
Jest ich w Starachowicach kilkaset. Ukraińskie dzieci wojny... Większość przybyła do nas wczesną wiosną, gdy na ich miasta zaczęły spadać bomby i rakiety, gdy rosyjscy barbarzyńcy wtargnęli do ich domów: mordowali, gwałcili, okradali rodziców ze wszystkiego, co przez lata zdobyli dzięki swojej pracy i zaradności.
W pierwszych dniach marca dostałem pierwszego maila. Z Baru. 14-letnia Nadia prosiła o pomoc w znalezieniu dachu nad głową dla trójki rodzeństwa i mamy. Dzięki pomocy p. Wicestarosty udało się. W kolejnych dniach takich maili i telefonów było coraz więcej. Pisały i dzwoniły dzieci, które poznałem na festiwalach, obozach, które leczyliśmy w polskich sanatoriach. Z Chmielnickiego, Krzywego Rogu, Dniepra, Nikopola, Zaporoża, Czernichowa, Odessy, Charkowa, Humania... Upychaliśmy rodziny wszędzie, gdzie się dało: w starachowickich hostelach, prywatnych domach, w Michałowie, Krynkach, Kałkowie... Dla niektórych Starachowice były tylko przystankiem; po dwóch - trzech dniach jechały dalej. Snieżana i Daria do Usti nad Labem, Kristina i Danił do Bratysławy, Jana pod Wiedeń, a Julia i Wiktor aż do Kanady.
Coraz więcej dzieci, które zostały w naszym mieście podejmowało naukę w starachowickich szkołach. Rodzice, w przeważającej większości – mamy, znaleźli pracę . Te, które chciały rozwijać swoje pasje i zainteresowania trafiły do Państwowego Ogniska Plastycznego, Szkoły Muzycznej, zespołów, sekcji w Parku Kultury i klubów sportowych. Kilkoro wróciło na Ukrainę, piszą dzwonią, dzielą się dobrymi i złymi (coraz częściej) wiadomościami...
Podczas wakacji zorganizowaliśmy szereg bliższych i dalszych wycieczek: do Sandomierza, Kielc, na Św. Krzyż, do Chęcin, Warszawy, Krakowa, Zakopanego, Krynicy. I do Wąchocka. Tych było najwięcej.
Dzięki uprzejmości p. dyrektor Spółdzielczego Domu Kultury przygotowaliśmy wzruszający koncert z okazji Dnia Niepodległości Ukrainy. Śpiewające i rysujące dziewczynki brały udział w festiwalach i konkursach w Kielcach, Wolinie i Świdnicy...
Starachowice, coraz bardziej stają się dla nich drugim domem. Było mi ogromnie miło, gdy kilka dni temu usłyszałem od małej Zlaty, że "...mama kupiła mi zimowe buty u nas, w Starachowicach..."
Opowiadają o udziale w szkolnej akademii z okazji 11 Listopada, chwalą się szóstkami i piątkami, śpiewają piosenki, których nauczyły się w szkole i przedszkolu, pokazują swoje rysunki na wystawie w Ognisku Plastycznym... "Zapuszczają korzenie" nad Kamienną. Ukraińskie dzieci wojny – tu, w Starachowicach znalazły swój nowy dom. I otwarte serca Starachowiczan.
Zbigniew Lewiński
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie