Reklama

Co dalej z budową spalarni śmieci w Starachowicach? Milionowe faktury na inwestycję, która utknęła w miejscu

Kolejne, nowe fakty dotyczące budowy tzw. Instalacji Odzysku Energii, zwanej popularnie spalarnią śmieci przedstawili podczas czwartkowej konferencji prasowej członkowie stowarzyszenia "Inicjatywa dla Starachowic". Pod lupę wzięto m.in. dwie opiewające na kwotę blisko 6 mln złotych faktury, jakie zapłacił inwestor – Zakład Energetyki Cieplnej.

Zorganizowana przez stowarzyszenie "Inicjatywa dla Starachowic" konferencja prasowa w całości poświęcona była wielomilionowej inwestycji. Chodzi o budowę w południowo-wschodniej części miasta (ul. Ostrowiecka) tzw. spalarni śmieci.

Przetarg, a później unieważnienie

Na początku lutego br. wojewoda świętokrzyski podjął decyzję o unieważnieniu pozwolenia na budowę Instalacji Odzysku Energii. 

- To chyba taki jedyny przypadek w Polsce, gdzie spółka kontrolowana przez prezydenta miasta, decyduje się na dalsze kontynuowanie inwestycji. Kuriozalne jest to, że mimo braku pozwolenia na budowę, nadal robi się wszystko, by finalnie inwestycję realizować. Dla nas to nic innego jak eko-ściema. Inwestycja będzie dla starachowiczan całkowicie zbędna. Ponadto będzie szkodzić mieszkańcom z innych osiedli. Dla Zakładu Energetyki Cieplnej stanowi ogromne ryzyko finansowe, ryzyko upadłości spółki. W przyszłości może to mieć przełożenie na klientów, odbiorców ciepła – zwracał uwagę Sławomir Celebański.

Zdaniem przedstawicieli starachowickiej organizacji pozarządowej, przetarg okazał się rozczarowaniem. - Nie powstało studium projektowe, na bazie którego można było oszacować koszty. Dlaczego? W 2020 r. szacowano, że inwestycja kosztować będzie ok. 60 mln zł. Najtańsza oferta w przetargu opiewała na ponad 100 mln zł. Oznacza to, że inwestor kompletnie nie przygotował się do takiego przetargu. Było to w sytuacji kiedy nie mieliśmy do czynienia z inflacją i gwałtownym wzrostem cen. Kwotę należało zweryfikować – zaznaczył Celabański.

Do drugiego przetargu wpłynęły dwie oferty. Kwoty różniły się nieznacznie. - 28 maja 2021 r. przetarg został unieważniony. Tego samego dnia, zaledwie trzy godziny później, dokonano ponownego wyboru tej samej firmy. Który z poważnych inwestorów postąpiłby w ten sposób? To kuriozalna procedura. Wyboru dokonano, a zwycięska firma przystąpiła do realizacji inwestycji. W dziwnym, szybkim trybie wybrano także inżyniera kontraktu – dodał.

Co działo się później? 3 sierpnia 2021 r. ZEC podpisał umowę z wykonawcą – krakowską spółką Control Process. Blisko miesiąc później, 2 września zawarto aneks do umowy pomiędzy Wojewódzkim Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Kielcach a starachowickim ZEC.

– WFOŚ udzielił pożyczki, 70 mln zł. ZEC kilka miesięcy wcześniej również podpisywał aneksy. Biorąc pod uwagę te informacje, nasuwa się następujące stwierdzenie: szef ZEC traktuje WFOŚ jak bankomat. Jednego dnia prezes mówi: potrzebna jest pożyczka 60 mln zł, dostaje ją. Za chwilę mówi: potrzebne jest 80 mln zł. Dostaje. Co stanie się w momencie kiedy prezes ZEC dojdzie do wniosku, że potrzebna jest pożyczka na ponad 100 mln zł. Jak zachowa się w takiej sytuacji WFOŚ? – pytał Jarosław Łyczkowski.

Bez dostępu do informacji publicznej

W trakcie czwartkowego spotkania z mediami, stowarzyszenie "Inicjatywa dla Starachowic" zwróciło uwagę na kłopoty jakie napotkało w czasie zbierania dokumentów dotyczących samej inwestycji. Okazało się, że w 2022 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny wydał wyrok z którego wynika, że stowarzyszenie ma możliwość wglądu do dokumentów.

- Dziś jesteśmy na etapie sporu z ZEC w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. Powód? Wystąpiliśmy do ZEC o udostępnienie korespondencji z wykonawcą, jednak otrzymaliśmy odpowiedź odmowną. Obawiamy się jednego. Ta inwestycja nie będzie kosztować 100 mln zł, tylko znacznie więcej. Mieszkańcy mają prawo posiadać na ten temat szczegółową wiedzę. To nie jest tajemnica spółki. Nie dziwię się, że prezes ZEC boi się wydać te dokumenty. Czekamy na decyzję NSA. Na razie nie wie wiemy jednak, kiedy dojdzie do posiedzenia w tej sprawie – dodał Łuczkowski.

Dwie faktury

Zgodnie ze stanem na początek lutego 2023 r. ZEC wydał już na budowę spalarni śmieci blisko 10 mln zł. Stowarzyszenie Inicjatywa dla Starachowic dotarło do dwóch, interesujących faktur. Pierwsza, opiewająca na ponad 3,5 mln zł jako zapłata wynagrodzenia za uzgodnienie projektu budowlanego przez strony i złożenie przez wykonawcę w imieniu zamawiającego wniosku o wydanie pozwolenia na budowę. Druga, na ponad 2 mln zł za uzyskanie pozwolenia na budowę i projekty wykonawcze. Łącznie daje to ok. 6 mln zł, które ZEC wydał na procedurę wydania pozwolenia na budowę. Tej de facto nie ma, po decyzji wojewody.  

- Gdy opinia publiczna dowiedziała się do decyzji wojewody, prezydent stwierdził, że niektórzy rzucają mu kłody pod nogi blokując inwestycję. Zapowiedział, że złoży odwołanie od tej decyzji. Co stało się od tamtej pory? Zarówno prezydent, jak i starosta powiatu starachowickiego przyznali się do błędu. Ani ZEC, ani starosta nie odwołali się bowiem od decyzji wojewody. Formalnie nic na placu budowy nie powinno się dziać. Procedurę należy rozpocząć od nowa. Zwracam się do radnych: zajmijcie się tą sprawą. To wy możecie kontrolować prezydenta. Jednego dnia prezydent zajmuje się zbożem. Nie zajmuje się tym, za co mieszkańcy mu płacą. Jak my jako mieszkańcy mamy ufać zapewnieniom, że ta inwestycja będzie ekologiczna? Chciałby aby starosta i prezydent zajęli się tym, do czego zostali powołani – mówił Łyczkowski.

- Lider Ruchu, panelista dopuszcza do tego, by na własnym podwórku działy się takie rzeczy. Czy pochwalił się, że u niego w mieście buduje się spalarnię śmieci bez pozwolenia na budowę? Czy radni są w stanie to zaakceptować? Czy radni pochylą się nad tym tematem lub uznają, że sprawy nie ma. Być może niektórym wydaje się, że odpowiedzialności nie ma. Zapewnimy, że ta odpowiedzialność będzie i wróci. To jest śmieszne co robicie z tym miastem i jakie decyzje podejmujcie. Weźcie to na klatę. Zachowajcie się jak radni, tak jak wymaga od was prawo. Całkowicie oddaliście się jednemu człowiekowi, który ma własną wizję. Wizję realizowania inwestycji bez pozwolenia na budowę. Wizję płacenia milionowych faktur – nie owijał w bawełnę Celebański.

Jego zdaniem, prezydent Marek Materek doskonale wiedział, że projekt budowlany jest do poprawki. - 27 stycznia inwestor wystąpił o zmiany. Wiedziano doskonale jakie mogą być konsekwencje takiego procedowania. Decyzja wojewody tylko utwierdziła w przekonaniu, że podejmowano błędne decyzje. Mówienie, że my rzucamy kłody pod nogi jest kuriozalne. Pewne osoby wiedziały, że zrobiły źle. Trzeba walczyć o Starachowice, o mieszkańców w pobliżu tej inwestycji. Trzeba walczyć o budżet miasta. Inwestycja jest absolutnie zbędna, bez sensu ekonomicznego. To eko-ściema bez sensu – zakończył Celebański. 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Mieszkaniec - niezalogowany 2023-03-31 13:42:34

    Zbliżają się wybory to trzeba być aktywnym a dlaczego nie ma żadnej interwencji z niesamowitego odoru wydobywającego się z okolic odlewni na wysokości ulicy Kościuszki kiedy wiatr jest południowy wydaje się że można bez trudu znaleźć źródło wyziewów i tutaj warto by zająć się sprawą.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do