
Gdy myślę o Panu Andrzeju, z miejsca pojawia się tyle ciepłych obrazów i wspomnień, że trudno zatrzymać je w prostym słowie. Jego życie miało swój niepowtarzalny szlif. Nie tracił czasu na rzeczy nieistotne i przez kilkadziesiąt lat zajmował się tym co lubił i potrafił najlepiej. Zostawił po sobie trwałe ślady: rzeźby, pomniki, portrety, medale, odznaki, niezliczone prace i projekty.
Wszystkie upamiętniają ważne postacie, wydarzenia, rocznice. W istotnej części były to dzieła związane z etosem Armii Krajowej, legendą Partyzanckich Zgrupowań AK "Ponury", bohaterami Polskiego Państwa Podziemnego. Jednym słowem artystyczny pokłon Polsce Walczącej.
Z Panem Andrzejem znaliśmy się ponad 20 lat. Spotykaliśmy na Wykusie, w Woli Grójeckiej, Chotowie, w mieszkaniu "Halnego" i moim. Te ostatnie pozostawiły w pamięci miłe wspomnienia. Podczas jednej z wizyt zainteresował się żywo "partyzanckim" księgozbiorem, zdjęciami i portretami wiszącymi na ścianie. Szybko skojarzył i uświadomił sobie, że jestem córką "Prymusa", żołnierza Tomasza Wójcika "Tarzana", pod komendą którego obaj służyli. Podszedł do mnie, serdecznie przytulił i od tej chwili otaczał wyjątkową życzliwością.
Przyjeżdżali z "Halnym", gdy tylko działo się coś ważnego na Wykusie. Na Wrześniowe Spotkania Dzieci i Młodzieży, na Partyzancką Drogę Krzyżową, na zloty organizowane przez młodzież szkolną i harcerzy w leśnej bazie "Ponurego". Bywał też na moich zbiórkach z zuchami. Głęboko leżała mu na sercu potrzeba uświadomienia młodym ludziom jak straszną rzeczą jest wojna. By osiągnąć ten cel skracał dystans i budował w relacjach z dziećmi i młodzieżą przyjazny klimat. Nigdy nie przeszedł obojętnie obok dzieci w harcerskich mundurach. Zawsze przystanął, zagadnął, uśmiechnął się, czasami włączył do zabawy. Z uwagą przyglądał się i przysłuchiwał wszystkiemu co robiły. Nie ukrywał radości gdy z artystycznym zacięciem komponowały z jesiennych szyszek i liści Znak Polski Walczącej i Jelonka Świętokrzyskiego. Słysząc partyzanckie pieśni w wykonaniu dzieciaków przysiadał się i śpiewał razem z nimi. Cieszył się z tych spotkań, projektował okolicznościowe plakietki i obdarowywał nimi uczestników.
Spotkałam w swoim życiu wielu ludzi "nijakich", zwykłych zjadaczy chleba, chłodnych i szorstkich jak papier ścierny. Pan Andrzej był ich całkowitym przeciwieństwem. Człowiekiem energicznym, z temperamentem, rzutkim i jednocześnie pełnym empatii dla ludzi. Potrafił pochylić się i szczerze przejąć problemami rozmówcy. Pamiętam naszą ożywioną dyskusję o bolączkach współczesnej oświaty, biurokratycznych obciążeniach oddalających nauczyciela od ucznia. Zastanawiał się jak odbudować bliskie relacje między nimi, zaradzić tworzeniu zbędnych papierów, przywrócić wagę słowu mówionemu.
To właśnie On namówił mnie bym odwiedzała zaprzyjaźnione szkoły, przekazywała historię naszych żołnierzy w formie ciekawych gawęd. Staram się w miarę możliwości sprostać temu zadaniu. To ważne zobowiązanie wobec doświadczonego wojną żołnierza i zawsze życzliwego mi sympatycznego mentora. Dzięki niemu uwierzyłam że to co robię ma sens i musi się udać.
Wiek i okupacyjna przeszłość "Zulejki" obligowały wszystkich do oddania mu należnego szacunku ale moją sympatię zdobył nade wszystko przymiotami ducha. Nie miał w sobie poczucia wyższości, które dopada czasami wielkich artystów, nie tworzył dystansu. Każdy wiedział, że był autorem licznych rzeźb, pomników, tablic, płyt nagrobnych, rysunków, pamiątkowych medali, ale on sam nigdy o tym nie mówił. Spotykaliśmy się co roku przy pomnikach "Ponurego" i Polskiego Państwa Podziemnego, przy płycie epitafijnej Komendanta w Wąchocku, przy pomniku Pamięci Żołnierzy Armii Krajowej w Olesznie i nie przypominam sobie by kiedykolwiek napomknął że to są jego dzieła.
Był człowiekiem skromnym, wrażliwym, nie robił niczego dla poklasku, emanował pogodą ducha i poczuciem humoru. Pisząc o jego związkach ze Środowiskiem Świętokrzyskich Zgrupowań Partyzanckich Armii Krajowej "Ponury- Nurt" nie wystarczy powiedzieć że był wśród nas. On żył sprawami naszych żołnierzy. Uwieczniał ważne rocznice i wydarzenia okolicznościowymi projektami. Stał na straży prawdy historycznej, etycznych zasad i wartości. Uwielbiałam go za to, że nie uprawiał żonglerki słowa i zawsze nazywał rzeczy po imieniu. Potrafił w cudowny sposób otrzepać z kurzu uśpione sprawy i ponownie je ożywić.
***
29 maja 2023 roku przedstawiciele Środowiska Świętokrzyskich Zgrupowań Partyzanckich Armii Krajowej Ponury- Nurt zgromadzili się w Galerii Test w Warszawie. Okazją do wyjątkowego spotkania był wernisaż rzeźb, monotypii, rysunków Andrzeja Kastena – naszego żołnierza, przyjaciela, wieloletniego aktywnego członka Środowiska. Jego liczne prace znajdują się w zbiorach państwowych i prywatnych w Polsce i na świecie. Wystawę, którą naprawdę warto zobaczyć otworzyła wybitna znana malarka Barbara Pszczółkowska- Kasten, żona "Zulejki". Wernisaż połączony był z prezentacją albumu monograficznego, który rodzina pana Andrzeja wraz z Przyjaciółmi przygotowała dla upamiętnienia postaci i twórczości Artysty w 100 lecie Jego urodzin. "Mamy nadzieję- napisał we wspomnieniach Rafał Obarzanek, że pan Andrzej patrzy na nas, otoczony kolegami z niebieskiej partyzantki i w duchu nam podpowiada, którą ścieżką podążać.". Jestem przekonana że tak właśnie jest.
hm. Anna Skibińska Środowisko Świętokrzyskich Zgrupowań Partyzanckich AK Ponury- Nurt
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie