
W piątkowe przedpołudnie, 27 października na starachowickim rynku upamiętniliśmy 81. rocznicę zagłady miejscowego getta. Tego dnia z miasta wywieziono ponad trzy tysiące Żydów do obozu w Treblince, gdzie w większości stracili życie. O tych tragicznych historii miasta wydarzeniach przypomina Dzień Pamięci Żydów z Wierzbnika, ale nie tylko...
Do udziału w refleksyjnym spotkaniu zaprosiło mieszkańców Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach. Dzień Pamięci jako żywo przywoływał wydarzenia z 27 października 1942 roku, kiedy to Niemcy, po dokonaniu brutalnej selekcji na Rynku, wywieźli ponad 3 tysiące żydowskich mieszkańców do obozu zagłady w Treblince. Pozostałych przy życiu blisko 1.400 Żydów zamknięto w trzech obozach, gdzie w nieludzkich warunkach pracowali na potrzeby zakładów zbrojeniowych.
- Rynek to miejsce najtragiczniejszych wydarzenia w historii miasta. To tu odgrywały się dantejskie sceny, życie straciło tysiące Żydów. Niedołężni byli uśmiercani w łóżkach lub na progach swoich domów. Inni spędzeni na egzekucję stali kilkaset metrów od siebie pomiędzy życiem a śmiercią. Pozostałych wywieziono do Treblinki lub zapędzono do obozów pracy - przypomniał Paweł Kołodziejski dodając, że jednego dnia wymordowano 3.500 mieszkańców miasta. - Dziś ważna jest pamięć nie tylko o Żydach, ale o ludziach w ogóle, żeby zapobiec zbiorowemu wykluczeniu. Getto - przestrzeń, poza którą nie mogli wychodzić, wywózka do obozów śmierci, przymusowa praca, coraz niższe wynagrodzenie. Miarą człowieczeństwa była kromka chleba...
O tym mówił również Cezary Berak podając jako przykład dwie historie, jednej kobiety, która przebywała na obozie na Majówce a przechodząc przez rynek zawsze dostawała kromkę chleba, dzięki czemu przeżyła wojnę razem z synem oraz innej Żydówki, która prześladowana z powodu pochodzenia musiała opuścić miasto
- To pozytywny i negatywny aspekt wojennej rzeczywistości. Podobnie jak dziś byli tacy i tacy - mówi C. Berak.
Kiedy likwidowano obozy w lipcu 1944 roku nie było selekcji. Wojnę przetrwało ok. 400 Żydów, którzy dali swoje świadectwo życia i zagłady.
- To nie była fikcyjna historia pełna horroru, ale lekcja historii, z której powinniśmy wyciągać wnioski - mówił P. Kołodziejski zapraszając do Muzeum na projekcję filmu "Ukos światła" w ramach Dni Pamięci.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Organizowanie takich uroczystości w godzinach przedpołudniowych dla garstki osób to nieporozumienie . Nikt nie będzie się zwalniał z pracy, żeby wysłuchać Kołodziejskiego czy Beraka. Kto tu jest dla kogo, chciałoby się zapytać... Nikomu nie zależy na obecności większej liczby osób ???
Organizacja uroczystości jest w ich godzinach pracy.
Dlatego wygląda to karykaturalnie i bezsensownie. Gdy chodzi o kasę ( np. Blues po piecem) pracują po godzinach...