
W sobotę, 19 października, w budynku Fundacji Agencji Rozwoju Regionalnego w Starachowicach odbył się bezpłatny pokaz nowego filmu Grzegorza Brauna i Włodzimierza Skalika.
O czym jest film?
Najnowsza produkcja obu posłów jest szerszym, bardziej historycznym spojrzeniem na XIX-wieczne objawienia maryjne w warmińskiej wiosce Gietrzwałd (zwanej wówczas pod zaborem pruskim Dietrichswalde). Sami twórcy twierdzą, że dokument ma na celu „z jednej strony rzetelne przypomnienie udokumentowanych faktów składających się na obraz wydarzeń, które rozegrały się w samym Gietrzwałdzie pomiędzy 27 czerwca a 16 września 1877 r. (160 wizji!), a z drugiej — zarysowanie szerokiego tła, na którym dopiero odsłania się najgłębszy sens, pilność i aktualność orędzia z Gietrzwałdu”.
Przedmowa
Zebranych na sali powitał kielecki działacz Konfederacji Korony Polskiej — Michał Gwadera. Gospodarz, w ramach wprowadzenia zebranych w istotę tematyki Gietrzwałdu, przekazał głos lokalnemu historykowi Jerzemu Garbaczowi.
— W 1877 roku, zaledwie trzynaście lat po powstaniu styczniowym, w wyniku rusyfikacji, germanizacji, zsyłek i Kulturkampfu, w niższych sferach społecznych dominowało zagubienie — zaczął Garbacz.
Zdaniem historyka, w dużej mierze w wyniku działalności księży i kościołów zdołano wówczas utrzymać iskierkę polskiego patriotyzmu.
— W tym czasie skomplikowała się gra międzynarodowa: gry dyplomatyczne, ruchy wojsk. Jak zwykle znalazł się „przyjaciel” anglosaski, który za pomocą „pożytecznych idiotów” i zwykłych zdrajców chciał realizować swoje interesy poprzez polskie powstanie. Gdyby ówczesne powstanie doszło do skutku, prawdopodobnie nie uzyskalibyśmy niepodległości, a ludność polska długotrwale skurczyła — wykładał mówca.
Po obszernym nakreśleniu historycznego rysu ówczesnej rzeczywistości, Garbacz przeszedł do współczesności.
— Jak mamy jakieś profanacje czy pobicia z katolickich organizacji, to mówi się o „wyrażaniu poglądów”, natomiast druga strona, na przykład, broniąc dzieci poczętych, ponosi duże kary finansowe — mówił. — Temu wszystkiemu towarzyszy sprowadzanie migrantów i ideologia multi-kulti, która nie ma nawet nic wspólnego z pomaganiem tym ludziom.
Konkludując te przemyślenia, historyk stwierdził, że ze względu na kanon wartości chrześcijańskich, katolicy są jedyną tak mocno atakowaną grupą na świecie. Garbacz, kończąc wstęp do filmu, stwierdził, że:
— Polska to ostatnie miejsce, gdzie ludzie mogą chodzić spokojnie, gdzie nie ma stref no-go. Ludzie z Zachodu będą w końcu do nas przyjeżdżać i zakładać biznesy, a turystyka na dobre się rozkręci.
Wrażenia
Po zakończeniu dwugodzinnego seansu salę wypełniły gromkie brawa. O wrażenia zapytaliśmy reprezentantów trzech pokoleń obecnych na sali, w tym jednego z gości specjalnych.
— Bardzo interesuję się historią. Moi rówieśnicy raczej nie oglądają tego typu filmów z zainteresowaniem, ale mnie się bardzo podobał. Film pokazuje wydarzenia z Gietrzwałdu w całkiem innej perspektywie — twierdzi Tomasz Serek, uczeń szkoły ponadpodstawowej.
— Świetna produkcja. Mam nadzieję, że powstanie więcej tak dobrych filmów, bo Gietrzwałd nie jest tematem zamkniętym. Reżyserowi i producentowi przesyłam wyrazy uznania — mówi Wiesława, emerytka.
— Uważam, że polska rola w wydarzeniach XIX wieku wciąż nie jest dostatecznie zauważana. Gietrzwałd jest jej ważną częścią, i to tym należy mówić. Wojna światów to robi — uważa Marcin Strzelec, lider Konfederacji w powiecie starachowickim.
Po seansie widzowie mogli nabyć inny film Brauna — Luter i rewolucja protestancka oraz książeczkę jego autorstwa traktującą o Gietrzwałdzie. Ponadto, każdy widz mógł wziąć ze sobą pamiątki w postaci plakatów obejrzanego wcześniej filmu.
Fot. Michał Gwadera & Igor Wargas
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie