Reklama

Znęcał się nad swoimi psami

Bez dostępu do odpowiedniej ilości wody i pożywienia, w skrajnych warunkach bytowych przyszło żyć należącym do 64-letniego starachowiczanina dwóm czworonogom. W Sądzie Rejonowym zapadł wyrok, na mocy którego mężczyzna przez dwa lata nie może mieć żadnych zwierząt.

TYGODNIK: Prokuratura oskarżyła mężczyznę, że od 2015 roku do lipca 2016 roku znęcał się nad swoimi psami. Świadomie dopuszczał do zadawania im bólu i cierpienia, trzymał je w niewłaściwych warunkach, bez odpowiedniej ilości wody i pokarmu. Fundacja Green Dog występowała w roli oskarżyciela posiłkowego. Zgodzi się Pan z wyrokiem Sądu?

K. RUZIK, FUNDACJA GREEN DOG: - Nie chcę wdawać się w dyskusję czy wyrok powinien być bardziej surowy czy nie. Nie mnie to oceniać. Cieszymy się z faktu, że zapadł, a właściciel został uznany za winnego. Mamy jednak pewne uwagi. Nie wynikają one jednak z samej treści wyroku. Zadowoleni jesteśmy z przebiegu całego postępowania. Z doświadczenia wiem, iż Starachowice są miastem, w którym takie wyroki zapadają częściej niż w innych miastach, również na terenie województwa świętokrzyskiego. Postępowania prowadzone są skuteczniej.

Pana zdaniem z czego to wynika? Z woli sądu czy z innych przesłanek?

- Dużą rolę odgrywa nie tylko Sąd Rejonowy, ale przede wszystkim prokuratura. Wyrok to przede wszystkim efekt długofalowej współpracy pomiędzy naszą fundacją, a przedstawicielami organów ścigania. Wiele zależy również od woli innych organizacji, z którymi mamy kontakt. Współpraca to jedno. Drugie to doświadczenie. W Starachowicach było wiele spraw, jakie pilotowaliśmy, lub w których służyliśmy dobrą radą innym towarzystwom. W Starachowicach przyjęto dobrą taktykę prokuratury, gminy, a także innych podmiotów. Na etapie postępowania sądowego rzadko zdarza się, by nasze roszczenia były bezzasadne.

- Na czym taktyka Sądu i Prokuratury, o której pan mówi ma polegać?

- Głównie na sposobie prowadzenia samego postępowania. W wielu przypadkach kluczem jest powołanie biegłego, eksperta, mającego obszerną wiedzę na ten temat. Dla nas sprawy zazwyczaj są ewidentne. Ważne znaczenie ma natomiast ocena zgromadzonych w sprawie materiałów dowodowych. Przykład? Byliśmy uczestnikiem w sprawie w Stąporkowie. Ku naszemu zaskoczeniu, prokurator nadzorujący sprawę nie zdecydował się na to, by powołać biegłego. To przeważyło o umorzeniu postępowania. W naszym odczuciu ewidentna wina leżała po stronie osoby odpowiedzialnej za opiekę nad zwierzętami. Były ewidentne przesłanki do tego, by śledczy wystąpili z wnioskiem o przedstawienie zarzutów. Prokuratur doszedł do wniosku, że powoływanie biegłego nie jest konieczne. A rola biegłego jest niezwykle ważna. To on ocenia czy doszło do znęcania się na zwierzęciem.

- W przypadku sprawy ze Starachowic rola biegłego miała kluczowe znaczenie?

- Kluczowe może nie, ale jedno z ważniejszych. Opinia eksperta być może przeważyła. Akurat w tym konkretnym przypadku dużą rolę odegrali sąsiedzi, którzy poinformowali nas o zdarzeniu. Ważne, iż nie uchylali się od składnia zeznań. Dzięki ich postawie doszło do ukarania mieszkańca Starachowic. Wyrok, to nauczka na przyszłość. Także dla innych. Dla nas istotne było uznanie winy, kara być może jest sprawą drugorzędną. Sam fakt, że zapadł, a sąd uznał, iż takie traktowanie zwierząt jest naganne jest pewnym sygnałem. Wiemy również o przypadkach, w których zwierzęta są źle traktowane, ale znikąd nie ma reakcji ludzi lub pomocy na krzywdę. A tym, którzy łamią prawo uchodzi to na sucho. Czują się bezkarni, mają przyzwolenie na takie czy inne traktowanie zwierząt.

- Przez sądy sprawy o znęcanie się na zwierzętami traktowane są po macoszemu?

- Śledzę orzecznictwo na ten temat i moim zdaniem jest ono dobre. Wysokie wyroki skazujące zapadają w Polsce często. Słyszę co prawda o pewnych niedociągnięciach, które przeważają w końcowej fazie. Warto pochwalić postawę Komendy Powiatowej Policji w Starachowicach, która powinna otrzymać od nas podziękowania. Dla policji takie sprawy nie są priorytetowe, nie mniej stróże prawa i prokuratura każdą z nich starają się doprowadzić do końca.



Czy wiesz, że...
13 i 14 lipca ub. roku przedstawiciele fundacji Green Dog interweniowali w Starachowicach, gdzie oprócz dwóch odebranych psów, znajdowała się hodowla gołębi, drobiu, ptaków ozdobnych oraz egzotycznych. Psy były wychudzone, miały mnóstwo pasożytów wewnętrznych i zewnętrznych. - Pies nie był leczony od wielu tygodni mimo ogromnego pękniętego już ropniaka okołoodbytniczego oraz przepukliny odbytnicy – informuje Karol Ruzik. - Ponadto nie miały dostępu do świeżej wody, bud, nie były dobrze traktowane przez właścicieli. Swój wygląd i zapewne życie zawdzięczają sąsiadom, którzy je regularnie dokarmiali i poili - dodał. Policja wystąpiła o decyzję prezydenta o tymczasowe odebranie zwierząt. Trafiły pod opieką weterynarza.



 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do