
Grupa mieszkańców Starachowic zapowiedziała złożenie skargi do Rzecznika Praw Obywatelskich na działania prezydenta Starachowic, który ma rzekomo podżegać do hejtu w sieci. Jak mówią, zmusił ich do tego zamieszczony przez Marka Materka post, który miał spowodować falę nienawiści słownej pod adresem mieszkanki Starachowic...
Hejt - "mowa nienawiści" - były tematem kolejnej konferencji z udziałem grupy starachowickich aktywistów. Do nagłośnienia sprawy - jak mówią - zmusił ich post zamieszczony w sieci przez prezydenta Starachowic Marka Materka, pokazujący zdjęcia z opuszczonego przez rodzinę mieszkania, należącego do gminy a przeznaczonego do rozbiórki.
Rodzina obecnej na konferencji kobiety mieszkała w nim ponad 50 lat. Po wyprowadzce zrobiono zdjęcia strychu, pozostawionych rzeczy i śmietnika, które prezydent umieścił na portalu społecznościowym, pokazując w jakim stanie lokatorka zostawiła dom. Zdaniem obecnych na konferencji osób był to odwet za to, że kobieta odniosła się kiedyś krytycznie wobec działań prezydenta w mieście. Pod postem zamieszczonych zostało ok. 400 komentarzy z wyzwiskami skierowanymi do lokatorki.
- Dziwnym trafem te wszystkie posty prezydenta trafiają w jego przeciwników, w osoby, które są niezadowolone z różnych powodów i działań pana prezydenta czy innych organów samorządowych. Wobec takich osób jest prowadzona internetowa nagonka. To jest nie do pomyślenia, by w kraju demokratycznym działy się takie rzeczy - mówiła Małgorzata Derlecka dodając, że z powodu coraz szerszej nici nienawiści w sieci coraz rzadziej się udziela na facebooku. - Dzwoniłam osobiście do Rzecznika Praw Obywatelskich, który po przeczytaniu tego postu i komentarzy był szoku. Dlatego składamy skargę do Rzecznika Praw Obywatelskich na prezydenta. Rzecznik będzie badał tą sprawę i będzie nas reprezentował.
- To jest prawda, od wielu lat mamy do czynienia z takimi metodami. Starachowice ostatnio dzielą się na Starachowice i Materkowice, a konstytucyjne prawo pozwala nam dzielić się swoimi bolączkami. To co się dzieje, co nam się nie podoba, możemy publicznie zgłaszać. Panie prezydencie, pan wielokrotnie wypływał na moją rodzinę, konsekwencje pana działania na moją rodzinę są bardzo duże - mówił Konrad Rączka dodając, by zaniechał swoich działań, bo może dojść do tragedii, jeśli sytuacja dotknie osoby słabszej psychicznie.
- W 2016 roku zostałem wyrzucony z pracy z art. 52. Zarzut się nie potwierdził. Wygrałem to w sądzie, włącznie z przywróceniem do pracy - mówił Andrzej Pasternak, który niegdyś był kierownikiem miejskiej oczyszczalni ścieków a wypowiadał się publicznie na temat budowanej spalarni. - Nigdy nie byłem osobą publiczną a wszyscy mi mówią dookoła, że jesteś spalony, bo naraziłeś się, sprzeciwiłeś komuś. Trzech prezesów ponoć nie chciało ze mną współpracować, a może ktoś za nimi stał i nimi sterował. Jak to w ogóle jest możliwe, że w demokratycznym kraju, potraktowano mnie jak niewolnika, osobę ubezwłasnowolnioną. Przychylam się do tego pisma, bo nie może tak, by jedna osoba rządziła i traktowała pracowników spółek miejskich jakby byli jego własnością.
Wypowiadała się też pani Marta ofiara hejtu, który rozgorzał pod jej adresem na profilu pana prezydenta.
- Nie mam pretensji do osób, które się wypowiadają, bo rozumiem, co to znaczy być przedmiotem manipulacji. Ale pod tymi obrazkami kryją się żywi i prawdziwi ludzie. Moja córka idzie do szkoły, obawiam się, by moje dzieci nie były ofiarami hejtu. Mamy prawo do wypowiedzi publicznej, do krytyki i działania - mówiła dodając, że nie chce pełnić żadnej funkcji publicznej a chce wdrażać proaktywną politykę ze społeczeństwem obywatelskim. - Chciałam współpracować, ale efekt jest taki, że prezydent pogroził mi paluszkiem. Ale prezydent nie jest od tego. Mógł wyegzekwować od nas posprzątanie domu, który nota bene jest do rozbiórki - mówiła pani Marta.
- Na hejt nie powinno się reagować, zgadzam się, ale do czasu. Jestem przygotowana na konstruktywną krytykę a nie na nagonkę z powodu przynależności do PiS. Mam prawo mieć swoje poglądy, tak jak inni mają prawo do swojego zdania. Nie może być przekraczana granica prywatności. Nie możemy tego pozostawić bez echa, bo to jest prywatna osoba a prezydent naruszył mir domowy tej pani. I to się nadaje do prokuratury, która mam nadzieję, tym się zajmie. Pan Materek przekroczył wszelkie granice. Co chciał przez to osiągnąć? Jeśli chciał dokuczyć, to mu się udało... Rzucił mięso, ludzie dostali pożywkę - mówiła radna powiatu Agnieszka Kuś dodając, że była zażenowana poziomem komentarzy po postem prezydenta...
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie