędowania, drugi w obozie w Oświęcimiu. Podobno trafił tam za kontakty z podziemiem. Aleksander Pawelec napisze również, ze będąc już w obozie odmówił przyjęcia jedzenia, jeśli nie zostaną nakarmieni jego towarzysze niedoli.
Pomiędzy nimi burmistrzem był Wacław Sikora - właściciel składu aptecznego.
W latach 1945 - 50 urząd burmistrza sprawował Józef Stefanowicz, który przybył tutaj z Zagłębia Śląsko Dąbrowskiego - człowiek prosty i uczciwy. Po odejściu z Rady Miejskiej pracował między innymi w Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji. Zmarł w 1963 roku w wieku 70 lat. Za czasów jego burmistrzowania rozpoczęto budowę pierwszych powojennych osiedli mieszkaniowych -Majówki i Żeromskiego.
Wróćmy jeszcze na chwilę do Władysława Sokoła, który cieszył się ogromnym szacunkiem mieszkańców miasteczka.
- Za wydawanie podwyższonych przydziałów żywnościowych (w okresie I wojny światowej) zostałem osadzony w ciemnicy, z której zwolniono mnie po 48 godzinach, dzięki interwencji Antoniego góralczyka i Zofii Wróblewskiej, którzy zgromadzili tłum pod starostwem. W 1920 roku byłem sądzony za wydawanie zwiększonych racji cukru. Tu wybronili mnie sekretarz PPS i inżynier Rogowski. Byłem lubiany przez Polaków i Żydów, biedni nazywali mnie opiekunem i ojcem, bo zawsze starałem się im pomóc. Praca w Zarządzie Miejskim była bardzo trudna, Wierzbnik zaniedbany. Nie posiadał ulic, chodników, mieszkań, wody do picia. Gdy napisałem skargę do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Ministerstwa Sprawiedliwości pomijając przy tym władze powiatowe, zostałem skazany na dwa miesiące aresztu - napisał o sobie krótko przed śmiercią.
W latach 1949 - 57 zatrudniony był w Spółce Rolniczo Handlowej, późniejszym Wojewódzkim Związku Gminnych Spółdzielni. Przyczynił się do elektryfikacji miasta, przyłączenia Wierzbnika do Starachowic czy wybudowania łaźni (budynek znajdował się na terenie Komercyjnego Przedsiębiorstwa Remontowo Budowlanego.
W roku 1934 na burmistrza wybrano Marcelego Pawelca, który jednak stanowiska nie objął.
Funkcja burmistrza przestała w 1950 roku.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie