
Jak co roku o tej porze, gościł w Starachowicach, 4 lipca Howard Chandler, ocalały z Holocaustu żydowski mieszkaniec dawnego Wierzbnika. 96-letni świadek okrucieństwa z czasów II wojny światowej przyjechał do Polski z 70-osobową grupą młodzieży i osób dorosłych ze Stanów Zjednoczonych i Kanady, pokazując miejsca i dając świadectwo przeżyć z dzieciństwa.
Na trasie wizyty w Starachowicach było spotkanie w Urzędzie Miejskim, gdzie wyjątkowy gość otrzymał statuetkę Honorowego Przyjaciela Starachowic, jaka została mu nadana przy okazji obchodów 400-lecia Wierzbnika.
Obecna na spotkaniu grupa młodzieży i dorosłych z USA i Kanady, a wśród nich mniejszości żydowskie oraz nauczyciele i edukatorzy uczestniczący w programie "Szkoła Dialogu" zostali zabrani w sentymentalną podróż do miejsc i czasu dzieciństwa ocalałego z Holocaustu żydowskiego mieszkańca dawnego Wierzbnika.
- Ważne, by podczas takich spotkań mówić o przeszłości, by budować teraźniejszość i jeszcze lepszą przyszłość - mówił Howard Chandler, który urodził się i spędził lata dzieciństwa w Wierzbniku.
Stąd trafił do Anglii, a potem do Kanady. To on m.in. zabiegał o utworzenie w Starachowicach miejsca pamięci mordu niewinnych ludzi na starachowickim rynku.
- Te miejsca i ten czas wciąż jak żywo pozostają w mojej pamięci i są tematem moich koszmarów - mówił H. Chandler. - Ok. 200 osób zostało rozstrzelanych w tym miejscu! Ok. 4.500 było przesiedlonych, wielu trafiło do obozów. Do 13. roku życia mieszkałem w Wierzbniku. Byliśmy społecznością przysługującą się krajowi. Byliśmy sklepikarzami, lekarzami, pracowaliśmy w fabrykach, byliśmy rodzinami. Jedyną rzeczą, która odróżniała nas od mieszkańców było to, że modliliśmy się w Synagodze, a nie w kościele. Widzę dziś tysiące tych niewinnych żyć, które unoszą się teraz nad nami i są wdzięczne, że nie pozwoliliśmy o nich zapomnieć - powiedział.
Goście z zagranicy odwiedzili rynek w Wierzbniku, gdzie oddali hołd żydowskim mieszkańcom dawnego miasta, pomordowanym przez okupanta niemieckiego w październiku 1942 roku. Spacerowali uliczkami miasta m.in. Krętą i Krótką, gdzie odbywały się sceny, o których świat chciałby zapomnieć, ale naoczni świadkowie nie chcą i nie mogą na to pozwolić. Nasza w tym rola, by zostały one przekazane przyszłym pokoleniom ku przestrodze.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
To prawdziwy wstyd pokazywać gościom z zagranicy tak zapuszczone i zachwaszczone miasto...
Na miejsce do wywiadu wybrano teren przy dworcu wschodnim . Inne rejony miasta wstyd pokazywać choć jak widać uśmiechy samozadowolenia nie schodzą z twarzy zarządu miasta...
Czy więc to właściwe miejsce do urządzania potańcówek? Czy panu prezydentowi to nie koliduje ze sobą? Może potańcówki powinny być na Szlakowisku, Mosirze, Lubiance a nie w Rynku choć fajnie to wygląda ?