Reklama

Ksiądz Dominik Ściskała - patriotyczny bohater walczący o Polskę, losy proboszcza Wierzbnika, walka z biedą i problemami społecznymi, zaangażowanie w społeczność - artykuł o niezwykłym życiu duchownego.

Spis treści

  1. ...
  2. ...
  3.  ...

Nie tak dawno do rąk Czytelników trafiła książka Aleksandra Łąckiego o kościele pw. Wszystkich Św. Wielokrotnie przewinęło się tam nazwisko ks. Dominika Ściskały, dzięki któremu ta piękna świątynia powstała. Dziś podążymy tropem tego wyjątkowego duchownego, a przy okazji będziemy deptać po piętach pana Aleksandra. Tym razem nie Pawelca.

To był piękny i ciepły dzień, gdy rankiem do miasteczka nad Kamienną przybył ks. Dominik Ściskała. Na jednej z kart pamiętnika pisze: Jestem proboszczem Wierzbnika. Ślązak. Patriota o gorącym sercu, wielkich ideałach, ambitny i twardy jak ziemia, z której się wywodził, za którą tęsknił i którą kochał. 

Po wybuchu I wojny światowej obejmie funkcję kapelana wojsk austro-węgierskich i w sierpniu 1918 stawi się w Radomiu. Zajmie się tu – skazanymi, których czeka śmierć i dożywocie. Radomski czas nie będzie łatwy dla naszego bohatera, sprzeciwi się on Tymczasowemu Rządowi Ludowemu w Lublinie, odmówi odebrania od żołnierzy przysięgi na rząd lubelski, między innymi dlatego, że ten pośrednio zapowiedział walkę z kościołem. Wobec groźby aresztowania jest zmuszony złożyć dymisję z wojska i zrobi to z ogromnym żalem.

 - Choć dałbym się za Polskę pociąć na kawałki, po kilku dniach służby w wojsku polskim jestem zmuszony z tego wojska wystąpić – skreśli kilka słów.

Z Radomia wróci na Śląsk. W 1919 roku zostanie powołany przez Radę Narodową na stanowisko sekretarza Głównego Komitetu Plebiscytowego w Cieszynie.

Jest to czas, gdy po odzyskaniu niepodległości kształtują się granice Polski, ksiądz Dominik  "agitowanie tam za Polską". Pojawia się na wiecach na Śląsku Cieszyńskim, wygłasza referaty i płomienne przemówienia, tworzy lokalne i okręgowe komitety. A jednak Śląsk Cieszyński decyzją Rady Ambasadorów zostaje podzielony i jest to podział dla Polski niekorzystny, a dla samego ks. Ściskały, który wierzył w pozytywne rozwiązania w kwestii granic, była to tragedia wręcz osobista. 

Kroplą goryczy będzie publiczna nagana, którą otrzymał za upominanie się o lepsze warunki bytu materialnego księży. I tym to sposobem nasz przyszły proboszcz przejdzie z diecezji wrocławskiej do diecezji sandomierskiej i obejmie probostwo w parafii Trójcy Świętej w Wierzbniku, gdzie będzie pełnił posługę z wiarą, nadzieją na zmiany i miłością do każdego.

Wierzbnik

 Nie będzie to łatwe zadanie. Zmierzy się tu z bezrobociem i biedą wiernych, ze słabą wiarą i kłamstwem, ale wszędzie znajdzie "palec boży". Wierzbnicką rzeczywistość zanotuje na kartach swojego pamiętnika. 

 - I był u mnie człowiek bardzo biedny. Powiedział mi wprost, że jest w Starachowicach już od trzech lat i w kościele jeszcze nie był, bo mu wstyd. Buty ma podbite drewnem, ubranie bardzo liche. Dałem mu książkę do czytania, mówił, że umie po polsku, niemiecku i trochę po francusku. Gdyby nie zapomogi z funduszu bezrobocia nie dałby sobie rady. I tej sprawy użył Pan Bóg, by ten człowiek zbliżył się do Kościoła – napisze proboszcz.

Ksiądz Dominik będzie również działał w Okręgowym Zarządzie Funduszu Bezrobocia w Ostrowcu. To tam spróbuje zawnioskować o pomoc między innymi dla starachowickich robotników, którym odmówiono zasiłku ze względu na sezonowość ich pracy.

Ksiądz Dominik jest niezwykłym duchownym, takim który swoją dobrocią i niezwykłym kontaktem z wiernymi próbował zmieniać świat. Ludzie to czują i tłumnie przychodzą do niego prosząc niemal o wszystko: pracę, skierowanie do szpitala, kupno lekarstwa, także o pożyczki.

 Gdzieś między wierszami wyczytać można, że łatwiej mu było walczyć o Polskę niż mierzyć się z wierzbnickim światkiem. Jeśli liczył na to, ze w małym miasteczku mieszkają porządniejsi ludzie, to srogo się zawiódł. Proboszcz doliczył się tu ponad dwudziestu nieochrzczonych dzieci i prawie trzydziestu konkubinatów, po drodze wyjdzie na jaw, że jedna z parafianek żyje w związku z mężem swojej siostry. Nie mógł na to patrzeć spokojnie. 

 - Wezwałem ją, by rzecz zbadać. Przyszła, zachowała wyzywająco. Nie było widać ani wstydu, ani skrupułów, ani sumienia - żali się kartkom ksiądz. 

Trafił się także naszemu księdzu przypadek handlu dziećmi. Rzecz miała miejsce w samych Starachowicach, gdzie w barakach zamieszkiwało małżeństwo, które z każdym dzieckiem czekało kilka miesięcy bez chrztu, a kiedy zgłaszali się jacyś bezdzietni ludzie, to odstępowali im dziecko za pewną sumę. Jedno miało zostać sprzedane za 60 zł. Do Wąchocka.

...

- Gdy Pan Bóg chce kogoś ukarać, to mu rozum odbiera - napisze na kartach pamiętnika ksiądz Dominik i napisze to nie bez przyczyny. - W Wierzbniku, w niedzielę 16 maja socjaliści urządzili sobie manifestację i pochód ze Starachowic. Szli z czerwonymi sztandarami, szli w godzinach przedpołudniowych zupełnie ignorując msze w obu kościołach. Idą z odkrytą głową przez kilka godzin, by czcić czerwony łachman, a kiedy przechodzą obok kościoła lub krzyża to ostentacyjnie czapkę na głowę naciskają. Nie sądziłem, że tutejsze społeczeństwo (z byłego zaboru rosyjskiego) będzie do tego stopnia zgangrenowane - zanotuje z żalem.

 Dominik Ściskała był przekonany, że to wszystko dzieje się z głupoty. Miał o tym świadczyć przypadek jednego z pracowników Fabryki Broni, który odgrywał dużą rolę w partii socjalistycznej w Wierzbniku, szczególnie dotkliwie dokuczał poprzednikowi proboszcza - księdzu Sztobrynowi, agitował także przeciwko księdzu Dominikowi, ale gdy umarła mu żona przyszedł prosić o katolicki jej pochówek.

- W tych trudnych dla duszpasterza czasach miła to zachęta do wytrwania i wzmożenia wysiłków – podsumuje później ksiądz proboszcz.

...

To za czasów Dominika Ściskały dojdzie do znamiennego wydarzenia. 16 stycznia 1926 roku odbędzie poświęcenie Fabryki Amunicji. Dla proboszcza jest to tym milsza uroczystość, że inicjatywa tej uroczystej mszy wyjdzie od samych robotników.

I zagrał "buczek" o ósmej nad ranem, i wszystko co żywe ruszyło na nabożeństwo. Setki robotników i urzędników, którzy tysiącem głosów rozkołysali halę, odśpiewując pieśń ku czci Boga.

 - Jeżeli robotnik umie pogodzić pamięć o Bogu, o duszy z pracą, z obowiązkami wobec rodziny, to stworzymy w Polsce wielkie dzieła - powie ksiądz żegnając robotniczą brać.

 Za księdzem Ściskałą stoi również idea wybudowania wzmiankowanego kościoła pw. Wszystkich Świętych. Malutka, drewniana świątynia wznoszona była spracowanymi rękami, a w fabrycznym warsztacie kolejne robotnicze dłonie z niezwykłą delikatnością i czułością tworzyły krzyże, tabernakulum i odlewały dzwon.

 Lubię sobie wyobrażać, że w jego dźwięku zaklęte były westchnienia tych niezwykłych ludzi.

 ...

I nadejdzie w końcu rok 1929, czas opuszczenia Wierzbnika i powrotu do Radomia. Tam  Dominik Ściskała przetrwa lata okupacji, ale o tym warto przeczytać w niezwykłym pamiętniku: Pamiętnik kapelana wojskowego i inne zapiski z lat 1914 – 1945. 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do