Reklama

Transplantacja narządów: sukces starachowickiego zespołu lekarzy i kontrowersje społeczne - gdzie tkwi trudność? Organizacja, procedury i wyzwania. (148 znaków)

W starachowickim szpitalu po raz kolejny pobrano narządy do przeszczepienia od zmarłego dawcy. Serce, wątroba oraz dwie nerki trafiły do czterech różnych biorców ratując im życie. O przeszkodach, trudnościach i uwarunkowaniach społecznych całego procesu transplantacyjnego z Katarzyną Kępą, koordynatorem Transplantacyjnym rozmawiała Ewelina Jamka.

Starachowicki zespół specjalistów nie tylko doprowadził do skutecznego zgłoszenia dawcy, ale także objął go opieką i zorganizował pobranie narządów. Serce zostało przeszczepione 49-letniemu mężczyźnie z województwa świętokrzyskiego, a wątrobę otrzymał 46-letni mieszkaniec województwa pomorskiego. Jedna z pobranych nerek trafiła do 46-letniego mężczyzny z województwa zachodniopomorskiego, a druga została przeszczepiona 49-letniemu mężczyźnie z województwa pomorskiego.

Przeszczepione organy podjęły swoje funkcje, a biorcy czują się coraz lepiej i mają nadzieję na nowe, lepsze życie. Nie udałoby się to, gdyby nie zaangażowanie Katarzyny Kępy, Koordynatora Transplantacyjnego oraz załogi Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii z kierownikiem Markiem Myśliwskim na czele, a także personelu Bloku Operacyjnego pod kierownictwem Ewy Obary.

- Na czym polega trudność zabiegu transplantacji, który wciąż budzi szereg kontrowersji i wywołuje opór społeczny?

- Decydując się na pobranie narządów staramy się, by było ono jak najbardziej szerokie i trafione z punktu widzenia biorcy, by pobrany narząd podjął pracę, nie narażając jednocześnie biorcy na powikłania, czy inne dolegliwości po przeszczepie. Nie zawsze jest to możliwie, bo ta zgodność musi być jak największa, ale staramy się wszystko robić tak, jak najlepiej potrafimy.

- Skuteczność wydaje się duża biorąc pod uwagę fakt, że starachowicki szpital jest drugim po szpitalu Zespolonym Szpitalu w Kielcach pod względem liczby pobrań w regionie...

- To prawda, średnio rocznie pobieramy narządy 2-3 razy. Trudno oceniać, czy to dużo, czy mało. Takie są możliwości, uwarunkowania, również społeczne, które są bardzo kluczowe, bo z podejściem do transplantacji wciąż bywa bardzo różnie. Temat jest bardzo trudny i złożony, gdyż nie wolno zapominać - podejmowany w okolicznościach śmierci. 

- Czy potrzebna jest zgoda rodziny na pobranie narządów od osoby zmarłej?

- W Polsce jest tzw. zgoda domniemana. Jeśli dawca za życia nie wyraził sprzeciwu to przyjmujemy, że wraził zgodę na przeszczep. Sprzeciw można wyrazić na dwa sposoby: drogą elektroniczną lub pisemnie do CRS-Centralnego Rejestru Sprzeciwów, w formie pisemnej (sprzeciw musi być opatrzony własnoręcznym podpisem, potwierdzony przed dwóch świadków) bądź ustnie, co również musi być potwierdzone przed dwóch świadków.

Choć prawo nas do tego nie obliguje, zawsze prosimy o zgodę bliskich. Docieramy do rodziny, by uzyskać choćby informację, czy dana osoba nie wyraziła takiego sprzeciwu. To są bardzo trudne rozmowy i decyzje podejmowane w nagłych sytuacjach i trudnych okolicznościach. Staramy się też nie obarczać zbytnią odpowiedzialnością rodziny, cedować na nich podejmowania decyzji za zmarłego. 

- Z drugiej strony,  jeśli dla kogoś nie ma ratunku a ta śmierć może uratować komuś życie, wydaje się to nie tylko szlachetne, można to pojmować w kategoriach wspaniałego gestu na rzecz drugiego człowieka?

- Poruszamy się w bardzo delikatnym obszarze materii. Szanujemy uczucia bliskich i nie chcemy robić nic wbrew ich woli. Nacisk i działania wbrew bliskim, nie przysłużyłyby się transplantologii. Jeśli jest zdecydowany opór, odstępujemy. Nie zdarzyło się, by doszło pobrania wbrew rodzinie. Cała trudność polega na tym, że trudno wytłumaczyć bliskim, że dana osoba nie żyje. Kiedy dochodzi do śmierci pnia mózgu, osoba wygląda jakby spała. Podtrzymywane są funkcje życiowe, nawet ciepłota ciała jest taka sama, jak w przypadku osoby żywej. To jest pozorne, bo tak naprawdę nie da się już nic zrobić. Śmierć się dokonała a rodzina pozostaje osierocona, jest w obliczu żałoby. 

- Czy narządy pobierane są tylko od osób z wypadków?

- Nie tylko, potencjalnym dawcami są osoby po urazach, rozległych wylewach.

- Czy lista osób oczekujących na przeszczep jest długa?

- Z roku na rok coraz dłuższa. Jest coraz więcej osób chorych i każdy z nas potencjalnie może być szybciej biorcą aniżeli dawcą. To też powoduje, że coraz większa jest świadomość społeczna w tym zakresie. Z czasem jest coraz większe zrozumienie dla tego zabiegu, jest akceptacja i poczucie, że dzięki temu możemy zrobić coś dobrego. Są sytuacje, że przeszczep pomaga bliskim w przeżywaniu żałoby. Choć rodzina nie wie, gdzie i do kogo poszły pobrane organy, łatwiej żyć ze świadomością, że tam gdzieś jest cząstka osoby bliskiej. Że część tej osoby żyje.

- A z drugiej strony jest biorca, który dostał szansę na drugie życie...

- Stad też próby dociekania, odnalezienia, czy dotarcia do rodziny dawcy. To ogromna wdzięczność ale też w wielu przypadkach poczucie konieczności spłacenia długu społecznego. Wyrażane jest to na wiele sposobów. Znamy osobę, która po przeszczepie podjęła stworzyła dom dla osieroconych dzieci podejmują się pieczy zastępczej. Tak dziękuje każdego dnia za drugie życie.

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 21/10/2024 18:12
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do