Obchody Święta Wojska Polskiego w Starachowicach. Polska powiedziała Rosji: dosyć!

Uroczysty i podniosły – taki charakter miały rozpoczęte w poniedziałkowe południe obchody Święta Wojska Polskiego, będące zarazem upamiętnieniem tego, co działo się przed laty w czasie tzw. cudu nad Wisłą.

Jak co roku, także i tym razem obchody Święta Wojska Polskiego rozpoczęły się uroczystą mszą w intencji ojczyzny, która odprawiona została w kościele pw. Wszystkich Świętych w Starachowicach. Pod pomnikiem Niepodległości, złożone zostały wieńce i zapalone znicze. Do wydarzenia określanego mianem cudu nad Wisłą, a zatem zwycięstwa polskich wojsk w starciu z armią bolszewicką w swoim przemówieniu nawiązał świętokrzyski parlamentarzysta.

- Po 2 latach pod odzyskaniu przez Polskę niepodległości, nasi bohaterowie musieli stanąć na barykadach i dzielnie bronić ojczyzny przed sowiecką nawałą, która po październikowej rewolucji chciała ogarnąć całą Europę i zaprowadzić nowy porządek. Porządek lewacki, porządek bez Boga, porządek z którym nie mogliśmy się pogodzić. Mimo tego, że wojsko polskie było odradzającą się armią, stanęło na wysokości zadania. W Bitwie Warszawskiej po raz kolejny, Polska powiedziała Rosji: dosyć! I tak jest do dziś - stwierdził poseł na Sejm RP Krzysztof Lipiec. 

– W rocznicę Bitwy warszawskiej 15 sierpnia stajemy przed pomnikiem Niepodległości stajemy po to, by zdać sobie sprawę jaką cenę płacili nasi przodkowie za to, abyśmy dziś mogli żyć w wolnej Polsce. Gromadzi nas wielka radość ze zwycięstwa w 1920 r. 1920 r. był rokiem wielkiego triumfu. Potrafiliśmy z tego wyciągnąć wnioski. Zawsze dawaliśmy wiarę, że to co zrobili nasi przodkowie nie może pójść na marne. W dniu w którym przywołujemy to zwycięstwo, warto pamiętać o bohaterach, których już nie ma – zaznaczył.

Poseł Lipiec nawiązał również to obecnej sytuacji geopolitycznej i tego, co dzieje się za wschodnią granicą. – Nie możemy również zapominać o tych, którzy służą obecnie w wojsku polskim. Oni w czasach kiedy u nas jest pokój, w różnych misjach stabilizacyjnych wyjeżdżają poza granice kraju. Strzegą tam wartości jakie nas wyniosły na niepodległość. Na frontach poza granicami kraju, życie tracili polscy żołnierze. Tam również zdobywali rany, które do dziś pozostały na ich ciele, a Rzeczpospolita ogarnia ich swoją pamięcią i pomocą – mówił parlamentarzysta.

O wojnie, toczącej się od kilku miesięcy na Ukrainie mówił również Piotr Ambroszczyk. – Biorąc pod uwagę to, co dzieje się w kraju naszych wschodnich sąsiadów, musimy pamiętać o tym, że zagrożenie dla nas jest cały czas realne. Polskie wojsko musi być silne, sprawne, a przede wszystkim posiadać potencjał do odstraszania wrogów, coraz bardziej rzeczywistych. Samo wojsko, bez wsparcia narodu nigdy nie będzie silne. Może wygrać bitwę, ale nie wojnę. To naród jest jednością. Wojsko jest ramieniem zbrojnym, który ma bronić i ochraniać. Sytuacja jaka panowała na polsko-białoruskiej granicy utwierdziły nas tylko w przekonaniu, że wzorowa postawa wojska, policji, straży granicznej i pozostałych służb mundurowych zapobiegła przykrym skutkom wojny hybrydowej - podkreślił starosta powiatu starachowickiego. 

– Zmagając się z bolszewikami na wschodzie, na zachodzie Europy powstały już ruchu, w kierunku zalania całej części Kontynentu. Może bolszewizm zmienił swoją twarz, ale niewiele się zmieniło. Wojna na Ukrainie pokazała jedno. Wstępując do Unii Europejskiej mieliśmy zupełnie inny obraz Europy. Przy okazji wojny maski spadły. Wiemy jak daleko sięgają macki Rosji – przyznał starosta Ambroszczyk.