Reklama

Ich życie skończyło się na prostym odcinku

Pochodzące z powiatu ostrowieckiego małżeństwo: 67-letnia kobieta i 72-letni mężczyzna zginęli w wypadku samochodowym, do jakiego doszło w poniedziałkowe popołudnie na leśnym odcinku drogi między Stykowem a Rudnikiem (gm. Brody). - Kierowca i pasażerka citroena C3 byli zakleszczeni w aucie - mówi w rozmowie z TYGODNIK-iem strażak Paweł Staszałek, który kierował akcją ratunkową na miejscu.


[GARD]TYGODNIK: Wyjeżdżając do akcji wiedzieliście, że w wyniku zdarzenia śmierć na miejscu poniosły dwie osoby?

P. STASZAŁEK, PSP STARACHOWICE, DOWÓDCA ZMIANY: - Nie. Do dyżurnego powiatowego stanowiska kierowania kilka minut po godz. 17 dotarła wiadomość o zderzeniu trzech aut, w tym dwóch osobowych i jednego dostawczego na drodze krajowej K-42 w miejscowości Krynki. Kiedy pojawiliśmy się na miejscu, stwierdziliśmy, iż osobowy citroen C3 zderzył się z volkswagenem T4. Pojazdy znajdowały się na jednym pasie drogi. Na miejscu był już zespół pogotowia ratunkowego, który udzielał pomocy m.in. poszkodowanym, którzy podróżowali samochodem dostawczym. Używając sprzętu hydraulicznego dostaliśmy się do poszkodowanych zakleszczonych w citroenie.

Na pomoc było już za późno.

- Lekarz stwierdził zgon kierowcy i pasażerki. Pasażerowie volkswagena, w tym 26- i 47-latek zostali zabrani do szpitala. To jak dotąd jeden z najtragiczniejszych wypadków na terenie powiatu starachowickiego. W tym roku było już kilka śmiertelnych, głównie potrącenia. W poprzednich latach brałem udział w podobnych akcjach. Może nie na taką skalę, gdzie zginęły dwie osoby. Nie raz jednak musieliśmy rozcinać pojazdy i ewakuować poszkodowanych.

Co czuje strażak, który pojawia się na miejscu, a później ma świadomość tego, że akcja i tak nie przyniesie już rezultatu w postaci uratowania ludzkiego życia?

- Jadąc na akcję nie myśli się o tym. Każdy z nas koncentruje się na wykonywaniu swoich obowiązków. Ale wiadomo, że takie tragedie nie pozostają obojętne dla nikogo. Kiedy wraca się do domu, w głowie pojawiają się pewne przemyślenia, refleksje. Tym bardziej jeśli dowodzi się taką akcją, jak poniedziałkowa. W początkowej jej fazie w działaniach brało udział 7 strażaków. Pomagali nam koledzy z OSP.

Pojawia się strach przed taką akcją?

- Trudno mówić o strachu, to bardziej obawa o to, co zastaniemy na miejscu. I dotyczy to każdego strażaka, który bierze udział w akcji, bez względu na wiek czy doświadczenie. Każdy jest świadomy, że jego zadaniem jest pomoc poszkodowanym. Decyzje muszą być podejmowane w ułamku sekundy. Najważniejsze by były one trafne i skuteczne. Wiedzę można zdobyć z książek, ale doświadczenia się nie kupi. Każdy, kto decyduje się na pracę w straży musi zebrać doświadczenie.

Do tego dochodzi jeszcze stres, wyścig z czasem.

- Na pewno. Najgorsze jest czekanie. Nie raz wiedziałem w oczach poszkodowanych ból i cierpienie. Kiedy taka osoba woła o pomoc, a my musimy rozłożyć sprzęt zaczyna się walka z każdą upływającą szybko sekundą. Czasem zdarza się tak, że to straż przybywa na miejsce przed przybyciem pogotowia. Dużo łatwiej jest nam działać na miejscu, kiedy jest lekarz.

Rozmawiał Rafał Roman

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do