Reklama

Paraliż strachu nie pozwala im wychodzić z domu

Mieszkańcy gminy Pawłów mówią otwarcie o psychozie strachu i towarzyszącej im od kilkunastu dni obawie przed wyjściem z mieszkania. Wszystko przez grupę włamywaczy, która - jak wynika z relacji pokrzywdzonych - najpierw wybiera i obserwuje swój cel, a później decyduje się na skok. W większości przypadków całkiem udany, bo zakończony wyniesieniem z domów pokaźnej kwoty pieniędzy oraz drogocennej biżuterii. Co w tej sprawie zrobili stróże prawa?


Wystarczy porozmawiać z zaledwie trzema osobami, by powoli wyrobić sobie osąd w tej sprawie. - Nie chcę snuć fali domysłów i siać niepotrzebnej paniki, ale to w jaki sposób stróże prawa zainteresowali się sprawą i w jaki sposób starają się do niej odnieść, nie budzi w nas optymizmu. Wyobrażałem sobie, że to wszystko będzie wyglądać zupełnie inaczej – twierdzi w rozmowie z TYGODNIK-iem mieszkaniec niewielkiej wsi na terenie gminy Pawłów. Podobnie jak jeszcze kilka innych osób, jego nazwisko znalazło się na liście potencjalnych ofiar, złodziejskiej szajki.

24 października mężczyzna, który ze zrozumiałych względów chce zachować anonimowość (nazwisko i dane kontaktowe do wiadomości TS) opuścił dom i udał się na spotkanie ze znajomymi. - Sobota to dzień wolny od pracy więc postanowiliśmy zorganizować wypad na wspólną imprezę – relacjonuje. Jak podkreśla, nigdy nie przypuszczałby, że widok jaki zastanie po powrocie do mieszkania wprowadzi go już nie tylko w zakłopotanie, co mocne zdenerwowanie. - Okno było otwarte. Złodzieje pojawili się od podwórka – dodaje. Jak się okazało, na to by zabrać ze sobą cenne przedmioty mieli sporo czasu.

- Wyjechaliśmy z domu ok. godz. 18. Wróciliśmy na 23. Z naszych ustaleń wynika, że do włamania doszło ok. 19.30 – opowiada mieszkaniec powiatu starachowickiego. Z domu skradziono m.in. ok. 25 tys. zł w gotówce, a także złotą biżuterię o wartości ok. 20 tys. zł. Większość z wymienionych fantów była dla przestępców łakomym kąskiem. - Po co zabierać telewizor czy inny sprzęt RTV, jeśli pieniądze lub naszyjniki i pierścionki można wynieść znacznie łatwiej – ironizuje nasz rozmówca. I dodaje, że złodzieje szukali czegoś jeszcze: - Szafki i komody były plądrowane. Ubrania czy obuwie ich nie interesowały.

Do monitoringu jak do jeża?


Teren jego posesji obserwują kamery z zewnątrz. Ci, którzy zdecydowali się na skok musieli mieć dobre rozeznanie. - Wyskoczyli przez znajdujące się w sypialni okno – zauważa. Weszli od tyłu, a zatem tam, gdzie nie jest zainstalowany monitoring. - Po kradzieży przeglądaliśmy obraz jaki udało się zarejestrować. Na nagraniu widać podejrzany samochód, który najpierw zatrzymuje się przed domem w momencie kiedy nikogo już w nim nie ma, a kilka chwil później zawraca – mówi mężczyzna, który był pewien, że policja zacznie działać zdecydowanie szybciej i sprawniej.

- Kiedy powiedzieliśmy funkcjonariuszom, że dysponujemy nagraniem z monitoringu, od jednego z nich usłyszeliśmy zdanie, jakie dla wielu mogło być szokujące. Rzucił: - Naoglądacie się serialu W-11, a później wymagacie od nas niebotycznych rzeczy. Chyba nie takiej reakcji mogliśmy się spodziewać po osobie, która winna dbać o nasze bezpieczeństwo, a nie działać w drugą stronę – nie kryje oburzenia.

- Proszę tylko spojrzeć w kalendarz: od kradzieży minął już ponad miesiąc. Policjanci twierdzili, że syn miał być przesłuchany. Do tej pory nikt nie raczył go poinformować lub zaprosić na przesłuchanie. Cisza. Z naszej strony wygląda to tak, że policja zabiera się do wyjaśnienia zagadki, jak pies do jeża. Chyba nie ma w tym jakiegoś biznesu? –zastanawia się rozmówca TYGODNIK-a.

