
Mimo, iż dźwięk dzwoniącego telefonu słychać było zza drzwi, jakiekolwiek próby skontaktowania się z kobietą niestety kończyły się fiaskiem. Dłużej nie można już było czekać, stąd powiadomienie służb. W czwartkowy wieczór, 21 grudnia ratownicy z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej interweniowali w mieszkaniu, w bloku przy ul. Henryka Sienkiewicza w Starachowicach.
Co było powodem strażackich działań? W środku miała znajdować się kobieta. Wstępne informacje do jakich dotarli ratownicy ze starachowickiej JRG wskazywały na to, iż z 62-latką od pewnego czasu nie można było nawiązać kontaktu. Co istotne, podjęto próbę rozmowy telefonicznej. Niestety i to okazało się nieskuteczne. Powód? Mimo, iż dzwonek telefonu słychać było zza drzwi, starachowiczanka nie odbierała go. W mieszkaniu nie było słychać nikogo, kto mógłby się przemieszczać.
- Strażacy, którzy przybyli na miejsce zastosowali siłowe rozwiązanie, wyważając drzwi. Kobieta znajdowała się w środku, bez czynności życiowych. Przystąpiono do reanimacji. Po kilku minutach przybyły na miejsce lekarz zespołu ratownictwa medycznego stwierdził zgon - powiedział Daniel Lipczyński, dyżurny operacyjny stanowiska kierowania Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Starachowicach.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Znowu "sprawdził " się system kierowania pogotowiem z Kielc..Ten co to wymyślił ma na sumieniu wiele ludzkich istnień, bo straż pożarna nie jest w stanie zastąpić pogotowia opłacanego przecież ze składek na NFZ..
Raczej jakby ludzie nie wydzwaniali na numer alarmowy z byle błachostką, to pogotowie wtedy jeździ do prawdziwie chorych ludzi. Wychodzi zajmowanie się alkoholikami po ciągach i hipochondrykach.