Reklama

Budżet zamiast połączyć, podzielił radnych

Nie ma mowy o rozłamie w rządzącej w mieście koalicji – zapewniają nas radni starachowickiego Prawa i Sprawiedliwości, a także Spółdzielczości Mieszkaniowej i Wspólnot, po tym co stało się podczas ostatniej w minionym roku sesji Rady Miasta. Budżet grodu nad Kamienną wywrócono do góry nogami, a prezydent Marek Materek na zorganizowanej w trybie pilnym konferencji prasowej, poddał w wątpliwości losy dalszej współpracy z koalicjantami.


Takiej postawy radnych mało kto się spodziewał. Jak udaje nam się dowiedzieć, decyzje co do zmian jakie wprowadzono do budżetu miasta, nie zapadły – jak domniemywał prezydent Materek w noc poprzedzającą sesję Rady Miejskiej. Były przygotowane już wcześniej. - Taki był plan działania. Mieliśmy tylko nadzieję, że prezydent nie dowie się o nim wcześniej i nie zechce w porę zareagować – ujawnia kulisy jeden z przedstawicieli klubu Spółdzielców i Wspólnot, który w rozmowie z TYGODNIK-iem zastrzega, iż nie chce wypowiadać się pod nazwiskiem. Woli zachować anonimowość.

Lekcja od radnych


Jak podkreśla, prezydent miał otrzymać od radnych "lekcję". - Każdy ma prawo do swoich poglądów. Radni również. Nie możemy jednak doprowadzić do sytuacji, w której radni nie mają nic do powiedzenia, a prezydent podejmuje wiele decyzji za nich. Jako gospodarz miasta powinien zachować więcej pokory – twierdzi radny i za argument przytacza pismo z sierpnia ub. roku.

- Zawarliśmy w nim swoje wnioski, spostrzeżenia, uwagi i zapytania w wielu sprawach. Także dotyczących budżetu. Na spotkaniu z naszym koalicjantem, a zatem radnymi Prawa i Sprawiedliwości zapadła decyzja by to pismo skierować do prezydenta drogą służbową, przez Biuro Obsługi Mieszkańców – opowiada radny. - Doszliśmy jednak do wniosku, iż wręczymy je panu Materkowi osobiście. Tak się stało. Minęło blisko pół roku i żadnej odpowiedzi na nie, niestety nie otrzymaliśmy. Było to przykre. Czuliśmy się nieswojo, tak jakby prezydent nie brał pod uwagę naszego zdania, za zatem zdania osób, które z nim współpracują – dodaje nasz rozmówca.

Dokument o którym wspomina to jedno. Lista zarzutów kierowanych do prezydenta okazuje się być jednak dłuższa. - Wszystkich argumentów nie ma sensu przytaczać. Powiem tylko o jednym: nie chcemy by prezydent się na nas obrażał, mówił o nocnych przewrotach. To nie na miejscu. Jesteśmy ludźmi, z którymi da się dogadać. Musimy być jednak potraktowani, jako równorzędny partner do rozmów – zaznaczył radny.

Po grudniowej sesji i zgrzycie między radnymi a gospodarzem miasta zawrzało. W internecie, nie brak było nawet prześmiewczych komentarzy. Forumowicze zaczęli nawet używać stwierdzenia: Nocna zmiana PiS, nawiązując do znanej bluesowej kapeli.

Przewrotu nie będzie


W pełni racjonalne stały się zatem pytania o przyszłość starachowickiej koalicji. - Była, cały czas jest i nawet pomimo jednego zgrzytu, będzie nadal – deklaruje wspomniany, anonimowy radny. - Przewrotu absolutnie nie przewidujemy. Zdajemy sobie sprawę z tego, że prezydent jest młodym człowiekiem, ale dobre obyczaje mówią, że winien się z radnymi liczyć. Z lekcji jaką otrzymał powinien jak najszybciej wyciągnąć odpowiednie wnioski dla siebie – twierdzi przedstawiciel Spółdzielców i Wspólnot.

Joanna Główka, która w Radzie Miasta zasiada już kolejną kadencję, w tym co stało się w trakcie sesji nie doszukuje się drugiego dna. - I tak to nic nie zmieni. Decyzje już zapadły – mówi. I dodaje, że o rozpadzie rządzącej koalicji nie ma na razie mowy. - Nie braliśmy i nadal nie bierzemy takiego scenariusza pod uwagę. Przewrotu w Radzie nie będzie – wyjaśnia.

Jak zatem można odczytywać postawę radnych PiS i Spółdzielców? - To nic innego jak tylko wprowadzenie poprawek, korekt do budżetu. Czy w Starachowicach pilniejszą potrzebą jest budowanie stacji kolejki wąskotorowej lub siłowni pod chmurką, niż lokowanie pieniędzy w miejskie inwestycje? Wydawało nam się, że potrzeby zwykłych obywateli są ważniejsze jak inwestycje, które mogą poczekać – zaznaczyła.

Jak przyznaje, intencją radnych nie było również uprawianie prywaty. - Ktoś nam zarzucił, że taką postawą chcemy załatwić coś dla siebie. Proszę mi pokazać, co załatwiałam dla siebie będą przez tyle lat bycia radną? Nic. Dosłownie nic – nie kryje oburzenia. - Nasza wola współpracy z prezydentem nadal istnieje. Nie wycofujemy się ze złożonych wcześniej deklaracji – kończy Główka.

