
Ludzie nie powinni ingerować w życie dziko żyjących zwierzę - po raz kolejny przekonują o tym przyrodnicy, którzy argumentują, że te gatunki mają już nikłe szanse na powrót na łono natury.
Od lat się mówi o niezabieraniu małych sarenek, jelonków, ptasich podlotów itp. Te apel jednak zdają się nie docierać do ludzi, którzy z dobrego serca, w trosce o ich los reagują na wszelkie przejawy zwierzęcego cierpienia. Doskonałym tego przykładem jest przypadek z gm. Wąchock, gdzie ludzie "uratowali" małego jelonka przed lisami. Niestety dotykany przez człowieka miał nikłe szanse, by wrócić do swoje mamy. Do akcji kroczyli obrońcy zwierząt.
- Jelonek miał ranę. Przebywał u mnie kilka dni, Karmiony był kozim mlekiem - mówi Karol Ruzik w Fundacji Green Dog, który wspólnie z Jackiem Majorem zadbali o przyszłość zwierzęcia. - Jelonek trafił do Leśnej Osady (Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt) w Kole na terenie Nadleśnictwa Piotrków Trybunalski.
Najlepiej dla małego jelonka byłoby, gdy wrócił na łono natury. Niestety czy tak się staniem trudno powiedzieć.
- Nie róbmy takich rzeczy - apeluje po raz kolejny J. Major. - Natura sobie poradzi. Po ingerencji człowieka, szanse takiego zwierzęcia na powrót na łono natury są znikome. Człowiek patrzy na takie ze swojej perspektywy a rzeczywistość wygląda inaczej. Obarczone zapachem ludzkim dzikie zwierząt są odrzucane przez stado i najczęściej niestety stają się ofiarami zwierzą domowych. Dotyczy to również ptasich maluchów. Nie wolno ich podnosić, nawet jeśli wypadły z gniazda.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie