Reklama

Mamy nowe miejsce pamięci...

Staraniem mieszkanki gm. Wąchock, przy pomocy leśnika z Nadleśnictwa Starachowice w gm. Wąchock powstało nowe Miejsce Pamięci Narodowej... dla upamiętnienia tych, którzy w czasie wojny ryzykowali życiem dla innych.


Imponujących rozmiarów kamień a na nim tabliczka z napisem: "Tu wielodzietna rodzina Franciszki i Józefa Stefańskich udzielała schronienia patrolom AK z Wykusu - w czasie II wojny, a po wojnie Żołnierzom Niezłomnym - "Wyklętym" został posadowiony na skraju lasu, na końcu ul. Leśnej w Wąchocku. Prowadzi tamtędy ścieżka rowerowa w kierunku Mirca i Starachowic.
Starania o upamiętnienie miejsca w sąsiedztwie prywatnej posesji, należącej do potomków Stefańskich, od jakiegoś czasu czyniła Danuta Promińska, emerytowana polonistka, która po przejściu w stan spoczynku z nauczycielskiego stanu zamieszkała w Wąchocku. Stąd pochodzili jej pradziadowie (dziadek uczestniczył w powstaniu styczniowym), którzy byli ziemianami na kieleckiej ziemi. Kobieta większość życia spędziła w Łodzi, skąd rodzice uciekli przed wojną z rocznym dzieckiem. Ten czas pamięta jak przez mgłę. Mimo to w uszach wciąż brzmi świt kul z karabinów i przelatujące nad głową samoloty, przed którymi tatuś kazał się chować. To pozostało w świadomości dojrzałej kobiety do dziś.
- Miałam zaledwie kilka lat, ale pamiętam, jak Niemcy przychodzili do domów o 5 nad anem i szukali partyzantów. Szli tędy na front wschodni - wskazuje na drogę w stronę lasu, które wtedy jeszcze nie było. - To był młodnik i pusta przestrzeń, gdzie dzieci pasały krowy - wspomina - pani Danuta. - Lata wojny pamiętam, jak przez mgłę, ale budynek, który stał i stoi do dziś utkwił w mojej pamięci. Stał po sąsiedzku, mieszkała w nim wielodzietna rodzina, w której urodziło się 11 dzieci, a z których przeżyło dziewięcioro. Po zmroku przychodzili do tego domu partyzanci z Wykusu. Wszyscy o tym wiedzieli, rodzina ryzykowała życie, ale nie odmawiała schronienia. Ponieważ mój ojciec naprawiał wówczas tzw. trepy, syn sąsiadów Kazimierz przynosił mu buty partyzantów do naprawy. Ojciec robił te trepy, chociaż tyle mógł zrobić, bo miał już swoje lata.
Do dziś na ścianie wąchockiego lasu stoi stary, drewniany dom Stefańskich, którego konstrukcja jest mocno nadszarpnięta. Obok stoi murowany budynek, gdzie niegdyś była kaflarnia, gdzie ludzie zaopatrywali się kafle.
- To historyczny budynek - Niemcy się tu nie zapędzali, ale gdyby do nick doszło, że tu chowają się partyzanci, rodzina mogła zginąć - mówi pani Danuta. - Zresztą po wojnie, synowie z tej rodziny byli wielokrotnie wzywani na przesłuchania i wielokrotnie wracali z nich pobici.
Znając historię sąsiedniej rodziny, pani Danuta zabiegała o jej upamiętnienie. Wystarała się o tabliczkę opatrzoną odpowiednim napisem. W Nadleśnictwie Starachowice znalazł się pomocny leśnik Leszek Jabłoński, który pomógł zorganizować pokaźny kamień, na którym tabliczka została zamocowana.
- To była chęć pamięci i uczczenia tych, którzy ryzykowali życiem dla innych. Mogli przecież być spaleni jako rodzina Ulmów. Mimo to ryzykowali - mówi D. Promińska. - Niech tutejsi mieszkańcy przekonają się, że nasze miasto może słynąć nie tylko z prymitywnych "kawałów", ale przede wszystkim z działalności zasłużonych dla Ojczyzny mieszkańców Wąchocka. Taka wycieczka do tego miejsca, może stanowić dobry relaks w dniach wolnych od pracy. Warto tu przyjść i się zatrzymać...







 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do