Reklama

Wielkowiejski chodnik

W ub. tygodniu na portalu internetowym Tomasza Szczykutowicza "Kronika Wąchocka" pojawiła się informacja że do działki budowlanej przy ulicy Wielkowiejskiej w Wąchocku energetycy doprowadzają przyłącze elektryczne i jak pisze autor, nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że kabel ekipa wykonawcza kładzie pod chodnikiem, który niedawno został ułożony...


Jak pisze T. Szczykutowicz, podczas generalnego remontu ul. Wielkowiejskiej był czas na doprowadzenie przyłączy gazu, kanalizacji, wody i energii elektrycznej, aby nie doprowadzić później do zniszczenia prac.

Jednak jak twierdzi autor: "najpierw projektant przyłącza nie podjął negocjacji, by wykorzystać słup energetyczny na sąsiedniej działce, tylko miał własną wizję prowadzenia kabla pod przyszłym ogrodzeniem. Projektant znalazł słup odległy o około 40 metrów i zaprojektował kabel pod chodnikiem, który został rozkopany. Interwencja w urzędzie pozwoliła na uzyskanie odpowiedzi, że wykonawca zobowiązał się do odtworzenia chodnika, złożenia kostki na paletach i prowadzenia prac tak by nie wyrządzić szkód. Po uzyskaniu stosownego zezwolenia wykonawca przyłącza poszedł drogą redukcji kosztów. Rozebrał tylko środkową część chodnika niszcząc podbudowę i po wpuszczeniu kabla zamierzał prawdopodobnie tylko zasypać dół. Inspektor Beata Kiwak, która w UMiG w Wąchocku odpowiada za inwestycje na drogach, gdy tylko dowiedziała się że wykonawca robót poszedł na skróty, udała się na miejsce i wstrzymała prace (...) Pracownicy powiedzieli, że prezes wybiera się do wójta i będzie rozmawiał.

Zapytaliśmy o wyjaśnienia w Urzędzie Miejskim w Wąchocku. Co z chodnikiem? - Jeden z mieszkańców stawia tam dom. Potrzebne było doprowadzenie prądu. Jednym z rozwiązań było pobranie go ze słupa znajdującego się na posesji jednego z mieszkańców. Jednak ten nie zgodził się. Wykonawca musiał radzić sobie inaczej - mówi Jarosław Samela, burmistrz Wąchocka. - Ulica i chodniki były robione trzy lata temu. Nie wiadomo wówczas było, że człowiek wystąpi do nas za trzy lata o zgodę na podłączenie prądu pod chodnikiem. Może nie miał wówczas takich planów lub nawet nie był właścicielem działki. Nie mogę tego wiedzieć. A utrudniać człowiekowi osiedlanie się, budowę domu, nie jest moją intencją. Wykonawca zrobił  prace na swój koszt. Gmina tj. podatnicy nie dołożyli do tego nawet grosza. Utrudnienia potrwały 3 czy 4 dni, kiedy chodnik był rozebrany. Jednak dziś wszystko jest już na swoim miejscu. Chodnik został ułożony na nowo. Pracownik gminy był i widział skończone prace. Szczerze mówiąc, jeśli ktoś nie wiedziałby, że chodnik był w tym miejscu rozbierany i kładziony na nowo, nawet by na to nie zwrócił uwagi.  Oczywiście mieszkańcy okolicy mogą mieć obawy i pretensje o mienie publiczne, że chodnik został rozebrany. Dlatego chwali się, że mieszkańcy przyszli do urzędu rozmawiał z pracownikami. Każdy kto ma jakiekolwiek wątpliwości w gminnych sprawach powinien zgłaszać się do urzędu - dodał.

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do