
- To historyczny dzień, bowiem po 85 latach kiedy wyjechała ze Starachowic, opuszczając miejscowe zakłady wróciła ponownie, przechodząc odyseję. Jeśli potrafiłaby mówić, z pewnością opowiedziała by nam niesamowite historie – stwierdził podczas środowej konferencji prasowej Paweł Kołodziejski, dyrektor Muzeum Przyrody i Techniki. Ekomuzeum im. Jana Pazdura wzbogaciło swoją kolekcję o armatę Schneider kaliber 105 mm. W jej sprowadzeniu do Polski pomogła lokalna firma – Star San Duo.
Odnowiona i przygotowana do ekspozycji armata ma za sobą bogatą przeszłość. – 12 października 1920 r., dokładnie 102 lata temu Ministerstwo Spraw Wojskowych podpisało umowę z Zakładami Starachowickimi, która przewidywała budowę zakładów zbrojeniowych. Konkretnie fabrykę amunicji. Odradzająca się Rzeczpospolita prowadziła wówczas wyniszczającą wojnę z Rosja bolszewicką. Niezbędne było uzbrojenie i wyposażenie tworzącej się armii Wojska Polskiego. W tamtym okresie Starachowice stały się pionierem jeśli chodzi o początki przemysłu zbrojeniowego. W Paryżu rozpoczęły się rozmowy pomiędzy francuską firmą Schneider oraz brytyjską firmą Wickers. Do zbudowania zakładów potrzebna była licencja, swoiste know how – mówił dyrektor starachowickiego Muzeum Przyrody i Techniki Paweł Kołodziejski. – Fabryka zbrojeniowa w Starachowicach oprócz amunicji, rozpoczęła także produkcję broni artyleryjskiej. Na początku lat 30-tych wojsko zastanawiało się nad tym w jaki sposób wzmocnić potencjał obronny. Zdecydowano o konieczności uruchomienia produkcji armat dalekiego zasięgu. Ta, która została sprowadzona do Starachowic, powstała na bazie licencji firmy Schneider – dodał.
Egzemplarz armaty, jaki trafił do placówki muzealnej wykorzystywany był na froncie podczas walk z Niemcami we wrześniu 1939 r., a następnie w kolejnych latach II wojny światowej. Powstała w 1936 r. w Starachowicach. – Pierwsza partia dział przekazana została wojsku w marcu 1937 r. Na armacie znajduje się tabliczka znamionowa Zakładów Starachowicach. Są również na niej bicia z roku 1937, wtedy kiedy trafiła do wyposażenia armii – opisywał dyrektor Kołodziejski.
Jak podkreślił proces wytwarzania armat był czasochłonny i pracochłonny. W ciągu miesiąca zdolności produkcyjne sięgały 2 sztuk. Było to zbyt mało by uzupełnić braki w wyposażeniu armii. Szacuje się, że do wybuchu II WŚ, w Starachowicach wyprodukowano maksymalnie 40 armat, choć zamówień było zdecydowanie więcej.
– Część produkcji armat na licencji Schneider przeniosła się do Stalowej Woli. Dzięki przeniesieniu linii produkcyjnej oraz pracowników do wybuchu II wojny udało się wyprodukować ok. 20 egzemplarzy. Z wyliczeń historyków wynika, iż łącznie w dwóch wspomnianych zakładach: Starachowicach i na Podkarpaciu powstało ok. 50 armat. Co działo się z nimi? Brały udział w działaniach obronnych. Część została zniszczona, pozostała wpadła w ręce Niemców. Niemcy uznawali je za armaty tzw. drugiego rzutu. Posiadali lepsze, nowocześniejsze od nich. Ponad 40 wykorzystali do obrony wybrzeża Norwegii. Część Niemcy sprzedali do swoich sojuszników – Finlandii. Wiemy, że armaty spisywały się świetnie na froncie wschodnim. Po zakończeniu wojny służyły armii fińskiej jeszcze długo. Wycofano je w latach 80-tych XX wieku – podkreślał.
W jaki sposób armata znalazła się w starachowickim Ekomuzeum? Jedna z firm współpracujących z przemysłem zbrojeniowym Finlandii zakupiła ją i sprowadziła do Polski.
– Od tamtej pory rozpoczęliśmy poszukiwania możliwości pozyskania armaty. Serdeczne podziękowania należą się wszystkich tym, którzy przyczynili się do tego, że trafiła do Starachowic, a zatem miejsca skąd wyjechała na front. Dziękuje mojemu bratu, który jako pierwszy zwrócił na nią uwagę. Dziękuje staroście, zarządowi powiatu, a także poseł Agacie Wojtyszek, która wspierała nas w poszukiwaniach. Największe podziękowania należą się właścicielom firmy Star San Duo: Pawłowi i Dominikowi Pater. Szukaliśmy długo, ale kiedy na koniec skontaktowałem się z firmą Star San Duo panowie prezesi podjęli decyzję błyskawicznie. Zdecydowano o zakupie armaty – tłumaczył dyrektor Kołodziejski.
Co ciekawe, na świecie do dziś znajduje się 8 egzemplarzy armaty. Polskiej produkcji są tylko 3. Jedna pozostała do dziś w Finlandii jako pomnik, dwie są w Polsce: w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie, druga w MPiT w Starachowicach.
– Marzy nam się by zbudować nowoczesną halę ekspozycyjną z prawdziwego zdarzenia, w której zaprezentujemy historię nie tylko produkcji samochodów ciężarowych, ale także historię Zakładów Starachowickich XX wieku. Oczami muzealnej wyobraźni widzę salę, w której pokażemy budowę zakładów zbrojeniowych i wyroby zakładów. W centralnym miejscu stanie armata 105 mm – wyraził nadzieję szef Ekomuzeum.
Od 12 października armata dostępna jest dla zwiedzających. – Firma Star San Duo, która wykupiła armatę ma ogromne zasługi dla Starachowic. Wystarczy tylko wspomnieć o wyremontowanych ciężarówkach, tworzących tzw. ścieżkę Stara. Na początku, kiedy tylko pojawiła się opcja sprowadzenia armaty, podjęliśmy decyzję o uruchomieniu jako powiat programu kompletowania starachowickich wyrobów artyleryjskich. W Starachowicach produkowano nie tylko armaty kal. 105 mm, serwisowano działa 76 mm, czy serwisowano armaty 75 mm. Flagowym produktem była armata przeciwlotnicza 40 mm Bofors. Postaramy się znaleźć sponsorów do zakupu i sprowadzenia eksponatów. Zapewne będzie to proces, który może potrwać kilka lub kilkanaście lat. Jeśli go rozpoczniemy teraz, zapewne zostanie ukończony – przypomniał starosta Piotr Ambroszczyk.
Dla firmy Star San Duo, armata to kolejny zakup z gatunku militarnych. Przy bramie wjazdowej na teren przedsiębiorstwa kilka miesięcy temu usytuowano bowiem czołg T-34. – Udało nam się nawiązać kontakt z firmą Mildat z Warszawy, która sprowadziła armatę do Polski. Wróciła do miejsca, w którym kilka elementów do niej zostało odlanych. Do tego skłoniła nas pasja do historii. Chętnie bierzemy udział w takich projektach. Jesteśmy dumni z takich inicjatyw - mówił Paweł Pater.
Za jaką kwotę armata została sprowadzona do miasta nad Kamienną? – To eksponat wartościowy dla Muzeum. Na razie ma być przykryta siatką wojskową, maskującą. Jedynym elementem, który pozostanie do odtworzenia są drewniane koła. Postaramy się je zamówić i podmienić. Dojdzie również zmiana kolorystyki. Posiadamy pełną dokumentację, katalogi – zaznaczył przedstawiciel firmy.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ta trzecia armata ustawiona jest jako pomnik w Porvo w Finlandii. Jest kompletna z drewnianymi kołami oraz posiada tabliczkę znamionową z pełnymi numerami produkcyjnymi działa I lawety.