Reklama

Były prezes ZEC przywłaszczył służbowe komórki

Śledztwo prowadzone przez funkcjonariuszy Komendy Powiatowej Policji w Starachowicach, a nadzorowane przez Prokuraturę Rejonową wszczęto po złożeniu zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Nowy prezes miejskiej spółki ciepłowniczej, w krótkim czasie od momentu, kiedy objął to stanowisko zarządził audyt. Wewnętrzna kontrola wykazała, że z ZEC-u w tajemniczych okolicznościach zniknęły trzy markowe telefony komórkowe.

- O sprawie przez obecny zarząd firmy byliśmy informowani na bieżąco – komentuje dla TYGODNIK-a Marta Woźniak, przewodnicząca Rady Nadzorczej ZEC.

- Wiem, iż kierownictwo spółki próbowało nawiązać dialog z byłym prezesem, z którego jednak nic nie wyszło. Stąd konkretne kroki, zmierzające w kierunku złożenia oficjalnego zawiadomienia do organów ścigania – dodaje.

Zgromadzony w sprawie materiał dowodowy pozwolił śledczym najpierw na sformułowanie i przedstawienie dwóch zarzutów, a pod koniec grudnia 2016 r. skierowanie do Sądu Rejonowego w Starachowicach aktu oskarżenia.

Jak udało nam się ustalić, były szef Zakładu Energetyki Cieplnej został oskarżony o przywłaszczenie trzech telefonów komórkowych, których łączna wartość to minimum 5 tys. zł.

- Pierwszy z zarzutów na bezpośredni związek z art. 284 par. 2 Kodeku Karnego (kto przywłaszcza sobie powierzoną mu rzecz ruchomą, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5 – przyp.red.) - poinformował Daniel Prokopowicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Kielcach. Drugi tyczy się wpływania na członków tzw. zakładowej komisji likwidacji środków trwałych. Z ustaleń śledczych wynika, iż poprzednik Marcina Pochecia, miał wpływać na nich, poprzez wymuszenie składania poświadczenia nieprawdy w dokumentach.

Pocheć: najlepszym komentarzem zarzuty


- To zarzut w związku z art. 271 par. 1 KK, czyli tzw. fałszerstwo intelektualne (funkcjonariusz publiczny lub inna osoba uprawniona do wystawienia dokumentu, która poświadcza w nim nieprawdę co do okoliczności mającej znaczenie prawne, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5 – przyp.red.) - podkreśla prok. Prokopowicz. Jak dodaje, do obu czynów podejrzany się nie przyznawał. O tym w jaki sposób wszedł w posiadanie służbowych komórek z pewnością będzie musiał tłumaczyć się przed sądem. Na razie nie został jeszcze wyznaczony termin pierwszej rozprawy.

Sprawy obszernie nie chce komentować obecny prezes spółki Marcin Pocheć. - O sprawie dowiedzieliśmy się w 2015 r. Próbowaliśmy nawiązać kontakt z byłym szefem Zakładu, ale z jego strony nie było woli porozumienia. Na pewno sprawę można było załatwić w sposób polubowny. W takiej sytuacji, jaka była wówczas podjęto odpowiednie kroki – zaznaczył nasz rozmówca. Jak się okazuje, wspomniane telefony komórkowe (wśród nich iphone) do firmy nie wróciły do dziś.

- Najlepszym komentarzem do tego, co się stało niech będą zarzuty sformułowane w prokuratorskim akcie oskarżenia. Osobie zajmującej tak ważne stanowisko nie przystoi takie zachowanie. Żyjemy w państwie prawa. W Polsce sądy są od tego, by wydawać prawomocne wyroki. Ja nie mam zamiaru nikogo oskarżać – mówi Pocheć.

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do