Reklama

Ta historia kończy się tragicznie...

Podopieczni Młodzieżowego Domu Kultury i Fundacji Kukułeczka ze Starachowic mieli swój udział w sztuce pt. "Dzień Gniewu" w reż. Jacka Raginis-Królikiewicza. Nawiązujący do czasów II wojny światowej, tragicznie kończący się teatr filmowy będziemy mogli podziwiać na antenie telewizji w listopadzie.


- Przeraźliwy listopadowy chłód, głód, brud, choroby, szerzący się tyfus plamisty, wszawica, której nie sposób opanować. Przerażający strach i to poczucie bycia... NIKIM. Rachela, Mozes - takie mamy imiona w sztuce. Dzieci to Miriam i Chaim. Dzieciom sama wczoraj nadałam imiona, bo samo stwierdzenie żydowskie dzieci dla mnie to trochę za mało. Ja tylko statystka, ale przeżycie ogromne - nie ma co do tego wątpliwości Marta Blicharz, prezes Fundacji Kukułeczka ze Starachowic, która statystowała przy nagraniach prowadzonych przez ekipę Teatru Telewizji Polskiej.

Sceny do sztuki pt. "Dzień Gniewu" kręcono w Wąchocku, w miniony poniedziałek, 1 lipca. To adaptacja tekstu Romana Branstaettera pod tym samym tytułem w reż. Jacka Raginis-Królikiewicza. W obsadzie pojawiły się takie nazwisk, jak Radosław Pazura, Daniel Olbryski, Natalia Rybicka. U ich boku debiutujący przed kamerami podopieczni Kukułeczki: Julia Jadwidzic i Zosia Kisiel oraz Młodzieżowego Domu Kultury: Zofia Pająk, Patryk Łęcki i Patryk Ziętek.

Choć był to tylko jeden dzień zdjęciowy, który zakończył się późno, bo aż o pierwszej w nocy (burza zakłóciła plan), pozostawił niezapomniane wrażenia i wspomnienia...
- Długo nie mogłam zasnąć po tym, co przeżyłam - mówi M. Blicharz. - Już po nałożeniu kostiumu, coś się zmieniło. Ta Gwiazda Dawida jak... PIĘTNO. Smutna to była historia a czasy były okrutne i pełne niepokoju. Ja jako Rachela, zagrałam mamę żydowską. Nasze dzieci miały bardzo trudną do odegrania scenę. To scena egzekucji dwóch rodzin, żydowskiej i polskiej rodziny, która dała im schronienie. Dzieci spisały się jednak na medal i były bardzo, bardzo dzielne. Udźwignęły powagę zaistniałej sytuacji. Przed nagraniem odbyły się z nimi rozmowy, po co to wszystko, dlaczego. Tłumaczono, że nikomu nic się nie stanie, chociaż będzie to wyglądać strasznie. Dzieci miały mnóstwo pytań, dojrzałych i trudnych do odpowiedzi. Dopytywały, czy w filmie jest prawdziwa broń, chciały poznać oprawcę. Jakby intuicyjnie wczuły się w klimat tamtych czasów, choć na szczęście nie muszą ich doświadczać. Ekipa teatru Telewizji zaaranżowała i zorganizowała to bardzo profesjonalnie. Dla mnie to było pierwsze tego typu doświadczenie, z chęcią bym powtórzyła, choć może w lżejszej tematyce - mówi M. Blicharz, dziękując producentowi Bognie Janiec i II reżyserowi Bartoszowi Warwasowi za zaufanie. - Szkoda, że nie była to bajka, ale życie. Dzieci też muszą o tym wiedzieć i o tym co działo się podczas wojny ku przestrodze dla następnych pokoleń.
Sztuka zapowiada się bardzo ciekawie, na ekranie Telewizji Polskiej pojawi się już w listopadzie.


 

Aplikacja starachowicki.eu

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Reklama

Wideo Starachowicki.eu




Reklama
Wróć do