W Andrzejki uderzyli po raz kolejny


28 listopada rodzina kolejnego z mieszkańców tej samej miejscowości, andrzejkowy wieczór miała spędzać w miłej atmosferze. Miała, bo jak się okazało spotkanie u rodziny, mieszkającej naprzeciwko trzeba było przerwać.

- Siedzieliśmy już praktycznie przy stole, kiedy jedno z nas postanowiło wrócić do domu – opowiada. Tym razem złodzieje nie mieli już tyle szczęścia, co w opisanym wyżej przypadku. Na to, by dostać się do mieszkania i zabrać to co najcenniejsze, mieli zaledwie 15 minut. Tyle czasu upłynęło bowiem od wyjścia, do powrotu jednego z domowników. - Widzieliśmy tylko jak jeden z przestępców uciekał – twierdzi mężczyzna. I w tym przypadku również pomocy może okazać się monitoring. - Złodzieje doskonale wiedzieli, że nie ma w tym czasie nikogo w domu. Światło było zgaszone, więc pewnie tym zasugerowali się – dodaje.

W sprawie, pojawia się wątek trzech mężczyzn i tajemniczego, szarego volkswagena passata. - Takie auto widać na nagraniu. Podobnie jak to, że jeden z przestępców zatrzymuje się w pobliżu domu, trzyma w ręku komórkę i najprawdopodobniej do kogoś telefonuje. Nie wierzę w to, że policyjna technika nie byłaby w stanie pomóc śledczym. Przecież stróże prawa mogą zwrócić się z zapytaniem do operatorów sieci komórkowych, by sprawdzić jaki numer logował się w tym miejscu i o określonej godzinie, którą można zweryfikować na podstawie zapisu z kamer. Rozmawialiśmy się sąsiadami, którzy twierdzili, że widzieli podejrzewanie zachowujące się osoby – sugeruje mężczyzna.

Co na to policja? - W ciągu kilkunastu ostatnich dni otrzymaliśmy trzy zgłoszenia o kradzieżach z włamaniem do domów na terenie gminy Pawłów. Czynności w tej sprawie realizowane są przez wydział do walki z przestępczością przeciwko mieniu i przestępczości nieletnich – lakonicznie informuje asp. Monika Kalinowska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Starachowicach.

Nagroda za informację


Czy ci sami sprawcy działali nie tylko na terenie gminy Pawłów? W andrzejkową sobotę, złodzieje pojawili się... również na trenie gminy Nowa Słupia. W miejscowości Jeziorko – o czym zresztą poinformował za pośrednictwem popularnego portalu społecznościowego poszkodowany – doszło do włamania.

- Trzech sprawców wtargnęło do domu, a czwarty poruszał się samochodem po okolicy. Osoby posiadające jakiekolwiek informacje na temat tego zdarzenia proszę o kontakt prywatny. Za przekazanie wiarygodnych informacji gwarantuję nagrodę 15 tys. zł w gotówce i pełną anonimowość. Proszę o udostępnianie tej wiadomości na jak największą skalę! To może w końcu spotkać każdego z nas – napisał mężczyzna na Facebooku.

W tym przypadku łupem rabusiów padło ok. 3 tys. zł i biżuteria o podobnej wartości. Czy z Jeziorka, przemieścili się autem na gminę Pawłów? Taki scenariusz jest jak najbardziej możliwy, bo odległość jaka dzieli obie miejscowości to zaledwie 20 km. Spokojnej jazdy ok. 15-20 minut. - Pierwszy ślad, jaki świadczy o ich obecności, kamery naszego monitoringu zarejestrowały o godz. 17. Obserwowali dom. Mieli na sobie kominiarki i ciemne bluzy. Jeden z mężczyzn poruszał się bardzo charakterystycznie, wręcz ślamazarnie. Ktoś kto ich zna, łatwo rozpozna – twierdzi poszkodowany.

Złodzieje dom opuścili jeszcze przed godziną 19. - Udostępniłem tę wiadomość na FB, bo wierzę, że więcej osób zainteresuje się tą sprawą. Czasami działania na własną rękę przyniosą lepsze rezultaty. Zastanawiam się nawet nad tym, by udostępnić nagranie z włamania na Facebooku – podkreśla mieszkaniec gm. Nowa Słupia, który zwrócił się z prośbą o pomoc w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Kielcach.

 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do