- Jeśli prawdą jest to o czym mówi anonimowo radny Rady Miejskiej to znaczy, że na szczerość ze strony niektórych osób nie ma co liczyć. Prof. Władysław Bartoszewski mawiał: "Warto być przyzwoitym", te słowa dedykuję radnym. Miejmy świadomość tego, że prezydentem czy radnym się bywa a człowiekiem się jest. Możemy mieć różne poglądy, ale powinna nas łączyć służba na rzecz Starachowic i lokalnej społeczności - komentuje prezydent Materek.

Prezydent: na pismo udzieliłem odpowiedzi


I odnosi się do pisma. - W wypowiedzi poruszono temat pisma, które radni skierowali do mnie w maju. Przygotowałem na nie pisemną odpowiedź, jednak podczas kolejnego spotkania koalicyjnego odpowiedziałem na wszystkie pytania w nim zawarte i poinformowałem, że jeśli będą sobie tego życzyli mogę przekazać również oficjalne pismo. Zachęcam by radni podali do publicznej wiadomości jego treść. Nie ma tam ani jednego punktu dot. budżetu miasta. Właściwie wszystkie punkty dotyczą spraw kadrowych Urzędu Miejskiego, miejskich jednostek i spółek. Moją ambicją jest, by w Urzędzie i miejskich jednostkach pracowały osoby kompetentne, które w konkursach uzyskują najlepsze wyniki. Stąd też, niektórych oczekiwań nie mogę spełnić. Biorę za to pełną odpowiedzialność i mieszkańcy również z tego będą mieli możliwość rozliczyć mnie pod koniec kadencji. Sprawy te nijak nie są związane z projektem budżetu miasta, który radni wywrócili do góry nogami - mówi gospodarz Starachowic.

- Co wspólnego ze sprawami kadrowymi, o które wnioskują radni mają mieszkańcy ulic: Jagodowej, Mieszały, Polnej czy Lelewela? Ukarano ich za brak ruchów kadrowych z mojej strony? Nie rozumiem takiego działania. Jest to działanie na szkodę miasta i mieszkańców. Mam nadzieję, że taka sytuacja więcej się nie powtórzy i wrócimy do normalnej współpracy ponad politycznymi podziałami. Mieszkańców wspomnianych ulic pragnę zapewnić, że do projektu budżetu na rok 2017 wpiszę zadania, które radni skasowali z projektu budżetu na rok 2016. Radni zdecydowali o przeznaczeniu pieniędzy na inne cele w tym budowę placu zabaw za ponad 50 tys. zł, który mógł być realizowany w ramach Budżetu Obywatelskiego. Mam nadzieję, że w nowym 2016 r. w naszych działaniach będzie więcej rozsądku. – komentuje Marek Materek.

**************************

Stanowisko radnych klubu PiS oraz Spółdzielców i Wspólnot Mieszkaniowych

Prezydent w swoich wypowiedziach i w publikacjach prasowych zarzuca radnym, że "wywrócili budżet do góry nogami", łamiąc lokalne prawo, dlatego że zgodnie z obowiązującymi przepisami do 8 grudnia radni mogą zgłaszać poprawki do budżetu. To prawda - mogą, ale nie ma takiego obowiązku, a terminy mają charakter pomocniczy. Taka wypowiedź ze strony prezydenta, że radni "pogwałcili lokalne prawo" jest zwykłą demagogią. Pragniemy wyjaśnić, że zmiany, które wprowadziliśmy stanowią zaledwie 1,1% w skali całego budżetu. Prosiliśmy prezydenta o spotkanie kilka razy. Niestety nie znalazł dla nas czasu. Fakt wydzwaniania do radnych w godzinach nocnych przed sesją świadczy o niewłaściwym pojmowaniu słowa "współpraca".

W budżecie umieszczono inwestycje, które nie były konsultowane z radnymi. Przykładem inwestycja drogowa w południowej części miasta warta ok. 7 mln zł zaplanowana na 2016 r. o której radni nie wiedzieli. Wyżej wymienione zadanie nie wynikało także z harmonogramu przebudowy dróg w mieście. Prezydent zarzuca nam, że to my stworzyliśmy ten harmonogram. Nie jest to prawdą, ponieważ projekt przygotowany przez zespół, w którym oprócz radnych pracowali także wiceprezydenci i pracownicy urzędu miasta, został zmieniony, bez informowania i podania przyczyn. Więc jaki sens miało powoływanie takiego zespołu?

Jak wybiórczo prezydent traktuje przekazywanie środków na Budżet Obywatelski, niech świadczy poniższy przykład. W prasie ukazała się informacja: "Chodnik do krzyża, zamiast drogi". A prawda jest następująca: w ramach BO, ul. Lelewela zajęła w głosowaniu 2. miejsce i powinna otrzymać 100 tys. zł na remont. Jednak prezydent arbitralnie, tak jak w innych przypadkach dołożył do remontu ulicy kolejne 115 tys. zł. Nie podważamy potrzeby remontu ulicy Lelewela, ale prezydent wybrany przez wszystkich mieszkańców miasta nie powinien tak wybiórczo traktować dzielnic miasta.

 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do