Reklama

Kiedy czarna seria na naszych drogach dobiegnie końca?

Czarna seria na drogach naszego regionu trwa. Nie umilkły jeszcze echa tego, co wydarzyło się kilka dni temu na przejściu dla pieszych, w pobliżu skrzyżowania ulicy Sadowej z ks. kardynała Stefana Wyszyńskiego (samochód potrącił 11-latkę), a ponownie miejscowe służby ratownicze miały pełne ręce roboty. W piątek (16 czerwca), zaledwie kilka minut po godz. 7, w Parszowie doszło do poważnego w skutkach wypadku. Najpoważniejszych obrażeń doznał nieletni chłopiec.

- Do zdarzenia doszło na odcinku drogi między Skarżyskiem a Starachowicami. Z poczynionych na miejscu, naszych wstępnych ustaleń wynika, iż na krajowej 42 zderzyły się mercedes vito oraz toyota previa – poinformowała asp. Monika Kalinowska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Starachowicach. W kierunku Kielc podróżowała czteroosobowa rodzina. - Za kierownicą toyoty siedział 46-latek ze Starachowic. Pasażerami byli: 43-letnia żona mężczyzny i dwoje dzieci: 20-letnia córka, a także 5-letni chłopiec. Obie kobiety doznały obrażeń ciała – dodaje asp. Kalinowska. Poszkodowane trafiły do skarżyskiego szpitala.

Mężczyźnie, który siedział za sterami japońskiego auta nie stało się nic poważnego. Mniej szczęścia miało za to dziecko. - 5-latek wymagał natychmiastowej pomocy medycznej i hospitalizacji. O wsparcie zwrócono się do lotniczego pogotowia ratunkowego. Chłopiec został przetransportowany śmigłowcem do placówki medycznej w Kielcach – stwierdziła funkcjonariuszka KPP. Medycznym ambulansem, którego zadaniem jest transport pacjentów podróżowały dwie osoby. - Pochodzący ze Staszowa 23-letni kierowca oraz 22-latek. Obaj to ratownicy medyczni. Zostali przewiezieni do szpitala w Skarżysku-Kam. Kierowca karetki doznał ogólnych potłuczeń ciała, pasażer prawdopodobnie ma uszkodzony kręgosłup – relacjonowała nasza rozmówczyni.

Kierujący obu aut: toyoty i mercedesa vito byli trzeźwi. Dokładne okoliczności i przyczyny zdarzenia badają starachowiccy stróże prawa. Wypadek, a co najważniejsze jego skutki dla wielu okazały się szokiem. Również dla znajomego poszkodowanej rodziny, który co prawda nie był bezpośrednim świadkiem zdarzenia, ale zarówno w piątek, jak i następnego dnia był w stałym kontakcie z poszkodowanymi. - Jechali w kierunku Kielc, na zaplanowaną wcześniej wizytę u lekarza. Trzymam za nich kciuki i wierzę mocno w to, że wszystko będzie O.K. - powiedział mężczyzna, z którym rozmawialiśmy niespełna dwie godziny po tym, co wydarzyło się w Parszowie.



Mówi dla TYGODNIK-a
MARCIN NYGA, OFICER PRASOWY KOMENDY POWIATOWEJ PAŃSTWOWEJ STRAŻY POŻARNEJ W STARACHOWICACH: - Zgłoszenie o wypadku dotarło do powiatowego stanowiska kierowania kilka minut po godz. 7. W akcji ratowniczej uczestniczyły dwa zastępy z JRG PSP Starachowice oraz OSP Parszów i OSP Wąchock. Łącznie 20 strażaków. Nasza akcja skończyła się dopiero o godz. 9.50. Strażacy zabezpieczyli teren, a następnie usnęli płyny eksploatacyjne rozlane na jezdni. Początkowo droga w miejscu zdarzenia była całkowicie zablokowana, po dwóch godzinach wprowadzono ruch wahadłowy.



 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do