
Znakomitą dyspozycję w jakiej znajdował się w minionych tygodniach, potwierdził na początku najważniejszej, tegorocznej imprezy. We wtorkowy (22 sierpnia) wieczór, podczas biegu eliminacyjnego mistrzostw świata w lekkiej atletyce wychowanek Ludowego Klubu Biegacza Rudnik Mateusz Borkowski okazał się najlepszy. Tym samym Polak awansował do półfinału. Jak się w nim spisze?
- Na pewno twarda nawierzchnia na jakiej przyszło nam toczyć rywalizację nieco ułatwia zadanie. Biegamy w karbonowych kolcach, które idealnie wbijają się w nawierzchnię. Startując w nich mamy komfort odbicia – powiedział przed kamerami TVP Sport, na gorąco tuż po biegu Mateusz Borkowski.
Były podopieczny trenera Sylwestra Dudka z Ludowego Klubu Biegacza Rudnik zmagania w lekkoatletycznych mistrzostwach świata na stadionie w węgierskim Budapeszcie rozpoczynał od biegu eliminacyjnego na dystansie 800 metrów. Po pierwszym okrążeniu trzymał się blisko czołówki. Na ostatniej prostej postanowił zaatakować. Podjęty przez reprezentanta Polski manewr był niezwykle skuteczny. Borkowski wysunął się na czele stawki, kończąc drugi bieg eliminacyjny jako triumfator.
Sportowiec wywodzący się z gminy Brody ostatecznie linię mety pokonał w czasie 1:45:40. Drugi był Brytyjczyk Max Burgin (1:45:43), zaś na najniższym stopniu podium zmagania zakończył Australijczyk Joseph Deng (1:45:48). Zgodnie z regulaminem, do półfinału awansowała najlepsza trójka.
- Wizyta w stolicy Węgier nie kończy się zatem tak szybko (śmiech). Pamiętam doskonale swój pierwszy start w seniorskich MŚ. Nie było najlepiej. We wtorek stres był podwójny, bowiem chciałem zrobić wszystko by znaleźć się w półfinale. To się w pełni udało - mówił Borkowski, który kilkanaście miesięcy temu zadebiutował na mistrzostwach świata. Godny podkreślenia jest nie tylko wynik jaki udało mu się osiągnąć, ale przede wszystkim styl w jakim tego dokonał. – Na MŚ przyjechałem w dobrej formie, a było to zasługa trenera, który znakomicie mnie przygotował. Bieg eliminacyjny ułożył się po mojej myśli. Byłem w pierwszej piątce, a później musiałem przyspieszyć, znajdując się na pierwszym miejscu. Jestem z tego bardzo zadowolony – dodał.
Lekkoatleta podkreślał rolę jaką odegrała w tym starcie taktyka. – Atak po wewnętrznej to trudny manewr, na który trzeba uważać. Zawodnicy odbiegli od bandy. Zrobiło się miejsce między rywalami, które postanowiłem wykorzystać dla siebie. Finisz był udany – zaznaczył Borkowski. – Nie jestem już juniorem. Pokazałem, że jestem na dobrej drodze do finału. W półfinale nie będzie łatwo. Zobaczymy co się wydarzy. To jest tylko sport. W poniedziałek Ewa Swoboda miała nie pobiec w finale, a była szósta. Wydarzyła się piękna historia. A mnie nie pozostaje nic innego, jak tylko powtórzyć osiągniecie z halowego występu – podkreślił.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie