Osobom interesującym się historią przemysłu w Starachowicach i regionie, w tym młodzieży uczestniczącej w różnego rodzaju turniejach wiedzy, warto zaproponować zapoznanie się z opracowaniem Franciszka Krzeszowskiego, zatytułowanym - "Zakłady Starachowickie 1547-1875". Autor ten w części wstępnej swej publikacji stwierdził m.in., że w archiwum Zakładów Starachowickich nie ma źródeł sprzed 1870 roku. A najwięcej danych dotyczących Starachowic można znaleźć w publikacjach Hieronima Łabęckiego, Natalii Gąsiorowskiej, Mirosława Orłowskiego i Lewyego. Podał, że Jan Długosz w "Liber beneficjorum" (opracowanie z lat 1470-80) wymienia istniejące w naszej okolicy kuźnice klasztorne, czyli "fabrica ferri", pracujące w Bzinie, Krzyszowej Woli i Żyrcinie. Zaś dokument z 1547 roku powiadamia o jeszcze jednej cysterskiej kopalni żelaza, zwanej Minera Starzechowska.
Trudno jednak ustalić – stwierdza – czy wymieniona przez Długosza kuźnica w Krzyżowej Woli i owa Minera Starzechowska to ten sam zakład produkcyjny. Mieczysław Niwiński (autor "Opactwa cystersów w Wąchocku") twierdzi, że mamy do czynienia z tą samą rudnicą w Krzyżowej Woli. Natomiast on sam jest zdania, że szesnastowieczny zakład znajdował się nad rzeczką Świnia Woda koło Wąchocka, gdzie do czasów nam współczesnych zachowały się ślady trzech stawów, o jakich jest wzmianka w dokumentach.
Jak wyglądało gospodarstwo i kuźnica Starzecha – pisze dalej – wobec braku opisów także dokładnie nie wiemy. Ale możemy się domyślać choćby na podstawie wiadomości zawartych w książce Kazimierza Koźmińskiego pt. "Zagłębie Staropolskie w Kieleckiem".
Oto garść szczegółów z tego opracowania:
Świeccy i duchowni właściciele ziemi, w miarę upływu czasu, odstępowali część swoich praw drobniejszym przedsiębiorcom za czynsz. Przedsiębiorca taki, np. Starzech, zabezpieczał to, co dla jego przemysłu było potrzebne: rudę, glinę, opał i wodę. Ściągał też odpowiednią siłę roboczą, najmując ją na miejscu lub w okolicy. Osiedlał tych ludzi w pobliżu swej kuźnicy, aby mieć ich pod ręką. I w ten sposób powstawało pierwsze osiedle przemysłowe na prawie gwareckim.
W wieku 16 tego rodzaju przedsiębiorstwa kuźnicze istniały w pięćdziesięciu co najmniej miejscowościach na terenie Zagłębia Staropolskiego, produkując znaczne ilości metali.
Od początku doby piastowskiej hutnicy uniezależniali się od wiatru, niezbędnego czynnika dla procesu wytopu we wcześniejszych piecach. Zaczęli do dmuchu stosować miechy zrobione ze skór kozich lub owczych. Aby zapewnić nieprzerwany dmuch do pieca, miechów musiało być dwa. Dmuch przerywany, przy zastosowaniu tylko jednego miecha, doprowadziłby do zniszczenia skór żarem wnętrza.
Przodkowie nasi w 13 i 14 wieku znali już zastosowanie koła wodnego do poruszania stęp zbożowych i kamieni młyńskich. Zaczęli więc rozważać, jak owe koła wodne użyć także do uruchamiania miechów i młotów kuźniczych, które dotąd poruszano ręcznie. I udało im się.
Typowa i rozwinięta już kuźnica posiadała trzy koła wodne. Jedno z nich poruszało miechy dymarki, przystosowanej do wielokrotnego użycia i stanowiącej główne urządzenie zakładu. Drugie uruchamiało miechy pieca kowalskiego, zaś trzecie - młot do kucia.
I tak prawdopodobnie wyglądała kuźnica Starzecha. W związku z tym rzeczka, nad którą funkcjonowała (Lubianka?, Świnia Woda?) była spiętrzona w kilku miejscach, a przy każdej grobli istniał przepust z kołem wodnym. Udoskonalony był już także sposób dobywania rudy. Polegał nie tylko na zdejmowaniu jej warstw powierzchniowych, ale też drążeniu płytkich szybów i dobywaniu surowca z głębszych pokładów przy pomocy kołowrotów.
Aleksander Pawelec
Aplikacja starachowicki.eu
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Obserwuj nas na Google News
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!