
Podczas koszenia traw kosą spalinową przez pracowników Spółdzielni Socjalnej "Starachowiczanka" dochodzi do sytuacji, w której szyby w samochodach ulegają uszkodzeniu. Co z odszkodowaniem? Dlaczego podczas prac nie ma pracowników z plandeką do ochrony mienia? - pytają mieszkańcy.
Leszek Kowalski, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Starachowicach przyznaje, że czasem takie sytuacje mają miejsce, ale - jak dodaje - pracownicy wykonujący te zadania używają specjalnych plandek osłaniając w ten sposób stojące samochody i jezdnię.
- Czasem może zdarzyć się sytuacja, że podczas koszenia kamień odstrzeli z dalszej odległości i uderzy w jakiś przedmiot czy stojący obok samochód. Na pewno nie jest to jednak powszechnie zjawisko, a jeśli już do niego dojdzie to Spółdzielnia "Starachowiczanka" nie uchyla się od wypłaty należnego odszkodowania - mówi dodając, że od kwietnia w sezonie koszenia traw taka sytuacja miała miejsce dwukrotnie. - W jednym z przypadków do uszkodzenia samochodu doszło przy ul. Wojska Polskiego, a koszty naprawy szyby wyniosły 500 zł. Szkoda została zgłoszona i udokumentowana przez kierowcę, a spółdzielnia opłaciła koszty naprawy.
Jak zapewnia rzecznik, pracownicy spółdzielni robią wszystko, aby do takich sytuacji nie dochodziło.
- Na profilu FB "Starachowiczanka" informuje o terminach koszenia traw przekazując jednocześnie prośbę do mieszkańców o odstawienie samochodów z miejsc koszenia. Niestety zdarzają się przypadki, że pomimo takiej informacji auta wciąż stoją. Za każdym razem jednak pracownicy spółdzielni podchodzą do swoich obowiązków z należytą starannością, dbając o pozostawione mienie - dodaje.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Jak tu słyszymy , pracownicy Starachowiczanki "sumiennie wykonują swoje obowiązki". Pytanie brzmi : dlaczego miasto jest takie brudne i zachwaszczone skoro obowiązkiem (płatnym !!!) spółdzielni jest utrzymywanie go w czystości. Na łamach "TS" było wiele przykładów. Zarząd Starachowiczanki ani razu nie odniósł się do zarzutów o nicnierobienie ...Dlaczego ? Czy działa tu jakiś układ bezkarności..
Najgorsze, że radni RM olewają temat, bo na sesjach w tej kwestii panuje dziwna cisza...
Spółdzielnia Mieszkaniowa wywiesza kartki na drzwiach informujac że będzie koszona trawa, widać starachowiczanka oszczędza nawet na papierze, nie każdy siedzi na necie ,powinni wywieszać karki z informacjami, ale sądząc po wyglądzie miasta czego się tu spodziewać, nawet starusi już nie widać bo zarośnięte trawą
To już standard. Jak się coś robi pierwszy raz to jest wielka pompa . Potem wszystko zarasta zielskiem i nikt się tym nie przejmuje...Kto bogatemu zabroni...
Ktoś, kto podaje takie informacje chyba sobie żartuje. Nie ma żadnych informacji o koszeniu traw, jak również o używaniu szkodliwych środków chwastobójczych. Co roku jest wiele zwierząt zatrutych po tych praktykach. Są również zabite jeże. Pan prezes SSM uważa, że mieszkańcy powinni spędzać czas w oknach i zauważyć, że pracownicy ,, działają ". Takiego podejścia nie ma chyba w żadnym mieście w Polsce. Lekceważenie mieszkańców, narażanie zwierząt, małych dzieci i osób starszych. Może wreszcie ktoś się zainteresuje tym tematem.